PZPN będzie się odwoływał, ponieważ twierdzi, że wszystko, co robił, było zgodne z prawem i nie zalega z żadnymi wpłatami. Ale mimo to zapłacił blisko dziewięć milionów złotych. Jeśli działacze udowodnią swoją rację przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym, urząd skarbowy będzie musiał zwrócić pieniądze wraz z odsetkami.

Reklama

"Polski Związek Piłki Nożnej wpłacił w poniedziałek ponad 8,8 mln złotych zaległych podatków wraz z odsetkami" - ogłosił wiceprezes PZPN Eugeniusz Kolator na specjalnej konferencji prasowej związku.

Działacze PZPN są oburzeni nagonką medialną na związek. "Byliśmy bombardowani informacjami o konieczności zapłacenia 18,5 mln zł, a taka kwota nie figuruje w żadnym dokumencie. Nie wiadomo skąd informacje takie docierają do mediów, bo przecież wszystko jest objęte tajemnicą skarbową" - denerwuje się Zbigniew Koźmiński.

"Dziś o godzinie 9.15 wpłynęły do nas dokumenty mówiące o zajęciu kwoty na koncie, a nie blokowania konta. Zawiadomiliśmy nasze dwa banki, że chcemy dobrowolnie uregulować tę sumę" - dodaje Eugeniusz Kolator.

W piątek skarbówka zapowiedziała atak na PZPN

"Sprawa jest sporna. Będziemy to oprotestowywać. Tu chodzi o jakieś sprawy vatowskie, najprawdopodobniej nieuregulowane podatki od praw telewizyjnych" - mówił już w piątek dziennikowi.pl Zbigniew Koźmiński. "Nie wiem. Nie znam sprawy. Ja się finansami nie zajmuję" - dodawał tymczasem Eugeniusz Kolator. "A może nam pan dać telefon do kogoś, kto się zajmuje?" - pytaliśmy. "Nie ma takiej osoby" - odpowiedział wiceprezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Jak podało RMF, zakończona wiosną kontrola w PZPN wykazała, że związek nie zapłacił VAT-u oraz podatku dochodowego. I choć PZPN postanowił się odwołać - między innymi do izby skarbowej - to jednak bezskutecznie.

Reklama

"Wszelkie informacje o blokadzie naszych kont nie mają potwierdzenia w faktach. Żadne konta nie są zablokowane i nie widzę powodów, by były zablokowane, gdyż wszystkie podatki płacimy na bieżąco" - przyznał później Kolator.

Ale w piątek wieczorem w TVN24 Zdzisław Kręcina powiedział, że jest pewien, że konta już zablokowano. To jednak żaden problem. "Jestem prawie pewien, że konta już mamy zablokowane, ale to w praktyce nic nie znaczy. Wiem, jaka jest kasa w Związku. Starczy jej jeszcze na kilka lat" - powiedział.

Finanse PZPN pod lupą Platformy

Piątkowy DZIENNIK doniósł, że finanse PZPN znajdą się także na celowniku PO. Chodzi o około 40 milionów złotych, którymi co roku dysponują działacze z ul. Miodowej w Warszawie. "Związek zbankrutuje i tak załatwimy tę sprawę" - powiedział DZIENNIKOWI ważny polityk PO. Taki scenariusz potwierdzili gazecie również inni posłowie partii Donalda Tuska, także z sejmowej komisji sportu.

Na początku listopada do związku mają wejść kontrolerzy skarbowi, wysłani tam przez prokuraturę. Pretekstem do rozpoczęcia akcji mają być środowe przesłuchania Zdzisława Kręciny, sekretarza generalnego PZPN. Dwa dni temu ten wpływowy działacz trafił do prokuratury, która postawiła mu dwa zarzuty. Oba są natury finansowej.

Co badają prokuratorzy? Jak Kręcina dzielił związkowe pieniądze - twierdzą informatorzy DZIENNIKA. To kilkaset tysięcy złotych, które PZPN miał przekazać na zajęte przez komornika konta GKS Katowice. Były to pieniądze za transmisje telewizyjne od Cyfry Plus.

Kręcina jednak nie przesłał ich, jak powinien, na konto zadłużonego klubu. Wraz z kolegą z PZPN Eugeniuszem Kolatorem rozdysponował te pieniądze według własnego uznania między wierzycieli śląskiego klubu.

>>>Platforma chce bankructwa PZPN