Wystarczył jeden gwizdek, by sędzia Howard Webb stał się wrogiem publicznym numer jeden. W sieci zaroiło się od wyzwisk pod adresem Brytyjczyka, który odebrał Polakom zasłużone zwycięstwo w "meczu o wszystko".
Ale na wyzwiskach czy brutalnych żartach się nie skończyło. Niektórzy kibice zagrozili śmiercią Webbowi i jego rodzinie, wezwali do podpalenia jego domu, a w dodatku dotarli do prywatnego numeru telefonu i adresu. Wszystkie te dane można już znaleźć w internecie.
Wtedy żarty się skończyły. Policja brytyjska poinformowała dziennik.pl, że Howard Webb i jego bliscy będą otoczeni szczelną ochroną. Także austriacka policja sprawdza informacje o pogróżkach. "Jeśli zagrożenie będzie realne, sędziemu zostanie przyznana ochrona osobista, a pod jego hotelem będą wzmocnione patrole" - mówi dziennikowi.pl rzecznik wiedeńskiej policji, Kristian Steller.
Brytyjczycy chcą też wyśledzić internautów, którzy grożą sędziemu śmiercią i nawołują do zemsty. Chcą prosić polską policję o pomoc.
Co to oznacza dla naszych kibiców, którzy szydzą i grożą w internecie sędziemu? Polskie prawo stanowi, że groźby karalne są przestępstwem, ale osoba, wobec której są kierowane, musi odczuwać "zagrożenie ich spełnienia" - wyjaśnia Komenda Główna Policji.
"Jeżeli sędzia bądź ktoś z jego rodziny zawiadomi angielską policję, ta może wszcząć śledztwo i zwrócić się do polskiej policji z prośbą o przesłanie <danych ruchomych>" - wyjaśniają policjanci z Komendy Głównej.
Chodzi o tak zwane logi wpisów znajdujących się na polskich serwerach, dzięki którym można dotrzeć do autorów. Jak ujawnia nam polska policja, na polecenie dyrektora biura kryminalnego, Wydział Zaawansowanych Technologii już monitoruje sieć w poszukiwaniu takich zapisów.