DZIENNIK dotarł do dokumentu, który dwa dni temu pod patronatem prezydenta Lech Kaczyński i szefa FIFA Josepha Blattera parafowała strona rządowa i działacze PZPN. Związek reprezentowali podpisani na protokole ustaleń Eugeniusz Kolator, Jan Bednarek, Eugeniusz Nowak, Hilary Nowak i Zbigniew Koźmiński. Na mocy dokumentu odwieszony zarząd związku nie będzie mógł podjąć żadnej decyzji bez uzyskania akceptacji byłego kuratora Marcina Wojcieszaka.

Jeżeli ktokolwiek z działaczy PZPN miał jeszcze złudzenia, że uda się odbudować dawne wpływy i pozycję w polskiej piłce, to po lekturze tego dokumenty pozbędzie się ich raz na zawsze. Umowa jest dla zarządu związku bezlitosna. Działacze PZPN nie mogą zrobić żadnego ruchu bez podpisu Wojcieszaka. Jakiekolwiek próby kombinowania i interpretowania zapisów porozumienia na własną korzyść narażą tylko związkowych działaczy na kompromitację i z góry skazane są na niepowodzenie.

Dziś - na posiedzeniu odwieszonego zarządu - Michał Listkiewicz i jego ludzie nie będą mieli innego wyjścia, jak tylko zaakceptować zawarte porozumienie i przyjąć do prezydium PZPN byłego kuratora, który będzie patrzył im na ręce. Jeżeli mimo to próbowaliby łamać postanowienia porozumienia, naraziliby się na złość prezydenta Kaczyńskiego i Blattera, którzy ten dokument zaakceptowali.

Nie jest jednak tajemnicą, że działacze PZPN, delikatnie mówiąc, nie przepadają za Wojcieszakiem, który dał im się we znaki determinacją w walce z patologiami w polskim futbolu. Dlatego mogą starać się szukać poparcia dla swoich planów u Michała Kleibera i Artura Piłki, doradców prezydenta do spraw sportu, chcąc wykorzystać fakt, że szczególnie ten drugi ma ambicje zostać w przyszłości ministrem sportu i nie zawsze musi mu być po drodze z Tomaszem Lipcem i zarządzającym w jego imieniu PZPN Wojcieszakiem.





Reklama