Polska - Ukraina 1:1 (1:0)

Bramki: dla Polski - Ireneusz Jeleń (42); dla Ukrainy - Jewhen Selezniow (90+2).

Reklama

Żółte kartki: Jakub Błaszczykowski, Artur Boruc (Polska).

Sędzia: Rawszan Irmatow (Uzbekistan). Widzów: ok. 5500.

Polska: Artur Boruc - Łukasz Piszczek, Michał Żewłakow, Grzegorz Wojtkowiak, Sebastian Boenisch - Jakub Błaszczykowski (83-Maciej Rybus), Sławomir Peszko, Tomasz Bandrowski (46-Adam Matuszczyk), Maciej Iwański (63-Robert Lewandowski), Rafał Murawski - Ireneusz Jeleń (85-Euzebiusz Smolarek).

Ukraina: Andrij Piatow - Artem Fedeckij, Jewhen Kaczeridi, Taras Mychałyk, Ołeksandr Romanczuk (84-Denis Kożanow) - Oleg Gusiew (46-Denis Kułakow), Ołeksandr Alijew (52-Wołodymyr Polewoj), Anatolij Tymoszczuk, Oleg Krasnopiorow (64-Igor Kudobjak) - Andrij Szewczenko (58-Jewhen Selezniow), Marco Devic (46-Andrij Woronin).

Po czterech meczach bez zdobycia gola piłkarze reprezentacji Polski zremisowali w Łodzi z drugim współgospodarzem Euro2012 - Ukrainą 1:1. Długo wyczekiwaną bramkę dla biało-czerwonych zdobył w 42. minucie Ireneusz Jeleń.

Reklama

W sobotę największymi gwiazdami na boisku Widzewa byli - napastnik reprezentacji Ukrainy i Dynama Kijów, a w przeszłości gracz Milanu i Chelsea Londyn Andrij Szewczenko oraz... sędzia Rawszan Irmatow. Arbiter z Uzbekistanu jest zaliczany do światowej czołówki - na mundialu w RPA prowadził pięć meczów.

Słabe ostatnio występy biało-czerwonych (0:6 z Hiszpanią, 0:3 z Kamerunem) sprawiły, że na trybunach zjawiło się zaledwie niespełna sześć tysięcy widzów.



Trener Franciszek Smuda jeszcze w piątek mówił, że ma dwa znaki zapytania w przypadku wyjściowego składu, ale ostatecznie nie było żadnej niespodzianki. W zespole biało-czerwonych zadebiutował obrońca Werderu Brema Sebastian Boenisch, który nie mógł się doczekać na powołanie od selekcjonera Niemców Joachima Loewa i zdecydował się na grę w biało-czerwonych barwach. W składzie zabrakło natomiast nominalnego lewego pomocnika, a najczęściej tę rolę pełnił w sobotę rozgrywający Legii Maciej Iwański, czasami również Sławomir Peszko.

Ten ostatni stanął przed wielką szansą już w piątej minucie, ale niepotrzebnie zdecydował się na podanie do Jakuba Błaszczykowskiego i piłkę przejęli obrońcy rywali. 10 minut później groźny, ale minimalnie niecelny, strzał z dystansu oddał pomocnik gości Ołeksandr Alijew.

W pierwszej połowie przewagę mieli podopieczni Smudy, jednak przez długi czas niewiele z niej wynikało, brakowało przede wszystkim dokładności. W miarę upływu czasu było jednak coraz lepiej, dzięki czemu osamotniony w ataku Ireneusz Jeleń częściej otrzymywał podania.

W 34. minucie jeszcze się pomylił (strzelił z bliska nad poprzeczką), ale trzy minuty przed przerwą kibice na stadionie oszaleli z radości. Błaszczykowski dostrzegł wychodzącego na dogodną pozycję napastnika AJ Auxerre, który minął bramkarza Andrija Piatowa i z ostrego kąta kopnął do pustej bramki.

Dosłownie kilkanaście sekund wcześniej gola mogli zdobyć... Ukraińcy, ale płaski strzał Marco Devica obronił Artur Boruc.



Druga połowa zaczęła się niemal tak, jak skończyła pierwsza. Jeleń znów znalazł się w sytuacji sam na sam, ale tym razem Piatow nie dał się pokonać. Piłkarze Smudy widząc, że taka taktyka przynosi efekt w dalszym ciągu kierowali do niego długie, prostopadłe podania. Efektem była kolejna świetna sytuacja zakończona jednak niecelnym strzałem.

Wyraźnie poirytowani takim obrotem sprawy Ukraińcy rzucili się do ataków, ale nie byli w stanie przebić się polską defensywę. Choć dominowali w środku pola, to groźniej nadal atakowali Polacy. W 71. minucie po świetnym rozegraniu piłki przez Błaszczykowskiego i Peszkę ponownie w dogodnej sytuacji znalazł się Jeleń, ale mimo dwóch prób w ciągu zaledwie kilku sekund nie zdołał podwyższyć wyniku.

W 82. minucie ukraińscy kibice i spora grupa dziennikarzy poderwała się do góry w geście triumfu. Niepotrzebnie - sędzia nie uznał gola Wołodymyra Polewoja, który zanim kopnął do siatki był na minimalnym spalonym.

W doliczonym przez sędziego czasie gry radość Ukraińców była już jednak w pełni uzasadniona. Polscy obrońcy popełnili pierwszy poważny błąd w drugiej połowie, czego efektem była wyrównująca bramka zdobyta przez napastnika Dnipro Dniepropietrowsk Jewhena Selezniowa.

To piąty mecz biało-czerwonych bez zwycięstwa. Od spotkania z Bułgarią (2:0) na początku marca, później zremisowali z również Finlandią i Serbią (po 0:0), a przegrali z Hiszpanią (0:6) i Kamerunem (0:3). Kolejny test we wtorek w Krakowie - po raz pierwszy w historii zagrają z reprezentacją Australii.