Podobno nie spodobał się panu nasz komentarz o tym, że jest pan najgorszym z możliwych kandydatów na prezesa PZPN.
Macie swoje prawa, możecie pisać, że ja się nie nadaję, ale nie możecie pisać, że mam się pakować i wyjeżdżać z kraju. Bo z tego kraju już kiedyś wyjeżdżano - na Wschód, na Sybir. Albo paszporty w jedną stronę dawano... Nie nadaję się - proszę bardzo, to jest wasza opinia. Bez przesady!

Napisaliśmy, że będąc ostatnią deską ratunku dla osób skompromitowanych, na pana miejscu spalilibyśmy się ze wstydu. I to, że kiedyś był pan wielkim piłkarzem, nie ma nic do rzeczy...
Żebyśmy się dobrze zrozumieli - to co było kiedyś, to co osiągnąłem jako piłkarz, to już historia...

O, dobrze, że pan to powiedział!
...I ani wy, ani nikt inny nie ma szans mi tego odebrać. Złotymi zgłoskami będę zapisany w historii futbolu. Natomiast teraz możemy rozmawiać tylko o tym, czy mogę być prezesem, czy nie. Na razie jestem jednym z wielu kandydatów. To delegaci, a nie wy, zdecydują, czy mam stanąć na czele PZPN, czy też nie.

Ale nie wstyd panu, że będą za panem głosowali ludzie o bardzo marnej reputacji? Że w panu widzą nadzieję?
To jest demokracja. Ja szanuję wybory demokratyczne. Przychodzą bracia Kaczyńscy, głowę chylę, szacunek, ludzie wybrali. Pan mi się każe obrażać na ludzi, ale za co?

Po prostu chcemy by się pan przez chwilę zastanowił - dlaczego chce na pana głosować Gdynia, dlaczego Lublin...
Nie ukrywam, że mam nazwisko, mam osiągnięcia w sporcie... Ha, ha!

I przede wszystkim nie będzie pan biegał z siekierką.
Siekierki mogą pójść w ruch. Kary będą takie, że każdy się dwa razy zastanowi, czy mu się korupcja opłaca. Wiem, że prasa żąda krwi. I ja bym chciał tę sprawę zakończyć. Jak we Włoszech, szybko. Dlaczego nie chcecie mi dać szansy?

Bo wolimy dać ją komuś innemu. Pan jest kojarzony z piłkarskim "betonem".
Działam dwa lata. Raptem dwa lata! Ja wam teraz zadam pytanie - dlaczego uważacie, że ja jestem ten zły, a Henryk Kasperczak ten dobry?

Bo on nie stanął murem za Michałem Listkiewiczem i jako członek zarządu podał się do dymisji.
A nie zastanawialiście się, dlaczego się podał do dymisji? Bo się dogadał z ministrem! Najlepiej jest wyjechać do Senegalu i stamtąd podejmować decyzje... Szanuję go bardzo jako trenera, ale nie przypuszczałem, że zrobi coś takiego.

Zdradził was?
Oczywiście. Ja sobie nie mam nic do zarzucenia. Interesy pana Żelazki kompletnie mnie nie dotyczą. Czy pan Dorn miał się podać do dymisji, bo jeden z jego dyrektorów kazał się odwieźć do domu radiowozem i na skutek tego zginęło dwóch policjantów? Ja się pytałem Wita: - A do ciebie się Wrocław nie dobierze? A on mi na to: - Nie, Grzesiu, ja mam czyste ręce... Ja mam cierpieć, stawać z nim w jednym szeregu, bo kłamał?

To jest niedostrzeganie całości problemów.
Jest problem w polskiej piłce i trzeba karać winnych. Ale rozsądnie! I sprawiedliwie! Zapytam się wprost - dlaczego na liście zagrożonych klubów jest Arka i Łęczna, a nie ma Zagłębia Lubin? Linia polityczna decyduje? Poza tym czy naprawdę uważacie, że PZPN nic nie robił w sprawie korupcji? A kto do prokuratury zgłosił mecz Arki z Mławą? My. Ale prokuratura uznała, że nie ma dowodów przestępstwa. A kto zdegradował Szczakowiankę za aferę barażową? Też my. Ale pamiętajmy, że PZPN jako stowarzyszenie wiele nie może. Jakie mamy narzędzia? Jak przesłuchiwaliśmy ludzi, to nic nie mówili. Dopiero przed prokuratorem wracała im pamięć.

Bo do PZPN i jej Wydziału Dyscypliny nikt nie miał zaufania.
Ludzie, nie ma takiej możliwości!

Przecież wy korupcję kompletnie bagatelizowaliście. Potrafiliście jedynie zawiesić Piotra Dziurowicza, gdy ujawnił prawdę oraz opowiadać bajki o "jednej czarnej owcy".
Za słowa Michała Listkiewicza odpowiedzialności nie biorę. Ale ogólnie rzecz biorąc, problem był dostrzegany. Tylko, że my wiele nie mogliśmy. Prokurator nie chciał nam przekazać żadnych dokumentów. Przyszedł kurator, zrobił swój Wydział Dyscypliny i się nagle okazało, że jednak prokuratura te dokumenty przesłać może. Nam rzucano kłody pod nogi. Poza tym, nie wiem, czy panowie wiecie, ale teraz Wydział Dyscypliny pobiera wynagrodzenie, a wcześniej działał za darmo.

