W środę atmosferę swojego ulubionego obiektu poczuje wprawdzie tylko z trybun, ale jest przekonany, że wrażenie będzie niesamowite: "Już gdy usłyszałem hymn Polski na stadionie Legii podczas sobotniego meczu, łezka zakręciła się w oku. W środę efekt będzie na pewno jeszcze większy"- mówi Golański, którego z gry wykluczyła kontuzja pachwiny.
Dla Kielc jutrzejsze spotkanie będzie debiutem w roli gospodarza meczu piłkarskiej reprezentacji Polski. Kadra grywała wprawdzie w województwie świętokrzyskim, ale w konkurencyjnym Ostrowcu. Wtedy w Kielcach dopiero budowano otwarty 1 kwietnia 2006 najpiękniejszy i najnowocześniejszy obecnie stadion w kraju. Zresztą od początku powstawał on z myślą o meczach międzynarodowych. Właścicielowi Kolportera Krzysztofowi Klickiemu marzą się europejskie puchary, ale zanim do Kielc przyjadą zagraniczne zespoły klubowe, zadebiutuje tam reprezentacja.
Budowa stadionu kosztowała 48 milionów złotych, które wyłożyło przede wszystkim miasto. Inwestycję wsparła także Unia Europejska. Obecnie Kolporter Korona co miesiąc płaci za dzierżawę obiektu 92 tysiące.
"Na takich stadionach powinny grać wszystkie polskie drużyny" mówi Golański. "Tutaj każdy mecz staje się świetnym widowiskiem. A dla kieleckich kibiców środowe spotkanie jest prawdziwym świętem. Obecnie przechodzę rehabilitację, by wrócić do gry na sobotni mecz ligowy z Wisłą Kraków, ale kibice i tak zaczepiają mnie na ulicach i mówią, że już czekają na kadrę" - dodaje piłkarz.
15 500 biletów sprzedano błyskawicznie, na stadionie będzie komplet kibiców. Organizatorzy apelują, by fani z górnych sektorów założyli białe stroje, a ci z dolnych czerwone, by było dobrze widać narodowe barwy. "Mamy także apel, by nie kupować biletów z drugiej ręki. Pojawiły się różne ogłoszenia na forach internetowych, ale zapewniamy, że nie ma możliwości, by na taki bilet wejść na stadion. Wszystkie są imienne, mają wpisany nawet PESEL. Ochrona ma za zadanie wpuszczać tylko kibiców, których dane są na wejściówce" - mówi rzecznik Kolportera Maciej Topolski.
Pewne problemy mogą mieć też piłkarze. Na zbudowanym w angielskim stylu stadionie (trybuny blisko boiska, żadnych barierek ani tym bardziej krat) są kłopoty z murawą. Po pół roku została wymieniona na specjalną odmianę z Austrii (z klimatu górskiego, podobnego do tego w Górach Świętokrzyskich), zimą się ukorzeniała, ale płyta nadal jest nierówna.
Nie pomaga nawet fakt, że sami piłkarze Kolportera Korony trenują tam dość rzadko - jakość murawy nadal daleka jest od ideału. Reprezentacja nie grała obu meczów w Kielcach, bo nie mogła codziennie ćwiczyć na nowym obiekcie. Azerbejdżan gościł więc w Warszawie, a Armenia, po przyjeździe do Polski, trenowała w poniedziałek na starym stadionie Korony. "
Gdy słyszy się taki doping, jak w Kielcach, nawet boisko nie przeszkadza. Nie jest zresztą aż tak źle, dadzą chłopaki radę i nie będą narzekać" - zapowiada Golański. Gdy przypominamy, że gospodarze zawsze mają na tym stadionie problem ze skutecznością, prawy obrońca Korony tylko się uśmiecha: "Wierzę, że reprezentacja strzeli więcej goli niż zwykle zdobywa mój klub" - kończy obrońca Korony Kielce.