"W tej chwili nie udzielę żadnych komentarzy w tej sprawie. Akt oskarżenia, który właśnie trafił do sądu, dotyczy wyłącznie sezonu 2003/2004" - mówi Edward Zalewski, szef wrocławskich prokuratorów zajmujących się sprawą korupcji w polskiej piłce.

>>>Zobacz, jakiej kary chce dla siebie Dariusz W.

Reklama

Wiadomo jednak, że w sezonie 2004/2005 Korona też wygrała drugoligowe rozgrywki, a jej trenerem w dalszym ciągu był Dariusz W., w zespole grało też kilku piłkarzy, który teraz zasiądą na ławie oskarżonych. Dlaczego Korona nagle miałaby zrezygnować z korumpowania arbitrów, skoro do tej pory taka działalność przynosiła jej pożądane efekty? "Ten awans wywalczyliśmy uczciwie. Zresztą tak samo było w trzeciej lidzie" - mówił dziennikarzom Dariusz W. przed rokiem, kiedy okazało się, że prokuratura gromadzi materiały obciążające ten klub.

Dziś ta wypowiedź trenera, który przyznał się już do winy, wręcz go obciąża. Bo skoro oba sezony były "tak samo uczciwe", to odnalezienie przykładów korupcji w czasie drugoligowych rozgrywek jest tylko kwestią czasu. Dodatkowo - mogą one przynieść nowe ciekawe tropy. W materiałach prokuratorskich są bowiem zeznania jednego z najmocniej zamieszanych w aferę łapówkarską działacza PZPN Mariana D., który powiedział, że meczów Korony nie pomagał ustawiać ani on, ani osławiony Ryszard F. "Fryzjer".

>>>Kiedy osądzą winnych korupcji w Koronie

Stąd jego przypuszczenie, iż kielecki klub musiał mieć inne cenne kontakty bezpośrednio z centralą w Warszawie. Ważne jest również to, że inny podejrzany w aferze korupcyjnej wpływowy obserwator piłkarski Wit Ż. robił interesy z Koroną - sprzedając jej sprzęt odzieżowy ze swojej firmy.

Obok Korony w sezonie 2004/2005 do ekstraklasy awansowała też Arka Gdynia, o której wiadomo na pewno, że kupiła sobie promocję - w tej sprawie toczy się już proces przed wrocławskim sądem.