"Normalnie Norymberga" - podekscytowany Ryszard F. w swoim rubasznym stylu podsumował wystąpienie prokuratorów Roberta Tomankiewicza i Krzysztofa Grzeszczaka."Zabójcy Popiełuszki siedzieli krócej" - komentowali inni.

Oskarżyciele w dwugodzinnym wystąpieniu uzasadniali swoje srogie decyzje. Starali się obalić linię obrony, która próbuje wykazać, że mecze II ligi w latach 2003-2005 jeszcze nie były profesjonalnymi rozgrywkami i dlatego nie dotyczy ich artykuł 296b prawa karnego mówiący o korupcji w sporcie. Prokuratorzy dowodzili, że drugoligowcy byli już w pełni zawodowcami.

Reklama

"Kara musi być sprawiedliwa i surowa. Obrońcy proponowali 2 lata w zawieszeniu dla Ryszarda F. Nie mogliśmy się zgodzić na taki wymiar. Czyn, którego dopuściła się grupa ustawiająca wyniki spotkań Arki, jest bardzo szkodliwy społecznie" - mówił Grzeszczak, dodając, że w tej sprawie poszkodowani zostali właściciele klubów, sportowcy, reklamodawcy, bukmacherzy, a przede wszystkim kibice.

>>>Korupcyjne slajdowisko w sądzie

Grzeszczuk mówił o patologii w polskim sporcie i haniebnej roli, jaką odgrywają w nim sędziowie piłkarscy. "I i II liga to elita polskich arbitrów. Powinni świecić przykładem. Ale dla korzyści majątkowych i kariery oszukiwali. To ludzie chciwi, pazerni, nieuczciwi. Cały system był zepsuty. Ci, którzy chcieli uczciwie wykonywać zawód, nie mieli szans awansu. To oskarżeni są winni takiemu obrazowi polskiej piłki nożnej. Muszą zostać przykładnie ukarani" - mówił Grzeszczak, po czym Tomankiewicz blisko godzinę odczytywał propozycje wyroków.

Najsurowiej potraktowany został Jacek M., którego prokuratura uważa za mózg zorganizowanej grupy przestępczej. Dla niego zażądano 7 lat więzienia, 105 tys. zł kary oraz zakazu zasiadania w zarządach sportowych spółek akcyjnych na 10 lat. "To człowiek cyniczny, pewny swojej bezkarności" - charakteryzował oskarżonego Grzeszczak.

Dla Ryszarda F., który miał pomagać działaczom Arki w kontaktach z sędziami, prokuratorzy żądają 6,5 roku pozbawienia wolności oraz 99 tys. zł grzywny. Surowe kary zaproponowano też dla innych działaczy Arki - Grzegorza G. i Jakuba P. oraz Mariana D., byłego szefa Śląskiego Kolegium Sędziów. Prokuratura chce, aby trafili oni do więzienia na 4,5 roku i zapłacili kary ok. 100 tys. zł. Ponadto ośmiu sędziów może dostać kary więzienia od roku do trzech lat. Tylko dla czwórki oskarżonych prokuratorzy zaproponowali wyroki w zawieszeniu. Była sekretarka Arki Anna C. może trafić za kraty na 2 lata, ale wyrok zawieszono na trzy lata. Także jedyny piłkarz na ławie oskarżonych Krzysztof S. dostał 1,5 roku w zawieszeniu.

Reklama

>>>Piłkarska mafia na kartę pre-paid

Propozycje wyroków zostały z oburzeniem przyjęte przez obrońców. Nikt się takich nie spodziewał, tym bardziej że w podobnym procesie Korony Kielce wszystkie wyroki wydano w zawieszeniu. "Słynny artykuł 296b to zwykły bubel prawny. Mówił o tym sam szef wrocławskiej prokuratury Edward Zalewski" - przemawiał jeden z dwóch występujących wczoraj obrońców, Ryszard Woźniak, adwokat sędziego Mariusza R. "Arbiter nie jest w sporcie kwalifikowanym jednym z uczestników zawodów" - dodał, wskazując na kolejną lukę w przepisach.

20 marca we Wrocławiu wystąpią następni adwokaci w procesie Arki. Na pewno będzie ciekawie. "Udowodnimy, że artykuł 296b to bubel. Wspomnimy też o zachowaniach prokuratorów: o 15-godzinnych nocnych przesłuchaniach, o tym, że w swojej mowie przytoczyli tylko zeznania świadków złożone w postępowaniu przygotowawczym, choć później ci się z nich wycofali" - zapowiedział obrońca Ryszarda F. Andrzej Grabiński.

"Fryzjer" wierzy, że jego obrońcy wywalczą dla niego obniżenie wyroku. "Oni chyba w Boga nie wierzą! Artykuł 296b, na który powołują się oskarżyciele, po prostu mnie nie dotyczy. Ani nie organizowałem zawodów sportowych, ani w nich nie uczestniczyłem. Moi obrońcy to udowodnią" - z przekonaniem twierdzi Ryszard F., który dodał, że prokuratura, proponując tak wysokie kary, szuka pokrycia dla 22 miesięcy jego aresztu. "Na szczęście wyroki ustala nie prokuratura, ale sąd" - podsumował "Fryzjer".