Real, który piłkarsko rozczarował, przegrywając w 2009 r. mistrzostwo Hiszpanii i Ligę Mistrzów, zanotował ponaddziesięcioprocentowy wzrost przychodu w porównaniu z poprzednim sezonem, kiedy to zarobił 351 mln euro. Większy wzrost – 18-procentowy (57 mln euro) – zanotowała tylko druga w rankingu Deloitte Barcelona, która w 2009 roku wygrywała na wszystkich frontach.

Reklama

Primera Division rządzi w świecie futbolowych bogaczy, ale nie do końca. Pozostałe hiszpańskie kluby nie znalazły się bowiem w Top 20 rankingu. Ten całkowicie zdominowały drużyny z Anglii, pokazując, jak bogata i wyrównana jest Premier League. Niezadowoleni są tylko właściciele Manchesteru United. W maju Barcelona ograła „Czerwone Diabły” w Champions League, a teraz jeszcze przeskoczyła je w klasyfikacji Deloitte. Nie znaczy to jednak, że Manchester przestał zarabiać ogromne pieniądze.

Na triumf hiszpańskich gigantów złożyło się kilka czynników. Po pierwsze kluby z Primera Division są uprzywilejowane – mogą samodzielnie decydować o tym, komu i za ile sprzedać prawa do transmisji telewizyjnych z ich meczów. Podpisują lukratywne kontrakty z telewizjami, nie oglądając się na innych. W Anglii, Niemczech i Francji o sprzedaży praw do transmisji radiowych i telewizyjnych decydują władze ligowe. To samo czeka od nowego sezonu Serie A. – To kluczowa sprawa. W grę wchodzą ogromne pieniądze – przyznają eksperci z Deloitte. W minionym sezonie Real zarobił na sprzedaży praw telewizyjnych 160 mln. Barcelona tylko 2,4 mln mniej.

– Barcelona i Real mogą jeszcze umocnić swoje pozycje, jeśli nie zmieni się kurs funta w stosunku do euro – zdradza kolejną przyczynę dominacji Hiszpanów Alan Switzer, dyrektor Sports Businnes Group. Anglicy już wyliczyli, że gdyby kurs funta utrzymywał się na poziomie z czerwca 2007 r., Manchester bez problemu wyprzedziłby Barcę w „Lidze Pieniądza”. – Premiership nadal będzie bardzo atrakcyjna. Nowe, ulepszone umowy telewizyjne i wzrost wartości praw do transmisji rozgrywek międzynarodowych będą umacniać jej wpływy – uspokaja Switzer.

Reklama

Europejskie puchary to dla klubów rzeka złota. Raport Deloitte pokazuje, ile korzyści przynosi klubom już gra w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Trzynaście klubów sklasyfikowanych w Money League zarobiło w ubiegłym sezonie na rozgrywkach LM w sumie 500 mln euro, co stanowi średnio 16 proc. wszystkich ich przychodów. Dość powiedzieć, że w poprzedniej odsłonie rankingu w Top 20 dzięki dobrym występom w Champions Legue znalazł się turecki Fenerbahce Stambuł, który przecież do światowych krezusów nie należy. W tym roku już takich niespodzianek nie ma. Może poza miejscem w dwudziestce II-ligowego Newcastle United.

Najbogatszym europejskim klubom w bogaceniu się nie przeszkodził nawet ogólnoświatowy kryzys. Recesja dopadła mniej zasobnych, jak na przykład Portsmouth FC, którego przed bankructwem ratuje specjalnie powołany zarząd finansowy. Ale najwięksi bez problemu radzą sobie z recesją. – Są doskonale zabezpieczeni. Mają imponujące zaplecze w postaci wiernych kibiców i są atrakcyjnymi partnerami dla sponsorów – tłumaczy Paul Rawnsley z Deloitte.

Analityków niepokoi tylko finansowa rozpusta klubów. – Złe zarządzanie i słaba kontrola wydatków to ich największe grzechy – wyliczają. Dlatego sumom przeznaczanym na transfery bacznie przygląda się UEFA. Władze europejskiej federacji są zaniepokojone milionowymi długami, w jakie popadają kluby – w Europie ich zadłużenie wynosi aż 6,3 mld euro. Dlatego UEFA przygotowuje specjalne przepisy, które pozwolą jej kontrolować wydatki futbolowych gigantów.

Reklama

Eksperci spodziewają się, że w przyszłym sezonie przychody klubów jeszcze wzrosną.

– Frekwencja na stadionach i wpływy z umów sponsorskich są imponujące – mówią. Nie dotyczy to tylko Serie A. – W czasie losowania eliminacji Euro 2012 w Warszawie wszyscy pytali mnie, dlaczego włoskie stadiony są w połowie puste. Z naszą piłką jest źle. Kwitnie handel nielegalnymi pamiątkami i jest po prostu niebezpiecznie – uważa Fabio Capello, obecnie selekcjoner reprezentacji Anglii. Pesymistyczny ton Capello jest jednak przesadzony, biorąc pod uwagę, że Juventus, Inter i Milan mimo wszystko znajdują się w czołowej „10” rankingu Deloitte.

p

Piłkarscy milionerzy

Agencja Deloitte zsumowała dochody ze sprzedaży praw telewizyjnych, a także dochody z meczów i komercyjne (np. pamiątki). W ten sposób powstał ranking najbogatszych klubów świata.

W Top 20 rankingu znalazły się drużyny z pięciu silnych europejskich lig: angielskiej, hiszpańskiej, niemieckiej, włoskiej i francuskiej. Dominują zespoły z Premiership, wśród których najwyższe, trzecie miejsce, zajmuje Manchester United. Na piątej pozycji znajduje się Arsenal Londyn, który w porównaniu z poprzednim rokiem niespodziewanie zamienił się miejscami z Chelsea (6.). W pierwszej dziesiątce jest jeszcze Liverpool (7.).

Top 20:

1. Real Madryt (Hiszpania) – 401,4*; 2. FC Barcelona (Hiszpania) – 365,9; 3. Manchester United (Anglia) – 327,0; 4. Bayern Monachium (Niemcy) – 289,5; 5. Arsenal Londyn (Anglia) – 263,0; 6. Chelsea Londyn (Anglia) – 242,3; 7. Liverpool FC (Anglia) – 217,0; 8. Juventus Turyn (Włochy) – 203,2; 9. Inter Mediolan (Włochy) – 196,5; 10. AC Milan (Włochy) – 196,5; 11. Hamburger SV (Niemcy) – 146,7; 12. AS Roma (Włochy) – 146,4; 13. Olympique Lyon (Francja) – 139,6; 14. Olympique Marsylia (Francja) – 133,2; 15. Tottenham Hotspur (Anglia) – 132,7; 16. Schalke 04 (Niemcy) – 124,5; 17. Werder Brema (Niemcy) – 114,7; 18. Borussia Dortmund (Niemcy) – 103,5; 19. Manchester City (Anglia) – 102,2; 20. Newcastle United (Anglia) – 101,0.

*sumy w milionach euro