W cieniu walki z piłkarskimi pseudokibicami sezon ekstraklasy wkracza w decydującą fazę. Na sześć kolejek przed zakończeniem rozgrywek prowadząca w tabeli Wisła Kraków, która w niedzielę zagra w Gdańsku z Lechią, ma trzy punkty przewagi nad Jagiellonią Białystok (w sobotę podejmie Widzew Łódź).

Reklama

"Nowego mistrza Polski należy szukać między Wisłą i Jagiellonią. Liczę, że drużyna z Białegostoku będzie walczyć do końca. Oczywiście krakowianie mają większe szanse z racji doświadczenia i tradycji w zdobywaniu tytułów. Ale chyba nikt w Polsce nie smuciłby się, gdyby Jagiellonia została mistrzem i utarła nosa tuzom - Wiśle, Legii czy Lechowi" - powiedział Kucharski.

Były reprezentant kraju nie ma jednak wątpliwości, że w tym sezonie rozgrywki nie zachwycają poziomem i wywalczenie tytułu nie będzie szczególnym powodem do chwały.

"Bez względu na nazwę zespołu, który sięgnie po główne trofeum, na pewno nie będzie to mistrz Polski naszych marzeń. Jego sympatycy poczują satysfakcję, natomiast patrząc ogólnie na poziom rozgrywek, nie mamy się z czego cieszyć" - przyznał Kucharski.

Reklama

Jego zdaniem, w ekstraklasie jest zbyt dużo "przeciętniactwa". I to głównie ze strony graczy z zagranicy.

"Tym razem nie możemy mieć pretensji do polskich piłkarzy, ponieważ większość w naszej lidze stanowią zawodnicy zagraniczni. Na palcach jednej ręki policzyłbym obcokrajowców, którzy wnoszą coś pozytywnego. Tomasz Frankowski i Andrzej Niedzielan w dalszym ciągu są najlepszymi strzelcami. Warto na to zwrócić uwagę, ponieważ ciągle przeceniamy cudzoziemców. A przecież ci piłkarze trafiają do Polski z lig, które wcale nie są silniejsze od naszej" - podkreślił Kucharski.

Jednym z największych rozczarowań sezonu, m.in. z powodu słabej gry obcokrajowców, jest postawa Legii. Wprawdzie warszawiacy zdobyli niedawno Puchar Polski, a w piątek awansowali na trzecie miejsce w tabeli ekstraklasy, ale w lidze doznali aż 11 porażek. Czy teraz, po zwycięstwie w finale PP, drużynie Macieja Skorży będzie łatwiej?

Reklama

"Nie sądzę, żeby ten zespół zaczął nagle grać lepiej. Być może trochę odetchnie dzięki mniejszej presji, ale nie spodziewałbym się wielkiej zmiany w jakości gry. Na to pracuje się miesiącami czy latami, a nie kilka dni" - podkreślił piłkarz, który w barwach Legii dwukrotnie wywalczył mistrzostwo Polski (2002, 2006).

Innym rozczarowaniem jest postawa mistrza kraju - Lecha, który zajmuje obecnie dopiero 11. miejsce. Po porażce z Legią w finale Pucharu Polski niewykluczone, że "Kolejorza" - niedawnego uczestnika 1/16 finału Ligi Europejskiej - zabraknie w kolejnej edycji rozgrywek UEFA.

"Nieobecność Lecha w pucharach byłaby ogromną niespodzianką. Wciąż nie skreślam tej drużyny. Obserwuję poznaniaków i widzę, że ten zespół w trudnych momentach reaguje pozytywnie. Ilekroć ma pod górkę, potrafi się zmobilizować i wygrywać. Problemem mogą być jednak konflikty wewnątrz klubu, wśród piłkarzy i trenerów. Ostatnio czytałem w prasie wypowiedź jednego z rozżalonych graczy Lecha. Być może są tam jakieś tarcia" - przyznał Kucharski.

Według byłego reprezentanta Polski, mniej zagadek pozostało w dole tabeli. Sprawa spadku do pierwszej ligi rozstrzygnie się między Cracovią, Arką Gdynia i Polonią Bytom.

"Ta trójka ma najmniejszy potencjał spośród zespołów z dołu tabeli. Zresztą widać, że koncentruje się już głównie na sobie. Żadna z tych ekip nie ma takiej siły, aby zdobyć jeszcze np. 11-12 punktów w sezonie" - ocenił Kucharski.