Rafałowi Ulatowskiemu nie udał się debiut na stanowisku trenera Lechii Gdańsk, bo jego podopieczni przegrali przy Łazienkowskiej z Legią 0:3. Natomiast stołeczny zespół dzięki temu zwycięstwu wrócił na drugą pozycję w tabeli i nadal ma pięć punktów straty do prowadzącego Śląska Wrocław.
Choć goście w tym sezonie wygrali tylko dwa wyjazdowe mecze (pięć przegrali) kibice i władze Lechii liczyli na korzystną zmianę w grze swojego zespołu po zmianie na stanowisku trenera, gdzie Tomasza Kafarskiego zastąpił Ulatowski. Debiut na ławce trenerskiej gdyńskiego klubu nie wypadł jednak dobrze. Jego podopieczni jedynie w pierwszych minutach spotkania byli w stanie nawiązać równorzędną walkę. Potem do głosu doszli już gospodarze.
Wraz z upływem czasu przewaga legionistów była coraz większa, a goście ograniczali się do nielicznych kontrataków. Nie byli jednak w stanie zagrozić bramce Dusana Kuciaka. To samo można powiedzieć o podopiecznych Macieja Skorży, którzy po pół godzinie gry dominowali na boisku, ale nie mieli klarownych sytuacji na zdobycie bramki. W końcowych momentach akcji, brakowało dokładności i lechici mogli zachować czyste konto.
Aby jednak schodzić na przerwę bez straconej bramki, lechitom zabrakło trochę szczęścia. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry po sporym zamieszaniu w polu karnym, do piłki wybitej na 16. metr dopadł Ivica Vrdoljak. Jego strzał nie był mocny, ale piłka po rykoszecie kompletnie zmyliła Sebastiana Małkowskiego i wpadła do siatki.
W szatni trener Ulatowski musiał potrząsnąć swoimi piłkarzami, ponieważ w pierwszych pięciu minutach drugiej odsłony dwukrotnie zagrozili bramce Legii. Przy rzucie wolnym dobrze spisał się jednak Kuciak, a chwilę później strzał z bliskiej odległości Andiuskeviciusa zablokował Jędrzejczyk.
Mimo lepszej postawy niż w pierwszej części gry, 11 minut po przerwie goście stracili drugą bramkę. Drugą efektowną bramkę w tym sezonie zdobył Rafał Wolski, na którego Skorża postawił od początku spotkania. 19-latek zmylił w polu karnym rywala i strzałem od poprzeczki pokonał Małkowskiego.
Legia do końca spotkania miała przewagę, co na sześć minut przed końcem regulaminowego czasu gry udokumentował Miroslav Radovic pokonując bramkarza gości w sytuacji sam na sam. Przy tej bramce kontuzji doznał Małkowski i nie był w stanie dokończyć spotkania. Ponieważ limit zmian goście wykorzystali wcześniej w bramce stanął Vytautas Andiuskevicius. Tym samym legionistom udał się rewanż za porażkę sprzed roku w tych samych rozmiarach,
Szansę na zmniejszenie pięciopunktowej straty do prowadzącego Śląska, stołeczny zespół będzie miał w środę, kiedy to podejmie Zagłębie Lubin w przełożonym meczu z pierwszej kolejki.