A co to ma za znaczenie? Lepiej zapłacić i mieć dobry efekt...
Ale generalnie łatwo się wydaje nieswoje pieniądze. Albo weźmy audyt za 280 tysięcy złotych. Były wcześniej w związku różne kontrole i żadna niczego nie wykryła. Trzeba było wyrzucić te 280 tysięcy złotych, żeby dojść do tego samego wniosku? Że wszystko w porządku?

Olbrzymie nieprawidłowości w związku wykrył Urząd Skarbowy. Jedna z kontroli wykazała, że naruszono prawo przy umowie z Canal+ i nie wybrano najlepszej dla futbolu oferty...
Wszystko było w porządku. W umowie z Canal+ zawarto, że ta stacja będzie miała ostatnie słowo...

Ale to jest niezgodne z prawem.
To wasza opinia. Nikt tego nie kwestionował.

PZPN będzie musiał zapłacić z tego powodu 440 tysięcy złotych kary. Więc niech pan nie mówi, że nie wykryto żadnej nieprawidłowości...
Panowie, jest odwołanie, spokojnie. TP SA też dostało karę, a ile zapłaci, to orzeknie sąd. Nie ferujcie wyroków zanim nie będą prawomocne.

Wróćmy do wyborów. Jest pan gwarantem zachowania starego układu?

Panowie, robicie ze mnie debila? No słowo daję, zastanówcie się.

Przecież widzi pan miejsce w związku dla Michała Listkiewicza.
Jako doradcy, do spraw kontaktów z FIFA i UEFA. Bezpłatnie. Generalnie muszą panowie wiedzieć, że ta cała działalność w piłce to dopłacanie do interesu. My wszyscy to za darmo robimy.

Ależ nikt wam nie każe. Listkiewicz będzie panem kierował z tylnego siedzenia?
Ja nie dam sobą kierować, tak jak Krzaklewski kierował za rządów Buzka, a Kaczyński za Marcinkiewicza. Generalnie, powiem wam panowie uczciwie, będzie trzeba sporo pozmieniać i przewietrzyć. Oczywiście, jak mnie ludzie wybiorą...

A kary jakie będą dla zamieszanych w korupcję klubów?
Powinny być finansowe plus odjęcie punktów. Bo degradować kluby za to, co się kilka lat temu działo? Panowie, tam już inni ludzie działają, niewinnych by się skrzywdziło...

Skoro zgłosił pan chęć kandydowania w wyborach, rozumiemy, że ma pan jakiś plan naprawy futbolu?
Podobno plan ma pan Czarnecki, on zrobi reformy... Trzeba się skupić na młodzieży i drugiej lidze. Ale plan ogłoszę 30 dni przed wyborami.

A dziś pan go nie ma?
Mam, ale nie do panów wiadomości...

Boimy się, że będzie pan tak słabym prezesem, jak wcześniej senatorem.
Dlaczego słabym?

Przez pięć lat zabrał pan głos ledwie trzy razy.
Wziąłem się za młodzież, za ustawę o sporcie kwalifikowanym. Myśmy w senacie poprawkę wprowadzili! Słynna poprawka! Tylko sejm ją odrzucił... Byłem w dwóch komisjach. Dużo pomogliśmy Polonii na Wschodzie. Budowaliśmy szkoły... A co do sportu, to żaden rząd nie pomaga. Każdy premier na początku zapowiada budowę stadionu narodowego, a potem nic z tego nie wynika.

Pan mógł lobbować na rzecz piłki. Z takim nazwiskiem!
Jednostka w parlamencie, to może sobie tylko pogadać.

Swojemu Mielcowi też pan nie pomógł.
Spytajcie się burmistrzów, kto załatwił na ten okręg ponad 10 milionów złotych - na szkolnictwo, na sale gimnastyczne... Z prezydentem miasta pojechałem do ministra Giersza. Ustalono, że 50 procent kosztów za remont stadionu zostanie im zrefundowane. I co mogłem więcej zrobić? Poza tym to, że Stal w ogóle istnieje, to też jest moja zasługa. 100 tysięcy złotych rocznie dostaje dzięki mnie regularnie, bo namówiłem mniejsze firmy, aby dawały, ile mogą. Patrzę trochę z zazdrością na kolegów z zagranicy - Beckenbauera, Platiniego... Przecież w Niemczech też była afera, też ustawiano mecze. Ale pewne osoby były szanowane i będą...

Pan nie czuje się szanowany?
Jeśli ze mnie próbuje się zrobić pijaka, alkoholika, to nie. Jedna z gazet zamieszcza zdjęcie jak stoję z mikrofonem i mam w ręku szklankę. Nikt nie wie, co w tej szklance jest...

