Couceiro na Litwę trafił pół roku temu. Od dawna szukał pracy, po tym jak portugalska federacja wyrzuciła go z posady szkoleniowca tamtejszej młodzieżówki. W mistrzostwach Europy do lat 21 rozgrywanych w Portugalii gospodarze zamiast obiecanego półfinału zajęli ostatnie miejsce w grupie. Media nie zostawiły na Couceiro suchej nitki. "Załamał się, choć z natury jest twardym człowiekiem. Dwa lata przesiedział w domu, kiedy nagle z propozycją zgłosił się litewski milioner Władimir Romanow. Zaoferował pracę w FBK Kowno, które właśnie szykowało się do eliminacji Ligi Mistrzów. Couceiro nie odmówił, a po miesięcy był już trenerem kadry" - zdradza kulisy przeprowadzki Portugalczyka Giadas Reklaitis, dziennikarz litewskiego „Kauno Diena”.

Reklama

Couceiro urodził się w Lizbonie w arystokratycznej rodzinie (pra-pra dziadek Antonio de Vasconcelos Correia był wicehrabią i 93. z kolei gubernatorem portugalskich kolonii na zachodnim wybrzeżu Indii), w której sport zawsze był na pierwszym miejscu. Wujek Couceiro ze strony babci - wychowany w Angoli - Fernando Peyroteo do dziś pozostaje najlepszym strzelcem w historii portugalskiej ligi. W barwach Sportingu Lizbona w 187 spotkaniach strzelił 331 goli! Daje to niewyobrażalną średnią 1,67 gola na mecz - rekord w skali światowej! - pisze DZIENNIK.

Z Couceiro piłkarz był jednak żaden. Najpierw został prezydentem Związku Portugalskich Piłkarzy, a później głównym menedżerem w spółce publicznej Sportingu. W 2002 roku objął Alverkę, z którą po dwóch sezonach spadł do drugiej ligi. Potem było znacznie lepiej. W sezonie 2004/2005 dzięki świetnym wynikom z Vitorią Setubal po młodego i ambitnego trenera zgłosili się szefowie pogrążonego w kryzysie FC Porto. W kilka miesięcy Couceiro udało się wyciągnąć drużynę na prostą i zdobyć wicemistrzostwo Portugalii.

"Dziennikarze i opinia publiczna na Litwie była w szoku kiedy okazało się, że człowiek z FC Porto może pracować w naszym kraju. Ale to był strzał w dziesiątkę. Kowno pod jego wodzą pokonało Glasgow Rangers i awansowało do III rundy eliminacji Ligi Mistrzów. A przecież Szkoci, jeszcze w maju grali w finale Pucharu UEFA" - mówi nam Ginteras Nenartavicius, z wileńskiego dziennika „Lietuvos Rytas”.

Reklama

Po przegranym dwumeczu z Sampdorią Genua w I rundzie Pucharu UEFA Couceiro zostawił klub i związał się z reprezentacją. "Na razie idzie mu świetnie. Jego największą zaletą jest pewność siebie. To wyborny psycholog. Podobnie jak Mourinho potrafi zmotywować naszych piłkarzy przed najtrudniejszym meczem. Jak choćby przeciwko Rumunii, z którą nigdy wcześniej nie wygraliśmy, a on rozgromił ich na wyjeździe 3:0!" - zachwyca się Nenartavicius.

W eliminacjach do mundialu w RPA Litwini zajmują w swojej grupie sensacyjne drugie miejsce.