Przed mundialem w Katarze ówczesny premier polskiego rządu odwiedził reprezentację na zgrupowaniu. Morawiecki obiecał piłkarzom premię w wysokości 30 mln zł za wyjście z grupy.

Reklama

Nie było "kozaka", który odmówiłby premierowi

Wielkie pieniądze obiecane przez szefa rządu Prawa i Sprawiedliwości stały się zarzewiem konfliktów w kadrze. Piłkarze i sztab szkoleniowy mieli się kłócić o ich podział. Według relacji mediów przed ostatnim grupowym mecze z Argentyną w kadrze nie skupiano się na grze tylko na dzieleniu "łupów".

Szczęsny był gościem na kanale Wojewódzki&Kędzierski i w rozmowie z dziennikarzami wrócił do wydarzeń związanych z aferą premiową. Złem jest, i złym pomysłem było to, aby premier dał premię reprezentacji za awans. Złe jest, że weszliśmy w tę rozmowę, ale też weź, bądź kozakiem i odmów premierowi. Podzielenie tej premii dla mnie i wielu nie robiło finansowo różnicy. To o jeden samochód więcej. Dla niektórych to były jednak dwu czy trzyletnie zarobki - wyznał bramkarz naszej kadry.

Cel zrealizowany, nagrody nie było

Reklama

Szczęsny ujawnił również, ile z obiecanej premii miało wpłynąć na jego konto. Dwa i pół miliona, może dwa dwieście. Najmniej wychodziło komuś poniżej miliona złotych - powiedział golkiper Juventusu Turyn.

Ostatecznie mimo zrealizowania celu reprezentanci Polski nie dostali żadnych pieniędzy od Morawieckiego.