A na dodatek interesuje się nim jeszcze Arsenal Londyn. Chłopak z Siedlec, który kilka lat temu grał ze średnim powodzeniem w rezerwach Legii i przed meczami z nerwów palił w szatni papierosy, zmienił się nie do poznania. Nonszalancja, przez którą puszczał niegdyś głupie bramki stała się jego największą zaletą. Dziś jego beztroskie zachowanie sprawia, że nie spala się nawet w najważniejszych spotkaniach.

Reklama

"Jest bramkarzem o uznanej marce, to w ogóle nie podlega dyskusji" - powiedział niedawno Arsene Wenger, menedżer Arsenalu Londyn. Teraz podobne zdanie na temat Boruca ma Carlo Ancelotti, szkoleniowiec Milanu. Wczoraj skontaktowaliśmy się z Vittorio Mentaną, rzecznikiem prasowym mediolańskiego klubu. "Trudno nie doceniać polskiego bramkarza, bo gra naprawdę wspaniale. Ale w kwestii transferu nie mogę się jeszcze wypowiadać. Chociaż na dziś nie mogę zaprzeczyć, że latem będziemy szukali nowego golkipera" - powiedział.

W Mediolanie wszyscy mają w pamięci interwencję Boruca w meczu sprzed kilku dni. W sytuacji sam na sam odbił piłkę nogą po strzale Alberto Gilardino. Dzięki tej interwencji przedłużył swoją kapitalną serię - jeszcze nigdy nie stracił gola w pucharowym meczu w Glasgow. A przecież na Celtic Park przyjeżdżały już takie kluby jak Manchester United, Benfica Lizbona czy właśnie Milan. To nie mogło przejść bez echa.

Nasz rodak jest przedstawicielem nowej fali wśród bramkarzy w Europie, można nawet stwierdzić, że idzie na ich czele. Teraz musi tylko czekać na to, aż wykruszy się stara gwardia. W Arsenale może zwolnić miejsce 37-letni Jens Lehmann. Niemiec domaga się dwuletniego kontraktu, podczas gdy klub oferuje mu umowę na dwanaście miesięcy. Z kolei Milan negocjuje z 33-letnim Didą. Brazylijczyk zarabia na San Siro 3,5 miliona euro rocznie. Silvio Berlusconi, właściciel klubu, zaproponował przedłużenie kontraktu, ale Dida się waha - chciałby dostać pięć milionów. Na razie powiedział tylko, że odpowie w czerwcu. "On jest już myślami w Barcelonie" - mówią włoscy dziennikarze. "La Gazzetta dello Sport" dodaje, że Dida "jest po słowie" z mistrzem Hiszpanii.

Reklama

Mamy więc już dwie realne szanse dla Boruca, ale otwiera się też trzecia. Bo jeśli Dida odmówi Barcelonie, to do kogo wówczas zgłoszą się Katalończycy?
Na transferowym rynku 27-letni Polak jest dziś wyceniany na około sześć milionów funtów. Gdyby więc tyle zapłacił za niego którykolwiek klub, Boruc byłby najdroższym polskim piłkarzem w historii. "Tylko że my nie zamierzmy nikogo sprzedawać. Chcemy się wzmacniać, a nie osłabiać" - zapewnia kierownictwo Celtiku. Te słowa padły przy okazji plotek o przejściu Shunsuki Nakamury do Manchesteru United, ale śmiało można założyć, że chodziło także o Boruca. Taką odpowiedź można odczytywać następująco: "Jeśli kogoś chcecie nam wyrwać, musicie wyłożyć bardzo dużo...".

Milan stać na każdy wydatek. Za Gilardino zapłacił 24 miliony euro, za 30-letniego Ronaldo mającego kilka kilogramów nadwagi - 8 milionów. Ale ma z czego brać, skoro sprzedał Andrija Szewczenkę za 45 milionów euro do Chelsea Londyn. Obecnie w bramce mediolańczyków stoi anonimowy, sprowadzony z Perugii Zeljko Kalac, który wsławił się w tym, że w meczu z Chorwacją w ostatnich mistrzostwach świata przepuścił strzał z kilkudziesięciu metrów, a potem nazwał to "gównianym golem". Jakby tego było mało, żeby miał kto usiąść na ławce rezerwowych Milan musiał wypożyczyć 30-letniego Marco Storariego z Messiny. Wszystko dlatego, że Dida ma zerwane więzadła i nie wiadomo kiedy wróci na boisko. Poza tym Brazylijczyk dni chwały ma już raczej za sobą.

Arsenal też do oszczędnych nie należy, bo Tomas Rosicky kosztował 11 milionów euro, a Thierry Henry dostaje tam 120 tysięcy funtów tygodniowo. Wczoraj Wenger oświadczył: "Jak ktoś da mi sto milionów funtów na transfery, to odpowiem, żeby sobie tę kasę zachował. Wolę inwestować w młodych zawodników, dawać im szansę...". Tylko czy nie zmieni zdania, gdy latem otworzy się okno transferowe i Lehmann zmieni barwy?

Boruc, jeśli tak dalej pójdzie, długo w Celtiku nie wytrzyma. Jest tam wprawdzie idolem, ale ile można grać przeciwko Iverness (wczoraj Celtic wygrał z tym rywalem na wyjeździe 2:1, po golach w 88 i 90 minucie), skoro można walczyć z najsilniejszymi drużynami świata? Na razie Boruc w charakterystyczny dla siebie sposób unika konkretnych wypowiedzi na temat transferów. Kiedy ostatnio spytaliśmy go, czy wybiera się do Londynu, odparł cytatem z "Misia": "Nie ma takiego miasta jak Londyn. Jest Lądek, Lądek Zdrój"...