Międzynarodowa Federacja Piłkarska (FIFA) poinformowała niedawno, że zwoła na 20 grudnia wideokonferencję, w czasie której będzie omawiana propozycja organizacji w cyklu dwuletnim, a nie - jak do tej pory - czteroletnim.

Reklama

W szczycie mają wziąć udział przedstawiciele 211 narodowych federacji, aby "omówić przyszłość futbolu po szczegółowym poinformowaniu o trwającym procesie konsultacji na ten temat".

Pomysł szefa FIFA Gianniego Infantino popierają konfederacje azjatycka (AFC) i afrykańska (CAF), ale przeciwne są m.in. Europejska Unia Piłkarska (UEFA), konfederacja południowoamerykańska (CONMEBOL), organizacje zrzeszające kluby w Europie oraz stowarzyszenia kibiców.

Do zdecydowanych krytyków pomysłu FIFA należą władze European Leagues - w zarządzie tej organizacji zasiada Marcin Animucki, prezes Ekstraklasy S.A.

Reklama

Niedawno odbył się zarząd European Leagues i walne zgromadzenie członków stowarzyszonych. Miałem możliwość bezpośredniej wymiany doświadczeń na ten temat. Wraz z grupą lig konsultowaliśmy się z Arsene'em Wengerem, reprezentującym FIFA. Światowa federacja jest pomysłodawcą tej rewolucji, mającej docelowo umożliwić organizowanie mundialu co dwa lata. Co to dla nas oznacza jako lig? Musielibyśmy skończyć rozgrywki w połowie maja. Oczywiście jesteśmy gotowi robić to raz na jakiś czas, np. co cztery lata. Ale w takim wydaniu ligom zabierany jest najlepszy miesiąc do gry w piłkę - argumentował Animucki.

Do tego jeszcze październikowe, trzytygodniowe okienko na mecze reprezentacji, kiedy tak naprawdę 95 procent piłkarzy, którzy nie uczestniczą w tej rywalizacji, musiałoby zaprzestać gry, bo ligi byłyby wówczas wstrzymane. Ten pomysł wydaje się nie do końca przemyślany - dodał.

Reklama

Zdaniem Ekstraklasy S.A. oraz European Leagues pomysł FIFA nie służy piłce ligowej.

Podeszliśmy do przedstawionej propozycji pod kątem sportowym, ale także ekonomicznym i wszystkie ligi ją odrzuciły. Uważają, że jest niedopracowana i tak naprawdę nie służy rozwojowi futbolu, postrzeganego jako ligowy, co jest solą piłki. To dość ostre stanowisko. Z tego co wiem, projekt na razie wrócił do fazy konsultacji i póki co nie będzie wdrażany, ale zapewne te dyskusje są przed nami. W futbolu nigdy nie ma nudy. Kilka miesięcy temu plany Superligi, teraz "biennial World Cup"... - przypomniał Animucki.

Jak dodał, podstawą tego wszystkiego jest "kwestia niezrównoważonego budżetu pod kątem klubowych mistrzostw świata".

I próby znalezienia innego typu rozgrywek, które by zbilansowały ten projekt. Z naszego punktu widzenia, a rozmawiałem też z szefami ligi angielskiej czy hiszpańskiej, jest mocne stanowisko, że powinniśmy kalendarz międzynarodowy utrzymać w formule status quo. On i tak jest trudny dla lig. Stąd też we Francji, Włoszech czy Hiszpanii podejmowane są dyskusje na temat zmniejszenia liczby zespołów i meczów. U nas sytuacja z terminarzem nie wygląda tak źle. Mamy 34 kolejki, jesteśmy w stanie wpasować to w kalendarz międzynarodowy. Ale też mamy swoje ograniczenia. Żyjemy w strefie klimatycznej, która zabiera nam połowę grudnia i styczeń - podkreślił.

Dyrektor operacyjny Ekstraklasy S.A. Marcin Stefański zwrócił uwagę na problemy, jakie mundial w cyklu dwuletnim stworzyłby np. dla terminarza w Polsce.

