Największe wrażenie, zarówno na członkach sztabu trenerskiego, jak i dziennikarzach robi duet Rafał Boguski – Łukasz Trałka. Już podczas grudniowego obozu w Turcji obaj zasłużyli na powołanie na Walię. Oznacza to, że w niedzielę nie wrócą do kraju, tylko poczekają na zawodników grających w zagranicznych klubach, którzy przyjadą na drugi sparing kadry w Portugalii - czytamy w DZIENNIKU.

Reklama

"Boguski to niezwykle inteligentny piłkarz. Jest bardzo kreatywny, dużo widzi, potrafi też zachować się pod bramką przeciwnika, doskonale wie jak strzelać gole" - charakteryzuje 24-letniego wiślaka selekcjoner Leo Beenhakker.

>>>Rewolucji w reprezentacji nie będzie

Selekcjoner powoli wprowadza Boguskiego do pierwszej reprezentacji. Dał mu szansę w towarzyskim meczu z Irlandią w Dublinie, prawdopodobnie da też w spotkaniu z Walią. W klubie wiślak zazwyczaj gra na skrzydle, albo jako drugi napastnik. W kadrze trener robi jednak z niego typowego ofensywnego pomocnika, używając języka Beenhakkera - dziesiątkę. Na tej pozycji panuje spora konkurencja, nie tylko w podstawowej drużynie reprezentacyjnej, ale nawet tej ligowej. Przed wyjazdem na obóz pewniakiem na Litwę wydawał się Roger. Brazylijczyk z polskim paszportem na treningach prezentuje się jednak słabo. Jest dziwnie ospały, nie angażuje się. "Leo umówił się z nim na rozmowę. Chce się dowiedzieć, w czym jest problem" - mówi asystent Holendra Rafał Ulatowski.

Reklama

Z Litwą na pozycji defensywnego pomocnika wystąpi prawdopodobnie Trałka. Człowiek, dzięki któremu da się oglądać grę Lechii Gdańsk będzie - znowu używając nomenklatury Holendra - piranią. Facetem od specjalnych zadań i niewdzięcznej roboty. "To moja naturalna pozycja. Zawsze byłem defensywnym pomocnikiem" - mówi zawodnik.

Podczas tureckiego zgrupowania ustawiony był bardziej z przodu, ale teraz Beenhakker chce zmieścić obok siebie Trałkę i Łukasza Gargułę, stąd decyzja, lechista został nieco cofnięty.

>>>Smętny nastrój Leo Beenhakkera

Reklama

W spotkaniu z Litwą dużo do wygrania ma Marcin Komorowski. Lewy obrońca Polonii Bytom, negocjujący przejście do warszawskiej Legii, już teraz znajduje się wysoko na liście Beenhakkera. Dobry występ może go z pewnością przybliżyć do powołania na mecze z Irlandią Północną i San Marino.

Mecz z Litwą będzie niestety miał atmosferę sparingu. Na 30-tysięcznym Estadio Algarve, wybudowanym specjalnie na Euro 2004, nie przewidziano nawet sprzedaży biletów. "Trudno. Piłkarze jednak dobrze wiedzą o co grają, więc o ich zaangażowanie jesteśmy spokojni" - kończy Ulatowski.

Znacznie większe zmartwienia ma ekipa Litwy. Gdyby nie znajomości Jose Couceiro, portugalskiego trenera naszych rywali, Litwini musieliby odwołać zgrupowanie z powodu problemów finansowych. "Federacja zapłaciła tylko za bilety lotnicze, resztę wydatków pokryli trener i jego portugalscy przyjaciele. Szkoda, że i nam nie zrobił takiego prezentu. Kryzys zmusił do pozostania w domu wszystkich litewskich dziennikarzy piszących o futbolu" - mówi DZIENNIKOWI Ginteras Nenartavicius z wileńskiego dziennika „Lietuvos Rytas”. "Na Litwie jesienią podniesiono podatki dla sportowców i trenerów z 15 do ponad 30 procent. Federacja stwierdziła, że nie ma pieniędzy, żeby pokryć koszty z wartego 200 tys. euro kontraktu selekcjonera. Portugalczyk wyszedł na prawdziwego faceta i obiecał że sam będzie płacił dodatkowy podatek" - dodaje litewski dziennikarz.