Poznaniacy byli faworytem. Przemawiała za nimi m.in. statystyka. W tym sezonie wygrali oba wcześniejsze mecze wyjazdowe, a Lechia dla odmiany doznała na własnym obiekcie dwóch porażek. Zresztą na stadionie PGE Arena gdańszczanom nie wiodło się dotąd najlepiej - trzy wygrane w 17 występach.

Reklama

Niedzielne spotkanie od początku nie układało się jednak po ich myśli. W 16. minucie po ostrym wejściu Piotra Wiśniewskiego stracili Huberta Wołąkiewicza, który doznał kontuzji. Zastąpił go Marcin Kamiński. Nieco ponad kwadrans później Wiśniewski popisał się już umiejętnościami piłkarskimi. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego głową pokonał Jasmina Burica.

W drugiej połowie optyczną przewagę mieli goście, ale nie byli w stanie poważniej zagrozić bramce Bartosza Kanieckiego. Tymczasem po rzucie rożnym w 89. minucie Abdou Traore pięknym strzałem przewrotką podwyższył na 2:0.

W drugim niedzielnym meczu klęski doznał Śląsk Wrocław. Mistrzowie Polski przegrali w Zabrzu z Górnikiem aż 1:4, choć prowadzili od 13. minuty po trafieniu Piotra Ćwielonga. Gospodarze wyrównali jeszcze przed przerwą, a na listę strzelców wpisał się Aleksander Kwiek. W drugiej połowie przypomniał o sobie Prejuce Nakoulma. Piłkarz rodem z Burkiny Faso zdobył dwie bramki (w 48. i 65. minucie). Wynik kwadrans przed ostatnim gwizdkiem ustalił Arkadiusz Milik.

Zespół KGHM Zagłębie Lubin w sobotnim meczu z Legią chciał zrehabilitować się przed kibicami za dwie ostatnie porażki (0:1 z Widzewem, 1:2 z Ruchem Chorzów) i niewiele brakowało, żeby odnieśli zwycięstwo. Dwukrotnie prowadzili - po pięknym trafieniu z woleja Czecha Michala Papadopulosa oraz strzale Słowaka Roberta Jeża, ale za każdym razem do wyrównania doprowadzał doświadczony Marek Saganowski.

To trzeci z rzędu remis Legii , po spotkaniach z Górnikiem Zabrze (2:2) i Polonią Warszawa (1:1). Drużyna trenera Jana Urbana pozostała na drugim miejscu w tabeli, z dorobkiem 12 punktów w sześciu meczach.

Natomiast w piątek pierwszej porażki doznał Widzew (13 pkt). Lider uległ w Warszawie Polonii 1:3 po bardzo ciekawym spotkaniu. Obie drużyny grały szybko, ofensywnie, ale łodzianie popełnili więcej błędów, skrzętnie wykorzystanych przez gospodarzy. Gole dla podopiecznych Piotra Stokowca zdobyli Łukasz Teodorczyk, Paweł Wszołek i Daniel Gołębiewski, a dla drużyny Radosława Mroczkowskiego - Łukasz Broź z rzutu karnego.

Reklama

W spotkaniu Pogoni Szczecin z Jagiellonią Białystok (1:1) goście zagrali bez nominalnego napastnika w składzie, ale zdołali zremisować. Prowadzenie "Portowcom" zapewnił w 56. minucie Japończyk Takafumi Akahoshi, jednak trzy minuty przed końcem wyrównał Gruzin Nika Dżalamidze.

PGE GKS Bełchatów zremisował u siebie z Koroną Kielce 1:1. Na gola Tomasza Wróbla odpowiedział w drugiej połowie z rzutu karnego Paweł Sobolewski. Gospodarzom, którzy wciąż są na ostatnim miejscu w tabeli, na pocieszenie pozostał fakt, że zdobyli pierwszy punkt w sezonie.

W meczu inaugurującym 6. kolejkę Podbeskidzie Bielsko-Biała - mimo prowadzenia do przerwy 1:0 z Ruchem Chorzów - przegrało z podopiecznymi trenera Jacka Zielińskiego 1:2. "Górale" pozostają bez zwycięstwa w obecnych rozgrywkach, a "Niebiescy", którzy fatalnie zaczęli sezon, wygrali trzecie kolejne spotkanie, w tym drugie ligowe.

W poniedziałek Piast Gliwice zmierzy się u siebie z Wisłą Kraków.

W siedmiu spotkaniach tej kolejki padły 22 gole. Sędziowie pokazali dwie czerwone i 31 żółtych kartek. Na trybunach zasiadło ok. 97,5 tys. widzów, co - nawet bez poniedziałkowego meczu - jest na razie rekordem sezonu.