To ma bardzo zły wpływ na kalendarz rozgrywek. Jeden z planów FIFA zakładał, że cały październik byłby wyłączony z meczów ligowych. Ligi powinny zakończyć sezon w pierwszej dekadzie, a najpóźniej w połowie maja. Dla piłkarzy, którzy wystąpiliby w MŚ, byłby obowiązkowy okres przerwy, kiedy nie mogliby grać. To oznaczałoby, że żaden z polskich klubów mających w składzie uczestnika MŚ nie mógłby wystawić takich zawodników w rundach kwalifikacyjnych europejskich pucharów. Efektem byłaby marginalizacja futbolu krajowego - powiedział PAP Stefański.

Jak przyznał, mundial co dwa lata byłby olbrzymim kłopotem dla polskiej ligi, a jeszcze większym np. dla krajów skandynawskich.

Dla lig grających systemem wiosna-jesień to byłaby śmierć, na co te wszystkie kraje nordyckie zwróciły uwagę. Gdyby musiały przerwać rozgrywki 15 maja, zacząć najwcześniej 20 lipca, a później nie grać cały październik, oznaczałoby to u nich koniec futbolu krajowego. A takich lig jest dużo - wskazał Stefański.

Przyznał, że chodzi nie tylko o aspekt sportowy.

Dam prosty przykład, gdybyśmy nie mogli grać w październiku, a musielibyśmy np. w styczniu. Mówi się, że ten plan FIFA zakłada lepsze spojrzenie na ekologię. A przecież gra w styczniu to konieczność większego podgrzewania płyt boiskowych i zapewnienia lepszych warunków nie tylko do gry, ale też oglądania meczów. I inny przykład - rozmawialiśmy z kolegami z Danii, u których kultura kibicowania reprezentacji jest częścią tożsamości narodowej. Razem zwróciliśmy uwagę, że gdyby trzeba było grać mecze reprezentacji w październiku, to ze względu na klimat nikt nie przyszedłby w koszulce kadry narodowej. Banalna sprawa, o której mało się mówi - dodał.

Maciej Mateńko, od sierpnia wiceprezes PZPN ds. szkoleniowych, w rozmowie z PAP zwrócił uwagę, że w przypadku mundialu rozgrywanego co dwa lata nie byłoby takich emocji jak co cztery.

Pomysł nie podoba mi się z tego względu, że takie mistrzostwa stracą na randze. Jeżeli coś jest za często, to troszkę się przejada. Uważam, że mundial co cztery lata to właściwe rozwiązanie. W innych dyscyplinach sportu, które mają mistrzostwa świata co roku, to nie jest już tak emocjonujące - przyznał.

Mateńko zwrócił również uwagę na obciążenie organizmów zawodników.

Piłkarze już w tej chwili są bardzo eksploatowani, więc nie wiem, czy można z nich jeszcze więcej wycisnąć. Nawet zawodnicy, którzy znajdują się obecnie na światowym topie, nie są ludźmi "nie do zajechania". Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Np. spójrzmy na Roberta Lewandowskiego, który słynie z tego, że nie odnosi kontuzji. Gdy jeszcze mu wrzucimy dodatkowe mecze, to nie jesteśmy chyba na dzisiaj w stanie utrzymać takich piłkarzy na najwyższym poziomie - zaznaczył wiceprezes PZPN.

Zdecydowanie przeciwny pomysłowi FIFA jest były prezes PZPN Zbigniew Boniek, a obecnie jeden z wiceprezydentów UEFA i honorowy prezes polskiej federacji.

Mundial co dwa lata? Absolutnie nie - napisał już w maju na Twitterze. A w październiku, na łamach włoskich mediów, powtórzył swój kategoryczny sprzeciw.

Nawet jeżeli pomysł mundialu co dwa lata nie wejdzie w życie, władze krajowych lig czeka wyzwanie. Chodzi o mistrzostwa świata w Katarze, które mają odbyć się pod koniec 2022 roku.

Terminem wyznaczonym przez FIFA na zwolnienie zawodników (do reprezentacji na turniej - PAP) jest 15 listopada 2022 i na dzisiaj wszystkie ligi do tego dnia będą chciały rozgrywać swoje mecze. Ale już sobie wyobrażam nacisk trenerów reprezentacji, które awansują do MŚ, a także konflikty między federacjami a ligami - szczególnie tymi z TOP5. A przecież kilka lat temu, gdy FIFA podejmowała decyzję, musiała chyba zdawać sobie sprawę z ryzyka rozgrywania mundialu na przełomie listopada i grudnia oraz z oczywistego konfliktu z kalendarzami ligowymi - zakończył Animucki.