Whisky.
Jest pan przekonany? Akurat w czasie części oficjalnej powiedziałem: - Panowie, na razie żadnych alkoholi. Później oczywiście usiedliśmy sobie przy barze i wypiliśmy jedną szklaneczkę czy dwie...

Bardziej wstydliwe było to popijanie wódki winem w czasie mistrzostw świata w Niemczech. Nie wspominamy już tej ostatniej historii z Jerzym Kozińskim, członkiem zarządu PZPN, którego wynoszono z ostatniego zebrania. Skompromitował się...
Ja wiem, czy się skompromitował? Kazimierza było tego dnia. Poza tym, my byliśmy zawieszeni, więc to towarzyskie spotkanie było, niedziela... Ja mu współczuję. Panowie, fakty są takie, że nikt mnie nigdy nie widział pijanego. Nawet jak z Wójcikiem piłem, co go później złapali za jazdę po torach, to spokojnie sobie wyszedłem i zamówiłem taksówkę. Wszystko jest dla ludzi.

Tu zgoda. A wykrywacze kłamstw? Zarządzi pan przebadanie sędziów?
Panowie, nie żartujcie! To nie jest polowanie na czarownice. Cały sejm trzeba byłoby przebadać.

Ale pan ma nie sejm naprawiać, tylko piłkę.
Uczciwie wam powiem - są pozostałości po poprzednim systemie.

PZPN, czyli ostatni bastion komuny. Ale pan przecież był senatorem SLD, więc raczej nie będzie pan z tym bastionem komuny walczył.
Nigdy nie należałem do żadnej partii, miałem tylko rekomendację SLD. Wójcik jest w chłopskiej partii, w Samoobronie... Mam swoje przekonania i się ich nie wstydzę - chcę być blisko ludzi. Co do ostatniego bastionu, to są słowa Tomaszewskiego. A on należał do PRON-u. Robotników do roboty gonił, jak Solidarność powstała. Tego nikt nie pamięta? Albo jak uciekł z bramki po dwóch szmatach, w Montrealu, bo się podobno źle poczuł? Przecież przez niego nie mieliśmy złotego medalu. On teraz agentów w związku szuka. Chciałbym jego teczkę zobaczyć! Bo kto jadał z pierwszym sekretarzem Łodzi i pełnymi garściami korzystał z przywilejów? Zapomniał wół jak cielęciem był!

Ale jest pan za lustracją w związku? Za szukaniem agentów?
Panowie, jakich agentów. Jeden jest w Lublinie i tyle...

Bo nie przeprowadzono lustracji.
Ja co do lustracji mam takie samo zdanie jak biskup Pieronek - zabetonować to na sto lat i potem niech się historycy martwią. Bo tak to się okazuje, że to samo w przypadku Gilowskiej jest manipulacją, a w wypadku kogoś z lewicy - dowodem winy.

Dla pana takim pogrążającym faktem z przeszłości jest znajomość z Ryszardem F. Fryzjerem. Skoro nie zauważał pan korupcji pracując w Amice, mając ją pod nosem, to jak pan zauważy jako prezes PZPN?
Jak ja byłem w Amice, to ona do pucharów nie weszła.

Był pan rzecznikiem prasowym, gdy zdobyła Puchar Polski po skandalicznym meczu z Aluminium Konin.
A ten mecz był kupiony? Macie panowie dowody? Złapaliście kogoś? Plotki są różne. Ja na przykład słyszałem, że Aluminium też chciało ten mecz kupić, ale kasy nie miało. Siedziałem na trybunach i co miałem robić? Kibicowałem! Ten mecz Konin przegrał na własne życzenie. Prowadził 3:1, Jaskot miał dwie stuprocentowe sytuacje. A potem dostał drugą żółtą. W ostatniej minucie Amica wyrównała na 3:3.

Zapomina pan, że Amica miała karnego z kapelusza, a dla Aluminium nie podyktowano dwóch ewidentnych jedenastek. I jeszcze czerwone kartki.
Oj, jeden karny dla Konina ewidentny! To się zgadzam. Po meczu powiedziałem -- karny ewidentny!

Panie Grzegorzu, bądźmy poważni. Na pana oczach Fryzjer ustawiał mecze. Pan teraz opowiada w wywiadach, że jego rola jest demonizowana.
Jest w Polsce domniemanie niewinności, zgadza się? Byłem w Amice jako trener osiem miesięcy i przez pana Fryzjera wyleciałem z klubu. Byliśmy na czwartym miejscu, ale tak jątrzył, że musiałem odejść... To, że potem zostałem rzecznikiem prasowym, a skończyłem z trenerką, było moim największym błędem. Bo ja byłem bardzo dobrym trenerem. W Olimpii, w Stali Mielec, w Widzewie... Wszędzie mi dobrze szło.

Czyli wbrew obiegowym opiniom był pan dobrym senatorem, świetnym trenerem, a teraz będzie pan znakomitym prezesem?
Panowie, powiem uczciwie - ludzie zdecydują!