W powszechnej opinii droga do finału broniącego trofeum Rakowa była bardziej wymagająca niż Lecha. W półfinale częstochowianie wyeliminowali mistrza Polski Legię Warszawa.

Reklama

Przyjechaliśmy obronić trofeum i jesteśmy bardzo dobrze przygotowani. Mamy zdrową pewność siebie, popartą tym, że nie jesteśmy tu przypadkowo - powiedział Papszun.

Obaj finaliści przystąpią do gry jako dwie najwyżej sklasyfikowane drużyny ekstraklasy. Poprzednio taka sytuacja miała miejsce w 2015 roku, kiedy po puchar sięgnęła prowadząca w momencie rozgrywania meczu Legia Warszawa, ale mistrzem Polski został Lech.

Teraz liderem jest Raków, który przy takiej samej liczbie punktów wyprzedza "Kolejorza" dzięki lepszemu bilansowi bezpośrednich spotkań. Szkoleniowiec częstochowskiej drużyny uważa, że finał PP nie będzie miał żadnego wpływu na finisz walki o mistrzostwo.

Reklama

Uważam, nie ma to żadnego znaczenia, przynajmniej z naszej perspektywy. To są oddzielne rozgrywki, jutro zamykamy ten etap, a następnie skupiamy się na meczu ligowym - podkreślił.

Poznański zespół nie wygrał żadnego z pięciu ostatnich pojedynków z drużyną z Częstochowy - w lidze dwa razy przegrał i dwukrotnie zremisował, a został także przez nią wyeliminowany w poprzedniej edycji PP.

To jest odrębny mecz. Historia meczów z Lechem nas buduje, ale zdajemy sobie sprawę, że to dalej jest mocny rywal, który ma duże aspiracje i nie kryje się z tym od początku sezonu. Chce zdobyć puchar i mistrzostwo, a my chcemy stanąć mu na drodze i pokrzyżować plany - powiedział Papszun.

Szkoleniowiec nie uważa jednak, aby miał jakiś specjalny patent na Lecha.

Mamy atuty, które już wielokrotnie pokazaliśmy. Przede wszystkim jesteśmy bardzo dobrym zespołem jako całość. Każdy z zawodników gra z poświęceniem, oddaniem. Przez to trudno się z nami gra - ocenił.

Wierzę, że mecz będzie dobry dla kibiców, a my swoim charakterem, nieustępliwością, ale też jakością piłkarską, którą niewątpliwie mamy, obronimy trofeum - dodał.

Mecz finałowy rozpocznie się w poniedziałek o godz. 16.