Mecz w Zielonej Górze miał dramatyczny przebieg, a kibice zgromadzeni na trybunach nie mogli narzekać na brak goli i emocji.

Widzew przegrywał do przerwy

Po upływie regulaminowego czasu gry był remis 2:2. W dogrywce obie ekipy dołożyły po jeszcze jednym golu i o losach awansu zdecydować musiały rzuty karne.

Reklama

Do przerwy nieoczekiwanie prowadzili gospodarze. W 32. minucie Mateusz Lisowski pewnie wykorzystał rzut karny.

Widzew strzelił dwa gole w trzy minuty

W drugiej części spotkania inicjatywę przejęli przyjezdni. W 66. minucie do remisu doprowadził Said Hamulick, a trzy minuty później Kamil Cybulski strzelił drugiego gola dla przyjezdnych.

Piłkarze Lechii nie załamali się stratą dwóch goli. Do samego końca próbowali doprowadzić do dogrywki. Udało im się to w 88. minucie. Autorem bramki był Przemysław Mycan, który po rzucie rożnym uderzeniem głową umieścił piłkę w siatce rywali.

Widzew lepszy w serii rzutów karnych

Gdy w 115. minucie Jakub Sypek pokonał bramkarza gospodarzy wydawało się, że Widzew dowiezie do końca korzystny dla siebie wynik.

Tak się jednak nie stało. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry Mateusz Lisowski ponownie bezbłędnie wykonał "jedenastkę".

To oznaczało, że o ostatecznym awansie jednej z ekip zdecyduje seria rzutów karnych. Lepiej wykonywali je widzewiacy, którzy rozstrzygnęli je na swoją korzyść w stosunku 5:3.

Piłkarz Widzewa Łódź Said Hamulic (C) cieszy się z gola podczas meczu 1/16 finału Pucharu Polski z Lechią Zielona Góra / PAP / Lech Muszyński
Piłkarz Lechii Zielona Góra Mateusz Zientarski (L) i Marcel Krajewski (P) z Widzew Łódź podczas meczu 1/16 finału Pucharu Polski / PAP / Lech Muszyński