Paulo Sousa pożegnał się z reprezentacją w wyjątkowo przykry sposób. Na grudniowym spotkaniu Portugalczyka z szefem PZPN Cezarym Kuleszą omawiano sprawę baraży w walce o mundial. Jak zapewniano, rozstano się wówczas w bardzo dobrej atmosferze. Tymczasem już w czasie świąt Bożego Narodzenia Sousa poinformował Kuleszę o chęci rozwiązania za porozumieniem stron kontraktu z powodu oferty z innego klubu. Szef polskiej federacji wówczas odmówił, a zachowanie Portugalczyka nazwał "skrajnie nieodpowiedzialnym, niezgodnym z wcześniejszymi deklaracjami trenera".

Reklama

Stanowczość prezesa PZPN i brak czasu ze strony Sousy, na którego czekała oferta Flamengo Rio de Janeiro, sprawiły, że Portugalczyk - jak oznajmił Kulesza - "w ramach porozumienia zapłaci PZPN odszkodowanie zgodne z oczekiwaniami federacji". Oprócz tego Sousa zrzekł się poborów, jakie miał wspólnie ze swoim sztabem otrzymywać do marca i ewentualnej premii za awans do MŚ.

"Nie boję się podejmować decyzji"

Odejście Sousy było szeroko komentowane w mediach zarówno brazylijskich, jak i portugalskich. Jedna z tamtejszych stacji telewizyjnych przeprowadziła wywiad z Sousą. Nowy trener Flamengo wskazał powód odejścia.

Polska to projekt, który się już skończył - powiedział

Zawsze pokazywałem, że nie boję się podejmować decyzji. To była decyzja, którą podjąłem wyłącznie po to, by móc trenować najlepszy klub na świecie. Jestem bardzo skoncentrowany na tym niezwykłym wyzwaniu, które jest przede mną - dodał.

Sousę rozpiera duma

W innym wywiadzie, przeprowadzonym przez portal maisfutebol.iol.pt, Sousa powiedział, że jest dumny ze swojej pracy.

Jestem bardzo dumny z tego, co udało mi się zrobić, ze zmian na boisku, które wprowadziliśmy i jaki graliśmy futbol. Byliśmy jednym z najbardziej bramkostrzelnych zespołów w kwalifikacjach do mundialu. Jestem dumny, że mogę poświęcić się i zaoferować wszystko, co mamy, z uczciwością i szacunkiem. W momencie, w którym podjąłem decyzję, myślę tylko o Flamengo, a nie o przeszłości - zaznaczył.