Sousa został 48. selekcjonerem reprezentacji Polski, a pierwszym Portugalczykiem w tej roli.

O zwolnieniu Brzęczka, który prowadził drużynę narodową od lipca 2018 roku, poinformowano w poniedziałek, zaś w czwartek zostało to oficjalnie zatwierdzone przez zarząd PZPN. Podczas posiedzenia tego gremium odwołano także sztab szkoleniowy - m.in. Tomasza Mazurkiewicza, Andrzeja Woźniaka, Leszka Dyję i Radosława Gilewicza.

Reklama

50-letni Sousa, były reprezentant Portugalii, zawodnik m.in. Benfiki Lizbona, Juventusu Turyn, Borussii Dortmund czy Interu Mediolan, zaczynał pracę trenerską od prowadzenia kadry swojego kraju do lat 16. Natomiast latem 2008 roku dołączył do sztabu pierwszej reprezentacji, u boku Carlosa Queiroza.

Wkrótce potem zaczął samodzielną karierę w różnych klubach - m.in. Queens Park Rangers, Swansea City, Leicester City, FC Basel, Fiorentinie i ostatnio Girondins Bordeaux (do sierpnia 2020).

Trwa ładowanie wpisu

Reklama

Nowy selekcjoner "przedstawił się" dziennikarzom i kibicom w Polsce w specjalnym materiale wideo, przygotowanym na czwartkową konferencję.

Portugalczyk jest przekonany, że reprezentacja Polski ma ogromny potencjał. "Grają w niej zawodnicy wysokiej klasy" - zaznaczył.

"Jestem zaszczycony i dumny, że zostaję trenerem polskiej drużyny narodowej. Chciałbym podziękować prezesowi Bońkowi i całemu zarządowi za szansę podjęcia tego wyzwania. Polska to kraj futbolu i jestem pewien, że wasz entuzjazm dostarczy nam siły, wsparcia, wiary i razem będziemy mogli powalczyć w mistrzostwach Europy" - powiedział Sousa.

Na swojej stronie internetowej PZPN ogłosił także nazwiska członków sztabu reprezentacji. Asystentami Sousy będą jego rodak Manuel Julio Cordeiro da Silva oraz Hiszpan Victor Manuel Sanchez Llado, a trenerem bramkarzy - Portugalczyk Paulo Jorge Fernandes Grilo. Hiszpanie Lluis Sala Perez i Antonio Jose Gomez Diaz mają z kolei odpowiadać za przygotowanie fizyczne. W sztabie znalazł się także włoski analityk Cosimo Cappagli.

Reklama

"Drużyna ma ogromny potencjał, są w niej zawodnicy wysokiej klasy. Z właściwą, zwycięską mentalnością, dyscypliną, organizacją i odpowiednim podejściem, razem ze mną, moim sztabem, pracownikami federacji i wsparciem całego narodu - będziemy silni" - podkreślił Sousa.

Portugalczyk rozpocznie pracę z polskimi piłkarzami w marcu, kiedy biało-czerwoni rozegrają pierwsze mecze eliminacji mistrzostw świata 2022: z Węgrami (25.03), Andorą (28.03) i Anglią (31.03).

Prezes Boniek, uzasadniając wybór Sousy, przyznał, że zawsze podobał mu się jego charakter, twardość i stosunki z piłkarzami.

"Analizowałem bardzo wiele nazwisk. Na jaki okres, jak powinien wyglądać kontrakt, jakie postawić zadania. Od poniedziałku miałem bardzo dużo ofert. Ale ja i moi współpracownicy dokonaliśmy już selekcji. Wybór padł na Paulo Sousę. To był fantastyczny piłkarz, ze wspaniałym charakterem. Do pewnego stopnia piął się w karierze trenerskiej. Ostatnio było trochę wyhamowania, ale może dlatego, że poszedł pracować do Chin" - przyznał Boniek podczas zdalnej konferencji.

"Zawsze podobał mi się jego charakter, twardość, stosunki z zawodnikami. Wykonałem kilka telefonów do ludzi, którzy z nim pracowali. Wszyscy mówili, że to trenerski +top+" - dodał prezes PZPN.

Zaznaczył, że może nie jest to idealna decyzja, ale przemyślana.

"Uważam, że podjąłem decyzję mądrą, przemyślaną, ale życie pokaże, czy miałem rację. Na tym etapie trener zagraniczny jest najlepszy. Nie będzie musiał czytać na różnych portalach, że jest +be+. Witam na pokładzie pana Sousę. Jestem przekonany, że nasi piłkarze będą mieli z tego określone korzyści" - podkreślił Boniek.

Prezes PZPN przyznał także, że kontrakt z nowym szkoleniowcem kadry przewiduje zakończenie współpracy w listopadzie 2021 roku.

"Wówczas kończą się eliminacje mistrzostw świata, a wcześniej, już w sierpniu, kończy się moja kadencja. Kontrakt przewiduje, że nowy prezes PZPN będzie mógł rozstać się w listopadzie z selekcjonerem. Jeżeli zagramy w barażach, to kontrakt obowiązuje do końca baraży" - zapowiedział szef federacji.

