Na początek Lato chce porozmawiać z lewym obrońcą Werderu Brema, Sebastianem Boenischem. Tego nowocześnie grającego, odważnego i ofensywnego skrzydłowego mogliśmy podziwiać np. w finale Pucharu UEFA Szachtar - Werder.

Reklama

"Powalczę o tego chłopaka" - deklaruje Lato. "Trzeba tylko wybrać odpowiedni termin. Mógłbym pojechać do Boenischa na przykład przy okazji jakiegoś meczu Bundesligi. Sprawdzimy, kiedy zaczyna się liga niemiecka, i umówimy się jakoś na spotkanie. Wiem, że teraz ten chłopak w barwach Niemiec gra w finałach młodzieżowych mistrzostw Europy. Potem pewnie będzie chciał odpocząć, pojechać na urlop. Jak tylko zacznie się nowy sezon, to chętnie się z nim zobaczę" - zapowiedział Lato, który już wcześniej chciał rozmawiać z Ludovikiem Obraniakiem. W jego przypadku prezes PZPN nie musiał jednak interweniować, bo pomocnik Lille sam był zdecydowany, żeby grać dla Polski, i nawet załatwił już sobie nasz paszport.

W przypadku urodzonego w Gliwicach Boenischa sprawa jest bardziej skomplikowana, bo jest on podstawowym zawodnikiem młodzieżowej reprezentacji Niemiec. 22-latek wciąż przyznaje, że ma duży dylemat, na którą reprezentację się zdecydować. Na szczęście dla nas FIFA zmieniła ostatnio swoje restrykcyjne przepisy w tej kwestii. Teraz drużynę narodową piłkarz może zmienić niemal w każdym przypadku, pod warunkiem że nie grał wcześniej w żadnym meczu o punkty w pierwszej reprezentacji. Dzięki temu w najbliższym czasie Polska może powalczyć o kilku bardzo dobrych zawodników, którzy wcześniej wahali się, w jakich barwach zagrać. Wśród nich są m.in znakomity brazylijski obrońca Deportivo La Coruna Filipe Luis Kasmirski (interesują się nim Juventus i Barcelona!), napastnik Cagliari Robert Aquafresca (od nowego sezonu w Genui) czy pomocnik Mainz Eugen Polanski. Z tymi zawodnikami król strzelców mundialu w 1974 r. też zamierza się spotkać. W jednym przypadku nie musi to być specjalnie trudne, bo jak dowiedział się DZIENNIK, Aquafresca lada dzień ma pojawić się prywatnie w Warszawie.

"Znakomicie się składa. Nie widzę problemów, żeby spróbować przekonać także Roberta" - mówi wyraźnie zapalony do pomysłu prezes PZPN.

Od lat media dopominały się, żeby PZPN poważnie potraktował sprawę polskich piłkarzy z zagranicy. Prezes Michał Listkiewicz i kolejni selekcjonerzy lekceważyli jednak ten problem. Dlatego nasza reprezentacja straciła kilku cennych zawodników. Sztandarowymi przykładami są oczywiście trzej podstawowi piłkarze reprezentacji Niemiec, dzieci polskich emigrantów z lat 80.:Mirosław Klose, Lukas Podolski i Piotr Trochowski. Każdy z nich deklarował, że z chęcią zagra dla reprezentacji Polski, ale jedynie na tym się kończyło.

Reklama

Podolski w poniedziałkowym DZIENNIKU mówił, że o jego wyborze zadecydował tylko i wyłącznie brak zainteresowania ze strony PZPN. "Żeby teraz przekonać Boenischa, trzeba wykazać maksimum dobrej woli. Nie wystarczą telefony. Leo Beenhakker powinien polecieć do Bremy i spotkać się z Sebastianem" - sugerował Podolski.

Nie wiadomo, czy wiecznie zajęty Leo znajdzie czas na takie spotkania, ale na szczęście może zastąpić go Lato, który w światowej piłce wciąż jest postacią bardzo rozpoznawalną. Na pewno dla Boenischa bardziej nobilitująca będzie rozmowa z królem strzelców mistrzostw świata Latą niż Michałem Chorążykiem, zapaleńcem z PZPN, który do tej pory niemal w pojedynkę zajmował się odzyskiwaniem dla Polski piłkarskich emigrantów.

Reklama

Jego działalność można jednak oceniać tylko pozytywnie. W sobotę po raz drugi z jego inicjatywy w polskim konsulacie w Kolonii dojdzie do spotkania piłkarskich emigrantów z wysłannikami PZPN. W zeszłym roku młodych piłkarzy niemieckich klubów, mających polskie korzenie, do gry dla Polski przekonywali Jerzy Engel i Tomasz Wałdoch. W sobotę w delegacji PZPN znaleźli się trenerzy Stefan Majewski i Marcin Dorna oraz byli reprezentanci Polski: Wałdoch, Tomasz Zdebel i Andrzej Rudy. Oprócz młodych Polaków z Niemiec w spotkaniu w Kolonii wezmą też udział emigranci z klubów holenderskich i belgijskich.

Tomasz Kłos wyjaśniał kiedyś, na czym polegał problem z Podolskim - do Polski nakłaniał go jedynie on i asystent Pawła Janasa, Edward Klejndinst. Nad tym, żeby wybrał Niemcy, pracował cały sztab ludzi. Jeśli Lato dotrzyma słowa, a Chorążyk nie straci zapału, to można założyć, że o następców Podolskiego powalczymy z Niemcami już znacznie mocniej.