Ze spuszczonymi głowami i we łzach mistrzowie świata opuścili Euro i Bukareszt. Legendarny mecz pozostanie jedną z największych porażek w historii drużyny. Czas na rachunki i bilanse nadejdzie bardzo szybko; piłkarze Didiera Deschampsa nie spełnili oczekiwań – pisze "Le Figaro”, komentując przegrany mecz ze Szwajcarią (3:3 po dogrywce i 4-5 w karnych).

Reklama

Dziennik "L’Equipe” oraz inne media ostro krytykują trenera Deschampsa. Większość komentatorów wskazuje na jego błędy szczególnie na początku meczu.

Sprawozdawca i były prawy obrońca reprezentacji Francji Willy Sagnol stwierdził, że jest "zaskoczony wszystkimi taktycznymi próbami i błędami i nie rozumie taktyki Deschampsa i wszystkich testów przeprowadzanych przez trenera podczas tych Euro”.

Reklama

Podczas pierwszego aktu cała struktura gry Deschampsa kołysała się, dając trwałe wrażenie zagubienia, nawet na granicy załamania. Mistrzów świata trudno było zobaczyć naprawdę - zauważa "Le Figaro”.

Mbappe przeprosił

Tytaniczna walka zakończyła się karnymi, a symbol porażki, Kylian Mbappe przeprosił, że zawiódł drużynę i nie strzelił karnego – relacjonują media.

Stracone iluzje, ogromne rozczarowanie – pisze dziennik "Sudouest”.

Dziennik "Le Parisien” nie pozostawia na drużynie suchej nitki: Niebiescy nie zasłużyli, aby pójść dalej – pisze gazeta w głównym artykule na temat meczu.

Reklama

Skamieniały w polu karnym Mbappe był sam. Nawet bardzo samotny. Jego koledzy z drużyny nie byli na tyle przytomni, żeby natychmiast go pocieszyć – ubolewa dziennik "Le Monde”, opisując rozpacz francuskiego piłkarza. Jego rzut karny obronił szwajcarski bramkarz Yann Sommer. To zadecydowało o wyeliminowaniu Francji z turnieju.

Mbappe dołącza do listy przeklętych strzelców dla les Blues – podsumowuje dziennik.

"Le Monde” broni jednak gry Mbappe. W meczu ze Szwajcarią Mbappe sporo przeoczył, to prawda, ale z drugiej strony jego asysta przy pierwszej bramce Karima Benzemy i jego subtelna pięta przy drugiej dała nadzieję na grę – analizuje dziennik. Doświadczył tego, co Cristiano Ronaldo czy Lionel Messi - zarówno zwycięstw, jak i gorzkiej porażki, która piętnuje – podsumowuje gazeta.