Przed Lechem prowadził pan Zagłębie Lubin. Którego piłkarza sprowadziłby pan do Lecha?

Nie stać nas, bo teraz to tam wszyscy podobno kosztują miliony! Ale gdybym mógł, to od obrony do ataku wyjąłbym po jednym piłkarzu z Zagłębia.

Reklama

Z ataku wziąłby pan zapewne Michała Chałbińskiego?
Tego samoluba? Za żadne skarby! No dobra, żarty na bok. Michał to straszny pies na gole. Pamiętam, jak walczył o króla strzelców z Grzegorzem Piechną. Wychodził na boisko i jak tylko miał piłkę na "łopacie", to walił na bramkę, tak chciał dogonić "Kiełbasę". Po prostu oszalał z ambicji. A poza tym Michał to fajny, ułożony chłopak z bardzo dobrym instynktem strzeleckim, a bez tego nie ma napastnika.

Ostatnio sędziowie znów wyczyniają cuda. Pan miał z nimi przejścia. Nie obawia się pan, że koszmar powróci?

Mam nadzieję, że te ostatnie wpadki to wynik braku umiejętności, a nie korupcja. Gdyby było inaczej, tobym się załamał. Błędy, o ile nie są popełniane w jakiejś zastraszającej liczbie, są do wybaczenia.

Pan był trenerem Zagłębia, Czesław Michniewicz w Lechu...
Nie wypowiadam się o innych trenerach! Każdy ma swój warsztat. Koniec. Kropka.

Chyba miło wspomina pan swój pobyt w Lubinie. Wówczas z ostatniego miejsca w tabeli wyciągnął pan Zagłębie do czołówki.
Fajnie było. Powiem więcej - ja nie zamierzałem odejść, bo chciałem osiągnąć jeszcze więcej. Nie mogłem się jednak dogadać z poprzednim zarządem. Może gdyby był obecny, osiągnęlibyśmy porozumienie. A przeskok z Lubina do Poznania to superciekawe doświadczenie. Małe miasto - małe nerwy, duże miasto - duży stres. W Lubinie czas płynął wolniej. Czułem się czasami jak sołtys (śmiech). Powtórzę - fajnie było, choć teraz też nie mam na co narzekać.

Reklama

Remis w Lubinie wziąłby pan w ciemno? W końcu to mistrz Polski.
Zakładać, że gdziekolwiek się jedzie po jeden punkt, to... szkoda paliwa marnować. Mnie zawsze interesują trzy. Moje zespoły mają grać fajnie, ofensywnie. Jak zobaczę, że na moich meczach kibic ziewa, to dam sobie spokój.

Jeden z kibiców prosił, by zapytać, dlaczego na meczach czasem pojawia się pan w dresie, a nie w garniturze?
Bo mi wygodniej. Zresztą, jak pomyślę, że w tych upałach miałbym chodzić w garniturach i lakierkach, to słabo mi się robi. Jeszcze w takich pantofelkach orła bym wypieprzył przed kibicami! To dopiero byłaby szopka...

Kto zostanie mistrzem Polski? Lech? Lubin? Wisła?
To pan nie wie? Któraś z drużyn, co występuje w pierwszej lidze. A tak poważnie, to szanse ma pół ligi. Od ósmego miejsca w górę. W tym towarzystwie jest również mój Lech Poznań, ale ja bajek o mistrzostwie opowiadać nie będę.