Chodzi o wydarzenia, które miały miejsce po ostatnim meczu piłkarzy Widzewa w drugoligowych rozgrywkach. Łodzianie ulegli Zniczowi 0:1, ale mimo to awansowali na zaplecze ekstraklasy. Jednak zamiast tradycyjnej fety i radości z powrotu po pięciu latach do 1. ligi, po kolejnej porażce atmosfera na stadionie przy al. Piłsudskiego była bardzo gorąca. Po końcowym gwizdku arbitra na murawę wtargnęła rozwścieczona formą widzewiaków grupa kilkudziesięciu fanów, którzy ściągnęli z piłkarzy koszulki. Doszło do przepychanek, szarpaniny, obrażania graczy oraz uderzenia 18-letniego Roberta Prochownika i niewiele starszego Adama Radwańskiego.

Reklama

Jak poinformowała w piątek rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi, minionej doby zatrzymano pięciu kolejnych mężczyzn podejrzanych o wtargnięcie na murawę. Wcześniej, podczas interwencji na boisku policja zatrzymała sześciu kibiców. "Kolejne dwie osoby zgłosiły się same, widząc swoje wizerunki opublikowane i rozpropagowane za pośrednictwem mediów. Zatrzymanie dwóch spośród podejrzanych było możliwe dzięki dobrej współpracy z funkcjonariuszami z Komendy Powiatowej Policji w Zduńskiej Woli i ich rozpoznaniu w tym środowisku. Podejrzani to mężczyźni w wieku od 20 do 45 lat" – przekazała. Rzeczniczka dodała, że w sumie zarzuty w tej sprawie usłyszało już 12 kibiców. Jeden z podejrzanych usłyszał dodatkowo zarzut dotyczący naruszenia nietykalności cielesnej piłkarza. Zatrzymanym grozi do 3 lat więzienia. Ponadto zostali oni objęci zakazami stadionowymi.

Trwa ładowanie wpisu

Takie zachowanie w wydanym w niedzielę oświadczeniu potępiły również władze klubu. Przyznano w nim, że długo oczekiwany awans do 1. ligi został osiągnięty w stylu pozostawiającym wiele do życzenia i dalekim od oczekiwań, w związku z czym zrozumiałe są negatywne odczucia kibiców i ich niezadowolenie.

Reklama

Żadne rozstrzygnięcia sportowe ani największy nawet pokład negatywnych emocji nie mogą być jednak wytłumaczeniem zachowań, do których doszło na płycie boiska po końcowym gwizdku. Już samo wtargnięcie na plac gry jest złamaniem ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, a ataki fizyczne na zawodników to zachowania, które ścigane będą z urzędu – podkreślono.

Zadeklarowano, że Widzew nie pozostawi tych czynów bez reakcji i będzie dążyć do ukarania sprawców. Wyciągnięte zostaną wobec winnych konsekwencje, włącznie z rozwiązaniami prawnymi, takimi jak zakazy stadionowe – zapewniono.

Szefowie beniaminka zwrócili również uwagę, że negatywne zachowania jednostek rzutują na opinię o całej widzewskiej społeczności, która przez ostatnie lata w niższych ligach licznie i aktywnie wspierała swoją drużynę w odbudowie dawnego blasku. Tym bardziej dołożymy wszelkich starań, by sprawcy nie pozostali bezkarni. Serce Łodzi to dom wszystkich widzewiaków, miejsce spotkań rodzin i przyjaciół i tylko jako takie może być postrzegane – zaznaczono.

Reklama

Do stylu, w jakim Widzew wywalczył awans oraz zachowania grupy kibiców Widzewa odniósł się także Zbigniew Boniek. Były napastnik tego klubu we wpisie na Twitterze sposób, w jakim łodzianie wywalczyli awans nazwał bardzo wstydliwym. "Słabo to wyglądało, gratulacje" – dodał.

Frustracja kibiców jest uzasadniona, jednak zachowanie bandyty, który wpada na boisko i chce pobić piłkarza jest skandaliczne. To są rzeczy, które nie powinny się zdarzyć. Piłka nożna emocjonuje wszystkich, niestety też bandytów. Od walki z nimi jest policja. To, co się wczoraj stało, jest nie do zrozumienia. Do tego nie powinno dojść – dodał prezes PZPN w niedzielnym programie "Cafe Futbol" na antenie Polsat Sport.

Widzew bezpośredni awans wywalczył z drugiego miejsca w tabeli. W rozgrywkach 2. ligi zwyciężył Górnik Łęczna. Trzeciego beniaminka wyłonią mecze barażowe.