"Polska to wspaniały kraj, wspaniali ludzie i zasłużyliście na ten awans jak mało kto. Teraz trzeba zrobić wszystko, żeby nie zaniedbać niczego w przygotowaniach do Euro 2008. Na najbliższe pół roku to najważniejsza misja" - mówi "Faktowi" trener piłkarskiej reprezentacji Polski Leo Beenhakker.
Holender wie, co mówi. Zna historię z ostatniego mundialu, na który pojechaliśmy kompletnie nieprzygotowani, co zakończyło się dla nas klęską i odpadnięciem z turnieju już w fazie grupowej.
Okazało się, że wtedy wielka impreza piłkarska przerosła drużynę prowadzoną przez trenera Pawła Janasa. Piłkarze pojechali do Niemiec bez formy. Badania wydolnościowe przeprowadzone przed turniejem wypadły fatalnie. Wyniki niektórych zawodników były takie, że wynikało z nich, iż w tym czasie nie nadawali się do gry - przypomina bulwarówka.
Kłopoty mieli zwłaszcza ci, którzy wcześniej skończyli rozgrywki ligowe i pojechali na urlopy przed zgrupowaniem reprezentacji. Okazało się, że tylko nieliczni dbali o formę i wypełniali indywidualne zalecenia sztabu szkoleniowo-medycznego kadry.
Teraz Beenhakker zrobi wszystko, żeby nie dopuścić do powtórki z historii. "Przed nami wiele pracy. Awans do mistrzostw Europy jest już za nami. Teraz trzeba o nim jak najszybciej zapomnieć i wziąć się za siebie. Im wcześniej zaczniemy, tym lepiej będziemy przygotowani do występu na boiskach Austrii i Szwajcarii" - przekonuje Beenhakker.
A jest co robić! Chociażby kapitan drużyny Maciej Żurawski musi w końcu wyrwać się z Celtiku Glasgow, w którym grzeje ławkę rezerwowych. Dla dobra reprezentacji Polski zimą musi zmienić klub, żeby przez pół roku, jakie zostało do rozpoczęcia Euro 2008, grać regularnie. Może wrócić nawet do ligi polskiej. To lepsze niż odciski od siedzenia na ławce Celtiku - przekonuje "Fakt".
Różne problemy mają także inni reprezentanci. Muszą się z nimi uporać, i to szybko, jeśli chcą potwierdzić słowa selekcjonera. "Ta drużyna jest gotowa, żeby stawić czoła wyzwaniu, jakie niesie ze sobą udział w takiej imprezie jak mistrzostwa Europy..." - uważa Beenhakker.