O rywalizacji tych zespołów w poprzednich sezonach można powiedzieć wszystko, ale nie to, że atut stanowi własne boisko. Żadnego z dziewięciu ostatnich spotkań nie wygrali gospodarze, niezależnie, czy walczyły o ligowe punkty, czy w Pucharze Polski bądź Superpucharze.

Reklama

Po to ostatnie trofeum mistrz kraju sięgnął w sierpniu na stadionie przy Łazienkowskiej, a wyznaczenie na organizatora jednego z uczestników spowodowało, że imprezę zbojkotowali kibice obu drużyn.

W poprzednim sezonie we Wrocławiu Legia udzieliła Śląskowi srogiej lekcji, wygrywając 4:0. Wtedy wszyscy widzieli w niej późniejszego triumfatora rozgrywek, a nikt nie liczył na wrocławian. Rzeczywistość okazała się odwrotna i to ekipa prowadzona wówczas przez Oresta Lenczyka zdobyła mistrzostwo Polski.

Lenczyk zazwyczaj miał sposób na Legię, ale teraz trenerem Śląska jest Stanislav Levy. Gdyby nie efektowne (3:0) zwycięstwo przed tygodniem nad Lechem w Poznaniu, dorobek Czecha w tej roli byłby skromny. Mistrz zawodzi zwłaszcza przed własnymi kibicami, gdzie w trzech ostatnich meczach wywalczył ledwie punkt. Problemem jest zwłaszcza brak skutecznego napastnika i... podzielona szatnia, zwłaszcza w sprawie usunięcia z drużyny Słowaka Patrika Mraza.

Reklama

Mimo kłopotów Śląsk trzyma się w czołówce. Jest szósty z dorobkiem 23 pkt. Do Legii, która w tym sezonie na wyjeździe jeszcze nie przegrała, traci jednak już 10. Porażka sprawi, że o obronie tytułu będzie można w stolicy Dolnego Śląska zapomnieć.

Warszawianie grają jesienią najrówniej i wygrywają nawet jak nie zachwycają. Mają w składzie indywidualności, jak Serb Danijel Ljuboja, który z 10 trafieniami otwiera klasyfikację strzelców, czy Jakub Kosecki, którego nie potrafią dogonić obrońcy rywali.

Na potknięcie drużyny trenera Jana Urbana liczą zespoły z grupy pościgowej: mający siedem punktów mniej Lech oraz Górnik Zabrze i Polonia Warszawa, które tracą do lidera po osiem.

Reklama

Teoretycznie najłatwiejsze zadanie z tej trójki czeka "Czarne Koszule", które w poniedziałek podejmą siódmą w tabeli Pogoń Szczecin. Gospodarze jednak od trzech meczów pozostają bez zwycięstwa, a beniaminek w czterech ostatnich występach zgromadził 10 pkt i przesunął się w górę klasyfikacji.

Polonia nie wygrała z "Portowcami" od 10 maja 2003 roku.

Lecha czeka wyjazd do Kielc na mecz z Koroną, ale poznaniacy na obcych stadionach czują się jak ryba w wodzie. Zgromadzili 18 na 21 możliwych punktów i są pod tym względem najlepsi w lidze. Zespół trenera Leszka Ojrzyńskiego przed własną publicznością jednak nie zawodzi i w tym sezonie doznał tylko jednej porażki.

Z kolei Górnik podejmie gdańską Lechię i będzie to drugie pod względem zainteresowania spotkanie ostatniej jesiennej kolejki. Obie drużyny sąsiadują w tabeli, a zabrzanie mają dwa punkty więcej. W bieżących rozgrywkach doznali tylko jednej porażki, ale Lechia na wyjazdach jest skuteczna - zdobyła już 16 pkt, o dziewięć więcej niż w Gdańsku. W dwóch ostatnich potyczkach przy Roosvelta zremisowała.

O podtrzymanie miana niepokonanych w roli gości w piątek powalczą piłkarze Jagiellonii Białystok, którzy w Chorzowie zmierzą się z Ruchem. "Niebiescy", wicemistrzowie kraju, zajmują dopiero 14. lokatę, ale nad wyprzedzanymi zespołami z Bełchatowa i Bielska-Białej mają dość bezpieczną przewagę.

Program 15. kolejki ekstraklasy

7 grudnia, piątek Ruch Chorzów - Jagiellonia Białystok (godz. 18.00) Śląsk Wrocław - Legia Warszawa (20.45)

8 grudnia, sobota PGE GKS Bełchatów - Piast Gliwice (13.30) KGHM Zagłębie Lubin - Wisła Kraków (15.45) Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk (18.00)

9 grudnia, niedziela Podbeskidzie Bielsko-Biała - Widzew Łódź (14.30) Korona Kielce - Lech Poznań (17.00)

10 grudnia, poniedziałek Polonia Warszawa - Pogoń Szczecin (18.30)