W pierwszej połowie czwartkowego meczu na PGE Narodowym podopieczni Santosa grali słabo i zostali wygwizdani przez kibiców. W drugiej części wciąż nie porywali swoją grą, ale w 73. i 83. minucie zwycięstwo uratował Robert Lewandowski, strzelając dwa gole (najpierw z rzutu karnego)
Trener Santos nie zgodził się jednak ze stwierdzeniem, że pierwsza połowa meczu z Wyspami Owczymi przypominała drugą część czerwcowego spotkania w Mołdawii, gdy jego podopieczni - prowadząc 2:0 - stracili trzy gole.
Druga połowa meczu z Mołdawią była straszna w porównaniu z tym, co widzieliśmy dzisiaj. Tutaj piłkarze byli zaangażowani. Ale rzeczywiście, być może weszliśmy w dzisiejszy mecz ze zbyt dużymi emocjami. Po porażce zawsze chcę wygrać. I to było zauważalne, że zawodnicy zaczęli mecz z pełnym poświęceniem, lecz brakowało chłodnej głowy. Za szybko chcieli przenieść piłkę na pole karne Wysp Owczych. Ta pierwsza połowa nie odpowiadała moim oczekiwaniom - przyznał Santos.
Lepszy obraz gry w drugiej połowie
Jak dodał, w drugiej połowie obraz gry podobał mu się już znacznie bardziej.
Poprawiliśmy naszą grę. Już wcześniej mówiłem, że nie ma łatwych spotkań. Przeciwnik nie otwierał się. W drugiej połowie więcej graliśmy po ziemi, a rywale chyba nie oddali żadnego strzału na naszą bramkę. Tak to jest, że gdy zepchnie się przeciwnika do obrony i stwarza sytuacje, to w końcu zdobywa się bramki - podkreślił.
To sprawiedliwa wygrana. Jak wspomniałem, nie zgadzam się z porównaniem do drugiej połowy z meczu z Mołdawią, bo tego nie da się porównać z niczym. Wiedzieliśmy, że dzisiaj będzie ciężko. Oni mają wysokich, silnych piłkarzy. Moi piłkarze widzieli, jak reagowała publiczność. Od 20-25 minuty kibice nie byli zadowoleni, ale udało nam się to zmienić i przez ostatnie 20-25 minut mieliśmy już publiczność po naszej stronie. Tak rosną drużyny - przyznał selekcjoner.
Wyspy owcze mocne w defensywie
Skoro Santos spodziewał się ciężkiego meczu i wiedział o defensywnej taktyce rywali, to dlaczego aż do 73. minuty nie udało się sforsować ich obrony?
Ponieważ oni byli mocni w defensywie. Zazwyczaj grają w ustawieniu 4-4-2, ale ostrzegałem piłkarzy, że mogą zagrać 5-4-1. I wtedy mieliśmy kłopot z dotarciem do pola karnego. Trochę zabrakło nam wyobraźni, za szybko chcieliśmy zdobyć bramkę. Brakowało grania po ziemi, otwierania przestrzeni, ataków skrzydłami. W drugiej połowie to poprawiliśmy - tłumaczył.
Jestem selekcjonerem od 13 lat. Widziałem wiele takich meczów. Kiedyś wygrałem z Azerbejdżanem 1:0, gdy wszyscy piłkarze rywali bronili. Wstydliwy mecz? Nie. Wstydliwy był mecz z Mołdawią – powtórzył.
Czy widział dzisiaj charakter u piłkarzy, którego tak zabrakło w drugiej połowie w Kiszyniowie?
Tak. Myślę, że radykalnie się to zmieniło. Piłkarze zaangażowali się w stu procentach. Gdyby podobnie było w drugiej połowie z Mołdawią, wygralibyśmy w Kiszyniowie 4:0 albo wyżej - stwierdził Santos.
W sobotę biało-czerwono polecą do Tirany, gdzie następnego dnia zagrają z Albanią o kolejne punkty eliminacji ME 2024.