Szef resortu sportu w Radiu ZET powiedział, że kibice sami odstraszają inwestorów od polskiej piłki. Atmosfera na stadionach sprawia, że omijają oni futbol szerokim łukiem i wolą wspierać finansowo inne dyscypliny np. siatkówkę.

Nitras uderza w "Żyletę"

To jest to wina "Żylety" i kibolstwa na trybunach. Ci wszyscy kibole odstraszają od piłki nożnej ludzi biznesu, ludzi, którzy chcą zainwestować w sport. To jest wasza wina! Napiszcie sobie transparent "To nasza wina, że Legia dziś ma problemy finansowe" - grzmi polityk PO.

Reklama

Nitrasa denerwuje, że mniejszość na stadionach próbuje zdominować większość. Ja się kibiców na Łazienkowskiej nie boję. Dosyć tępa ta "Żyleta" czasami. Mam wielu przyjaciół kibiców Legii, którzy chodzą na te mecze i przepraszają mnie za to, co się tam dzieje - podkreśla szef resortu sportu w rozmowie z Radiem ZET.

Minister sportu wrzuca "kamyczek" do ogródka prezesów

Minister sportu zwraca się również do "prezesów, którzy prowadzą grę z kibolami". Jeśli ktoś bierze pieniądze za promocję Polski poza granicami, a później usprawiedliwia albo uczestniczy w burdach Polaków i opisywanie tego przez media, to stoi w sprzeczności z umową, która nas łączy! Jeśli jedzie pan, bierze pan publiczne pieniądze, to pana obowiązkiem jest dbać o to, żeby wszystko było corect! Polskę pan reprezentuje - zakończył Nitras.

Polityk nie wymienił żadnego nazwiska, ale łatwo się domyślić, że ostatnia część jego wypowiedzi była skierowana do prezesa Legii Dariusza Mioduskiego i nawiązywała do incydentów z udziałem kibiców warszawskiego klubu w Alkmaar i Birmingham.