Cracovia Kraków - Lech Poznań 3:3 (1:1).
Bramki: 1:0 Michał Rakoczy (18), 1:1 Joao Amaral (29), 1:2 Jakub Kamiński (47), 1:3 Joao Amaral (67), 2:3 Jakub Myszor (77), 3:3 Filip Balaj (90+1-głową).
Żółta kartka - Cracovia Kraków: Otar Kakabadze, Sergiu Hanca, Matej Rodin. Lech Poznań: Lubomir Satka. Czerwona kartka za drugą żółtą - Cracovia Kraków: Sergiu Hanca (93).
Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław). Widzów: 7 126.
Cracovia Kraków: Karol Niemczycki - Cornel Rapa, Matej Rodin, Jakub Jugas - Otar Kakabadze (89. Filip Balaj), Sylwester Lusiusz (57. Michal Siplak), Mathias Rassmusen, Luis Rocha (57. Florian Loshaj) - Sergiu Hanca, Pelle van Amersfoort, Michał Rakoczy (74. Jakub Myszor).
Lech Poznań: Filip Bednarek - Joel Pereira (85. Alan Czerwiński), Lubomir Satka, Antonio Milic, Pedro Rebocho - Michał Skóraś (61. Dawid Kownacki), Jesper Karlstroem (75. Nika Kwekweskiri), Radosław Murawski, Joao Amaral (84. Dani Ramirez), Jakub Kamiński (75. Filip Marchwiński) - Mikael Ishak.
Goście byli faworytem tego spotkania i od początku starali się narzucić swoje warunki. Gospodarze grali uważnie w obronie i próbowali się wyprowadzać kontrataki. Po jednym z nich wywalczyli rzut rożny. Do dośrodkowanej piłki dopadł Michał Rakoczy i mocnym strzałem z woleja z około 17 metrów zdobył bramkę. Filip Bednarek był zasłonięty i nie zdołał skutecznie interweniować.
Strata gola zmobilizowała poznaniaków do jeszcze intensywniejszych ataków. W 23. minucie Karol Niemczycki musiał wykazać się refleksem broniąc strzał Pedra Rebocho z rzutu wolnego. Jeszcze większą klasą golkiper „Pasów” błysnął trzy minuty później, gdy odbił strzał Joao Amarala w sytuacji sam na sam. Za moment Mikael Ishak główkując z kilku metrów trafił wprost w Niemczyckiego.
Wyrównujący gol zdawał się kwestią czasu. W kolejnej akacji Ishak popisał się znakomitym podaniem w pole karne do Amarala i tym razem Portugalczyk umieścił piłkę w siatce.
Poznaniacy nadal dominowali, ale już do końca pierwszej połowy nie wypracowali dobrej okazji. Warto jednak odnotować mocny strzał z dystansu Jakuba Kamińskiego, z którym poradził sobie Niemczycki.
Za tuż po wznowieniu gry w drugiej połowie Kamiński z bliska pokonał bramkarza "Pasów" otrzymując świetne podanie od Amarala, który wyłożył mu piłkę z końcowej linii.
W 55. minucie Pelle van Amersfoort, po rozegraniu rzutu wolnego, wpakował piłkę do bramki, ale radość kibiców Cracovii nie trwał długo, gdyż trafienie nie zostało uznane z powodu spalonego.
W 61. minucie na boisku pojawił Dawid Kownacki. 24-letni napastnik, który został wypożyczony z Fortuny Duesseldorf, poprzednio w barwach Lecha zagrał 28 maja 2017 roku w spotkaniu z Wisłą Kraków.
Wprowadzając Kownackiego trener Skorża chciał dać nowy impuls drużynie, bo przez kilka wcześniejszych minut Cracovia dominowała. Efekt przyszedł szybko, choć nie za sprawą Kownackiego, ale znakomicie współpracującego duetu Ishak – Amaral. Ten pierwszy popisał się znakomitym prostopadłym podaniem, a drugi z zimną krwią wykorzystał sytuację sam na sam.
Cracovia nie odpuszczała
Cracovia jednak nie odpuszczała. W 77. minucie, wprowadzony chwilę wcześniej Jakub Myszor, z z bliska strzelił kontaktowego gola wykorzystując znakomite podanie ze skrzydła od Sergiu Hanki.
To sprawiło, że gospodarze uwierzyli w możliwość uratowania remisu. Wybierali proste środki – wrzutki w pole karne i doliczonym czasie gry przyniosło to efekt. Myszor dośrodkował z lewego skrzydła, a Filip Balaj strzałem głową pokonał Filipa Bednarka.
Było to pierwsze trafienie słowackiego napastnika w ekstraklasie. Natomiast trener Jacek Zieliński wykazał się intuicją dokonując zmian, gdyż to dwaj rezerwowi wpisali się na listę strzelców