Boniek zapowiedział też, że nowy selekcjoner będzie miał za zadanie wyjść z grupy w tegorocznych mistrzostwach Europy i awansować co najmniej do baraży w eliminacjach mundialu 2022.

Wcześniej na konferencji szef PZPN, komentując zwolnienie trenera Brzęczka, przyznał, że była to decyzja trudna, ale przemyślana. "Mało meczów było dobrych, a dużo +przepchanych+ - zaznaczył.

"Była to dla mnie smutna i trudna decyzja. O trenerze Brzęczku mam bardzo dobre zdanie. Okres jego pracy różnie wyglądał, narzekania społeczne były wielkie. Nie martwiło mnie to, ale oczekiwałem, że reprezentacja zacznie lepiej grać. Pamiętam, że po ostatnim spotkaniu, w listopadzie, na pytanie dziennikarza, czy zwolnię trenera Brzęczka, odpowiedziałem, że są dwie metody oceny pracy szkoleniowca: brzytwa, czyli zwalniamy, albo analiza" - przyznał.

Jak dodał, wówczas jeszcze wybrałem to drugie rozwiązanie.

"To był koniec listopada. Okres szczególny, ja musiałem też zniknąć na jakiś czas, ponieważ poddałem się operacji oka. Później jednak analizowałem wszystkie za i przeciw. Na spokojnie, bo okres świąteczny nie jest po to, żeby przekazywać ludziom złe wiadomości. Doszedłem do wniosku, że nasza kadra w tej konfiguracji nie mogłaby pójść do przodu. Mecze, które nas czekają, w eliminacjach MŚ 2022 i turnieju finałowym mistrzostw Europy, powodują, że ta kadra musi iść do przodu. Przekonanie moje i ludzi, z którymi się konsultowałem, jest takie, że trudno, abyśmy tego dokonali (pod wodzą dotychczasowego sztabu - PAP). Motywy były tylko i wyłącznie sportowe, dotyczyły zarządzania grupą itd." - wytłumaczył Boniek.

Jak przyznał, w poniedziałek spotkał się z trenerem Brzęczkiem.

"Rozmowa odbyła się w towarzyskiej atmosferze, aczkolwiek nastawienie trenera i moje było zupełnie inne. Uważam, że było to decyzja przemyślana, wyważona. Szokuje nasze społeczeństwo piłkarskie, ale tylko dlatego, że nikt się tego nie spodziewał. Każdy myślał, że +po polsku+ wyrzucę trenera dwa-trzy dni po meczu, żeby położyć go na stos. Bo tak oczekiwała większość społeczeństwa. Musiałem to wszystko przeanalizować. Nie robiłem niczego w pośpiechu" - zaznaczył szef federacji.

Dodał, że widział marazm wśród piłkarzy i musiał podjąć taką decyzję.

"Pewien etap się zakończył. Jest mi szalenie przykro. Życzę wszystkiego najlepszego trenerowi Brzęczkowi. Uważam, że szybko wróci do poważnej piłki. Ma na pewno dobry warsztat, ale musi zwrócić uwagę na kwestię zarządzania zawodnikami i właściwą komunikację. Natomiast, jak wspomniałem, uznałem, że w tej konfiguracji w reprezentacji lepiej nie będzie. Trener Brzęczek wykonał zadania, natomiast styl przypominał trochę +przepychanie+. Mało meczów było dobrych, a dużo właśnie +przepchanych+. Mam nadzieję, że teraz będzie wyglądać to lepiej. Uważam, że ta kadra potrzebuje czegoś nowego" - podkreślił.

Nieco zamieszania na konferencji wzbudziły kwestia rozmowy prezesa Bońka z kapitanem kadry Robertem Lewandowskim.

"Rozmawiałem z Robertem po moim spotkaniu z trenerem Brzęczkiem i podjętej decyzji. Jak Robert to skomentował? To była prywatna rozmowa, więc nie ma potrzeby tego upubliczniać. Ja go tylko poinformowałem, potwierdziłem i powiedziałem, jak to widzę. Czy konsultowałem z kapitanem wybór nowego selekcjonera? Nie rozumiem takiego pytania. Uważam, że rola prezesa jest inna niż konsultowanie z zawodnikiem wyboru trenera" - podkreślił Boniek.

Przy okazji prezes PZPN wytłumaczył, dlaczego nie zdecydował się na zatrudnienie polskiego selekcjonera.

"Jestem zwolennikiem polskich trenerów i myślałem, czy jest w kraju szkoleniowiec, który mógłby objąć reprezentację po Jerzym Brzęczku. Wydaje mi się, że mamy kilku innych, dobrych i ciekawych trenerów, ale to spotkałoby się z hejtem i przeszkadzaniem w pracy. Obecny trener nie musi się tym przejmować" - stwierdził Boniek.