Dzisiaj mija wyznaczony przez pana termin składania weksli antykorupcyjnych.
A tak, wyznaczyłem. Nie musi mi pan przypominać, bo zrobiłem to z pełną świadomością.
Jeżeli się powiedziało A, trzeba powiedzieć B. Wie pan, co się stanie, jeżeli wielu sędziów nie podpisze tych weksli?
Pewnie, że wiem, ale to nie ma znaczenia. W sprawach sędziów uczciwie mogę powiedzieć, że uderzyłem pięścią w stół, bo sprawa naprawdę mnie już denerwowała. We wtorek rano sprawdzę, kto podpisał oświadczenia korupcyjne. Jeżeli ktoś tego nie zrobi, niech zapomni o sędziowaniu.
Nie boi się pan, że wiosną zabraknie sędziów w ekstraklasie?
Proszę pana, po pierwsze: liczę się z tym, że ktoś może nie podpisać i po drugie: sędziów wiosną nam nie zabraknie. To mogę obiecać.
Ściągnie pan arbitrów zagranicznych?
Dlaczego dziennikarze zakładają czarne scenariusze? Weksle zostały wprowadzone po to, by uporządkować sędziowskie sprawy, więc je porządkujemy. To zresztą był pomysł nie tylko PZPN, ale Ekstraklasy SA. Jeżeli w trakcie jego realizacji pojawią się jakieś problemy, to również wspólnie będziemy je rozwiązywać. Wiem, że wolicie walić w PZPN. Taka moda nastała. Wszystko co złego, to ja. O dobrym się nie wspomina.
Przecież rozmawiamy o dobrej inicjatywie. Weksle mogą wyłowić nieuczciwych sędziów.
Cały czas gadamy o przeszłości, a ja bym wreszcie chciał zaplanować piłkarską przyszłość.
Nie można tego zrobić, współpracując z nieuczciwymi arbitrami.
Pewnie, że nie można, tylko niech pan mi powie, jak ja teraz powinien postąpić? Przecież szefa sędziów jak nie było, tak nie ma. I zaraz powiecie, że to moja wina. Tylko że nikt nie chce być szefem, bo wie, czym to pachnie. Ostatnio znalazłem nawet fajnego kandydata na Dolnym Śląsku, ale on mówi, że może działać w kolegium sędziów, ale na pewno nie jako przewodniczący. Boi się presji i odpowiedzialności. Nie miałem wyjścia – ogłosiłem, że osobiście będę nadzorował działania organizacji sędziowskiej. Mam nadzieję, że jak się to wszystko powyjaśnia, to będę mógł komuś powierzyć tę funkcję. Chcę wyeliminować nieuczciwych ludzi, ale muszę czekać na decyzje wymiaru sprawiedliwości.
Czasami nie trzeba czekać. Członka zarządu PZPN Henryka Klocka można było docisnąć do muru bez interwencji prokuratury.
Tak pan mówi? A co z zasadą domniemania niewinności? Panie, nie ferujmy wyroków. Od tego są niezawisłe sądy.
Czyli zgadza się pan na funkcjonowanie we władzach futbolu ludzi, którzy mają prokuratorskie zarzuty? Przecież nawet uchwała zarządu PZPN mówi, co innego.
Ja zawsze widzę w tym wszystkim dramat człowieka. Mną przecież też się miała zająć prokuratura w sprawie transferu sprzed lat i jakoś się nie zajmuje. Bo to media kreują rzeczywistość. Na pewno sobie porozmawiam z panem Klockiem. Na razie wiem tylko tyle, że dostał siedem zarzutów i że się do nich nie przyznaje. A co się stanie, jeżeli za kilka lat zostanie uniewinniony?
Prokuratura musiała mieć mocne materiały, żeby postawić zarzuty członkowi zarządu PZPN.
Mogę mieć swoje prywatne zdanie w każdej sprawie. Jako prezes PZPN muszę szanować procedury. Skoro jest uchwała o zawieszaniu członków zarządu którzy mają zarzuty, to trzeba jej przestrzegać.