Lech był może częściej przy piłce, ale nie miał pomysłu, aby przedrzeć się przez obronę Śląska. Goście wymieniali dużo podań, ale w poprzek boiska. Wrocławianie natomiast starali się podchodzić pressingiem i po przejęciu piłki wyprowadzać szybkie ataki. Z tego jednak też nic nie wynikało.
Ciekawie zrobiło się tuż przed przerwą. Najpierw po ładnej akcji Jakuba Kamińskiego z Dawidem Kownackim ten drugi wyłożył piłkę Joao Amaralowi, ale ten w nią nie trafił. W odpowiedzi po rzucie rożnym groźnie strzelał Daniel Gretarsson i Mickey van der Hart nie bez problemu sparował piłkę. Dopiero wtedy arbiter odgwizdał pozycję Islandczyka, ale sytuacja nie była jednoznaczna i pewnie gdyby piłka wpadła do siatki, byłaby potrzebna analiza VAR.
W przerwie trener Lecha Maciej Skorża dokonał dwóch zmian i na boisku pojawił się m.in. Michał Skóraś. W Śląsku Gretarssona zastąpił natomiast Szymon Lewkot. I to właśnie ci dwaj piłkarze byli zamieszani w akcję w trzeciej minucie po wznowieniu gry.
Po długim podaniu z głębi pola Lewkot źle obliczył lot piłki i Skóraś znalazł się sam przed Michałem Szromnikiem. Zawodnik Lecha uderzył w dalszy róg i było 1:0 dla przyjezdnych. Zawodnicy jeszcze sygnalizowali faul zawodnika rywali, ale arbiter po konsultacji z VAR, uznał gola.
Kilka minut później Śląsk miał szansę na doprowadzenie do remisu. Piłka trafiła do Victora Garcii, który huknął, ale Radosław Murawski ofiarną interwencją zatrzymał lecącą w kierunku bramki piłkę.
Wrocławianie nie mając nic do stracenia zaatakowali odważniej, ruszyli większą liczbą piłkarzy do przodu, ale dzięki temu goście mieli miejsce na swoje ataki. Spotkanie wyraźnie się ożywiło i zrobiło ciekawsze. Świetną okazję na podwyższenie prowadzenia miał Kownacki, ale Szromnik popisał się świetną interwencją i wybił piłkę z linii. W odpowiedzi po rzucie rożnym główkował Mark Tamas i część kibiców nawet myślała, że piłka wpadła do siatki.
Z czasem Śląsk uzyskał optyczną przewagę i był częściej przy piłce, a goście kontratakowali. Ale tak jak w pierwszej połowie, Lech nie miał pomysłu na przedarcie się przez defensywę wrocławian, tak w drugiej połowie to gospodarze nie potrafili wypracować sytuacji bramkowej. W jednej z akcji Krzysztof Mączyński nie mając do kogo zagrać, huknął z ponad 30 metrów i tylko minimalnie się pomylił.Do emocjonującej końcówki nie doszło, bo nie pozwolił na to Lech. Goście odsunęli grę od własnego pola karnego, potrafili długo utrzymać się przy piłce i Śląsk nie miał okazji na gola.
Lech wygrywając został nowym liderem tabeli przynajmniej do soboty, kiedy Pogoń Szczecin zmierzy się na wyjeździe z Górnikiem Łęczna, a Raków Częstochowa w Grodzisku Wlkp. z Wartą Poznań.
Śląsk Wrocław - Lech Poznań 0:1 (0:0)
Bramka: 0:1 Michał Skóraś (48)
Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Krzysztof Mączyński, Erik Exposito
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce)
Widzów: 14 112
Śląsk Wrocław: Michał Szromnik – Mark Tamas, Łukasz Bejger, Daniel Gretarsson (46. Szymon Lewkot) – Patryk Janasik, Krzysztof Mączyński (83. Dennis Jastrzębski), Petr Schwarz, Victor Garcia – Waldemar Sobota (76. Patrick Olsen), Caye Quintana (66. Robert Pich) – Erik Exposito (76. Fabian Piasecki)
Lech Poznań: Mickey van der Hart - Tomasz Kędziora, Lubomir Satka, Antonio Milic (46. Joel Pereira), Pedro Rebocho – Kristoffer Velde (46. Michał Skóraś), Radosław Murawski (71. Jesper Karlstrom), Pedro Tiba (78. Nika Kwekweskiri), Joao Amaral, Jakub Kamiński (82. Filip Marchwiński) – Dawid Kownacki