Jacek Grembocki, Rafał Ulatowski czy Andrzej Lesiak – kto będzie kolejnym po Marku Chojnackim i Arturze Płatku trenerem zespołu ekstraklasy, który straci pracę? Po kolejnych porażkach w Polonii Warszawa, GKS Bełchatów i Zagłębiu Lubin robi się coraz bardziej nerwowo.

Reklama

Pierwszym do zwolnienia jeszcze niedawno był Grembocki. Nieoczekiwane zwycięstwa nad Śląskiem Wrocław i Lechem Poznań odroczyły wyrok na trenerze Polonii Warszawa, jednak z Konwiktorskiej dochodziły przecieki, że pierwsza porażka Polonii może oznaczać powrót do koncepcji zatrudnienia Franciszka Smudy. Ta porażka przydarzyła się Grembockiemu w sobotę. W meczu z Lechią Gdańsk występujący na własnym boisku poloniści grali bez pomysłu i zasłużenie przegrali 0:1. „Jeśli dzisiaj się nie uda, jutro przyjdzie Franek Smuda” – kwitowali to kibice Czarnych Koszul.

"Przegraliśmy mecz, który powinniśmy wygrać. Nie rozmawiałem jeszcze z prezesem Wojciechowskim. Słyszałem okrzyki kibiców. Mój komentarz? To media stworzyły taką atmosferę, czego skutkiem było zachowanie kibiców" - w swoim stylu mówił po meczu Grembocki.

O czym myśleć ma również asystent Leo Beenhakkera, trener GKS Bełchatów Rafał Ulatowski. Jego zespół gra fatalnie, a w sobotę uległ Piastowi Gliwice. 0:1, na własnym boisku. Zarząd bełchatowskiego klubu utrzymuje, że celem na ten sezon pozostaje miejsce w pierwszej trójce i zapewnia, że nie będzie przyglądał się bezczynnie temu, co wyprawiają piłkarze GKS. "Formę skumulowaliśmy na przedsezonowe sparingi, teraz jej trochę brakuje" - mówił przed meczem Ulatowski, a po meczu dodawał: "Na początku przyszłego tygodnia dojdzie do spotkania sztabu szkoleniowego z zarządem. Ja nadal jednak wierzę w ten zespół i w pracę, którą razem wykonaliśmy". Pytanie, czy w tę pracę wierzą jeszcze jego przełożeni.

W podobnej sytuacji jest Lesiak. Szkoleniowiec lubińskiego Zagłębia po piątkowym meczu z Ruchem Chorzów (0:1, na własnym boisku) rozbrajająco przyznał: "Myślę, że w tym momencie obojętnie kogo bym nie wystawił, to i tak przegramy". Co po takiej deklaracji mogą zrobić szefowie KGHM?

Pochwał od przełożonych nie mogą spodziewać się Jacek Zieliński, trener Lecha Poznań i Jan Urban, szkoleniowiec Legii Warszawa. Piłkarze Kolejorza w czwartek pokonali w Lidze Europy Club Brugge i tak nadwyrężyło to ich siły, że wczoraj w Sosnowcu ulegli Cracovii 0:1.

Jedynego gola dla formalnych gospodarzy zdobył były zawodnik Lecha, Paweł Sasin, a w zespole Pasów zadebiutował Radosław Matusiak. Z kolei Legia, mimo stworzenia kilku idealnych sytuacji do zdobycia gola, dała popis tragicznej nieskuteczności i przegrała 0:1 w Wodzisławiu z Odrą. W tej sytuacji poznaniacy już po czterech kolejkach tracą sześć punktów do prowadzącej Wisły, a warszawianie pięć.

W Krakowie na razie jedynym zmartwieniem jest to, czy uda się sprzedać Pawła Brożka. Piątkowy mecz z Arką Gdynia obserwowali wysłannicy londyńskiego Fulham. Brożek zagrał jednak przeciętnie, nie wykorzystał też bardzo dobrej sytuacji do zdobycia gola (trafił w słupek) i chyba nie pozostawił najlepszego wrażenia. Drugi trener londyńskiego klubu nie był zachwycony, ale obiecał, że we wtorek stosowne dokumenty zostaną podpisane i transfer za 2,9 mln euro dojdzie do skutku.

Kto jeszcze jest na plusie? Na pewno Jagiellonia Białystok. W sobotę białostoczanie jako jedyni wyłamali się z zero-jedynkowego kodu obowiązującego w tej kolejce i pokonali Śląsk Wrocław 2:0. Dzięki temu pozbyli się balastu dziesięciu ujemnych punktów, jaki ciążył na nich za ustawianie meczów. Gdyby nie kara, Jagiellonia zajmowałaby drugie miejsce w lidze, a za tydzień wybierałaby do Krakowa się na mecz na szczycie z Wisłą.