Dopytywany przez Michała Korościela o zbliżające się spotkanie towarzyskie ze Szkocją, Gość Radia ZET przyznał, że jest ono bardzo ważne.
Trener będzie mógł sprawdzić, kto z powołanych zawodników będzie mógł wejść z ławki i wspomóc reprezentację. To spotkanie ze Szkocją pokaże nam możliwości taktyczne, czy przygotowanie do meczu barażowego. Musimy uważać na agresywną grę Szkotów. Musimy grać szybko i składnie. Wtedy będzie mniejsze prawdopodobieństwo urazów. Jeżeli doprowadzimy do gry w tzw. kontakcie, to mecz nie będzie ładny dla kibiców, ani dla trenera. Jestem optymistą - podkreślił Juskowiak.
Były reprezentant Polski na pytanie o finał baraży do MŚ wyraził swoje obawy.
"Mecze o wszystko" bardzo trudno nam przychodziły. To były słabe mecze. Jeżeli trenerowi uda się dobrze odczytać rywala i zaskoczyć, to na pewno będzie jego zasługa. Tutaj nie ma czasu na wspólne poznawanie się. Jeżeli rzeczywiście potwierdzi się informacja, że reprezentacja zagra w takim samym układzie, to nie ma dużego pola do zmian. Musimy zagrać dobry mecz, ale czy to wystarczy do awansu? - zaznaczył były reprezentant Polski.
"Zawodnicy mają dużo do udowodnienia"
W meczu barażowym dyspozycja dnia będzie bardzo ważna. Czytałem wypowiedź Lewandowskiego, że chciałby grać ze Szwedami. To chęć rewanżu za porażkę na ME. Moim zdaniem, Szwecja jest bardziej niewygodnym zespołem. Będziemy grali na swoim stadionie. [...] Mamy jeden krok do wykonania, aby awansować na MŚ. Zawodnicy muszą czuć ciężar i odpowiedzialność tego meczu, ale mają dużo do udowodnienia. Wsparcie musi iść z każdej strony - podkreślił Juskowiak.
Szwedzi próbują nas destabilizować i odwracać uwagę od merytorycznego podejścia do meczu. Mogą mieć alibi, dlaczego nie awansowali na MŚ. Widzimy, co dzieje się na Ukrainie i nie ma dwóch zdań [że Rosja powinna dostać walkowera - przyp. red.]. Gramy mecz towarzyski i to będzie taki sam poziom zmęczenia, jak u naszego rywala w finale baraży. Gra się tam, gdzie przeciwnik ustala. Oświadczenie Szwecji o miejscu, gdzie odbędzie się mecz, jest kuriozalne - podsumował Gość Radia ZET.