Choć klub z Łodzi do najwyższej klasy rozgrywkowej wrócił po siedmiu latach gry w niższych ligach, a w 1. kolejce podejmował brązowego medalistę poprzedniego sezonu, po piątkowym meczu piłkarze ŁKS odczuwali duży niedosyt. Od 43. minuty - po brutalnym faulu serbskiego obrońcy Lechii Zarko Udovicica na Janie Grzesiku - grali bowiem w przewadze i byli bliżej zwycięstwa.
Na pewno nie mamy się czego wstydzić, aczkolwiek w szatni był duży niedosyt. Nasz rywal długo grał w dziesiątkę, lecz bardzo mądrze się bronił, a w bramce miał świetnego bramkarza. Stąd nasza przewaga w posiadaniu piłki nie przełożyła się na bramki. Często jest tak, że kiedy zespół gra w osłabieniu, wstępują w niego dodatkowe siły i gra uważniej. Przekornie powiem, że łatwiej byłoby pokonać Lechię grając jedenastu na jedenastu – tłumaczył Sekulski.
28-letni napastnik łodzian ocenił, że do zdobycia gola zabrakło więcej spokoju i wyrachowania pod bramką rywala. Myślę, że to przyjdzie z czasem. Przekonaliśmy się, że diabeł nie jest taki straszny, jak go malują. W tej lidze nie mamy się czego bać. Pokazaliśmy, że ŁKS w ekstraklasie nie zginie i to, jak chcemy w niej grać – podkreślił.
Prowadzony przez trenera Kazimierza Moskala beniaminek w debiucie był chwalony za odważny, ofensywny futbol oraz organizację gry, choć przeciwko Lechii wystąpił w pierwszoligowym zestawieniu, z tylko jednym obcokrajowcem w jedenastce.
Można pogratulować terenowi Moskalowi autorskiego pomysłu na drużynę, widowiskowej gry. Kibice ciągną na stadion, bo widzą dobry futbol. Myślę, że zarówno Kazik, jak i ja ten punkt szanujemy i skupiamy się na kolejnych meczach. Ważne jest, żeby zacząć przynajmniej nie od porażki, choć nasze ambicje były dużo większe. Ale jak to się w piłce mówi, jeśli nie możesz meczu wygrać, to go nie przegraj i tak było w naszej sytuacji – podsumował spotkanie trener Lechii Piotr Stokowiec.
Rozgrywający swój pierwszy mecz w ekstraklasie obrońca łodzian Maksymilian Rozwandowicz dodał, że do wymarzonego debiutu zabrakło jedynie zwycięstwa. Pokazaliśmy, jak chcemy grać w tej lidzie – dominować, posiadać piłkę, kreować akcję. Gol byłby wisienką na torcie. Brakło jednak skuteczności, ale czasami piłka nie siedzi. Próbowaliśmy, lecz Dusan Kuciak stanął na wysokości zadania i chłopaki z Lechii muszą mu bardzo mocno podziękować – mówił 25-letni obrońca.
Kapitan ŁKS Michał Kołba wskazał natomiast, że remis z czołowym zespołem poprzedniego sezonu to dobry prognostyk na przyszłość. 27-letni bramkarz ma nadzieję, że w kolejnych meczach jego koledzy z pola zachowają prezentowany do tej pory styl. Może w naszym debiucie zabrakło szczęścia i dokładności, ale ważne jest, żebyśmy dalej tak grali, bo to się obroni. Jeśli będziemy próbowali kreować grę, atakować i stwarzać sobie taką ilość sytuacji, jak z Lechią, to powinno być dobrze – zaznaczył Kołba, dla którego również był to premierowy występ w ekstraklasie.
W 2. kolejce łodzian czeka wyjazdowe spotkanie z Cracovią, a Lechia podejmie Wisłę Kraków.