Sąd Unii Europejskiej orzekł, że UEFA i FIFA nie mają prawa grozić sankcjami klubom, które chciały przystąpić do Superligi. Tym samym, federacje międzynarodowe działały niezgodnie z prawem, a to przybliża powstanie nowych elitarnych rozgrywek - Superligi.

Reklama

Dlaczego FIFA i UEFA nie chcą dopuścić do powstania Superligi?
Michał Listkiewicz: "FIFA i UEFAnie miały innego wyjścia i musiały bronić integralności swoich rozgrywek. Mamy przykład koszykówki, gdzie jest bardzo dużo różnych szczebli rozgrywkowych. Przez to popularność tego sportu maleje. Ludzie po prostu gubią się w kategoriach turniejów i nie wiedzą, który puchar jest ważniejszy. Wpływa to negatywnie na oglądalność w telewizji i frekwencje w halach. Innym przykładem mogą być gale sztuk walki, gdzie ocena znaczenia danego wydarzenia jest trudna do wyważenia i ciężko powiedzieć, kto tak naprawdę to kontroluje. FIFA i UEFA nie chce dopuścić do powstania takich sytuacji, bazując na przykładach dyscyplin, które wymieniłem".

Czy FIFA i UEFA postąpiły słusznie nakładając sankcje na kluby, które chciały wziąć udział w Superlidze?
"Popieram stanowisko FIFA i UEFA, które próbują uchronić swoją integralność. UEFA idzie w kierunku zwiększenia ilości rozgrywek, tak żeby każdy miał szansę zagrać na arenie międzynarodowej. Przykładem tych rozwiązań jest chociażby Liga Konferencji, do której sam na początku podchodziłem sceptycznie, jednak teraz widzę, że to był dobry ruch dla klubów, które nie są w stanie występować w Lidze Mistrzów czy Lidze Europy. W tym kontekście można podać przykład Legii Warszawa, która pomimo tego, że gra w dopiero trzecich co do ważności europejskich rozgrywkach, to wciąż jej występy wzbudzają dużo emocji, a na mecze przychodzi tłum kibiców. Myślę że w kontekście sankcji zabrakło porozumienia. Nie może przecież być tak, że wielkie kluby funkcjonują na własnych zasadach. Takie działanie mogłyby zniszczyć piłkę, jaką znamy. Uważam, że topowe europejskie kluby, które zadeklarowały chęć dołączenia do Superligi zachowały się arogancko. Zapominając chociażby, skąd biorą piłkarzy. Chciały się odizolować od mniejszych klubów i stworzyć swoją prywatną ligę. Takim zachowaniem podcinają gałąź na której sami wyrośli".

Reklama

Czy wprowadzenie Superligi do europejskich rozgrywek ma szansę powodzenia?
"Uważam, że nawet, gdyby udało się uruchomić projekt Superligi, to nie przetrwa on długo. Z prostego powodu o którym wspomniałem wcześniej. Kibice będą mieli po prostu przesyt futbolu. Na początku może to zaskoczyć, jednak z czasem ludzie wybiorą tradycyjną piłkę, ponieważ nic nie zastąpi emocji związanych z oglądaniem meczu na żywo, kupienia biletu na spotkanie swojej ukochanej drużyny czy pojechaniem na wyjazd. Kolejną kwestią, dlaczego uważam, że to się nie uda są sędziowie. Żaden szanujący się sędzia międzynarodowy nie poświęci swojej kariery w FIFA czy UEFA, żeby sędziować nową formę turnieju. W grę wchodziliby tylko starsi arbitrzy, którym bliżej jest już do zakończenia kariery, ale wtedy poziom podejmowania decyzji mógłby być znacząco zaniżony. Sądzę, że cały ten pomysł utworzenia nowych elitarnych rozgrywek dla wybranych, narodził się w głowach szejków z Bliskiego Wschodu, być może była to reakcja na to, że odmówiono gry w Lidze Mistrzów zespołom z tych krajów".

Reklama

Jakie kroki może podjąć FIFA i UEFA po negatywnej dla nich decyzji Sądu UE?
"Muszą to blokować wszelkimi możliwymi środkami prawnymi. Jeżeli pozwolą na realizację tego projektu, to będzie to ogromne zagrożenie dla integralności rozgrywek piłkarskich w Europie. Prawdopodobnie kilka czołowych drużyn wycofa się z rozgrywek Ligi Mistrzów, a razem z nimi mogą odejść sponsorzy i partnerzy tych rozgrywek. Będzie także problem z podzieleniem praw telewizyjnych".

Jak oceniłby Pan szansę polskich zespołów w Superlidze?
"Wolałbym, żeby polskie kluby nie występowały w tych rozgrywkach, ale jeżeli mówimy o naszych szansach sportowych, to mając na uwadze, że w Superlidze jest miejsce dla 64 klubów, uważam że 2 lub 3 polskie drużyny mogłyby tam zagrać. Widzę problem natomiast z dostępnością obiektów. Sądzę, że organizator tych rozgrywek wymagałby, żeby mecze były rozgrywane na obiektach przynajmniej 40-to tysięcznych. W takim układzie do dyspozycji mielibyśmy tylko stadiony wybudowane na EURO 2012 i Stadion Śląski".