Śląsk, który w pierwszym meczu przegrał aż 1:4 zapowiadał twardą walkę o honor, a kibice wierzyli, że będą świadkami piłkarskiego cudu, a ich drużyna strzeli 4 bramki i przejdzie dalej, mimo zawieszenia za kartki czołowych zawodników - Dudu Paraiby, Dalibora Stevanovicia i Marco Paixao.
No cóż, wiele goli obejrzeli, ale zachwyceni nie byli. Na boisku dominowali tylko Hiszpanie. Śląsk próbował, rzucił się do przodu, ale po pięknej bramce Ivana Rakiticia było już praktycznie po meczu. Hiszpanie postanowili pokazać też, że będą liczyć się w walce o zwycięstwo w Lidze EUropy. W 38 minucie Carlos Bacca strzelił drugiego gola i wtedy piłkarze Śląska załamali się psychicznie.
Obrońcy nie potrafili wymienić dwóch podań, by nie stracić piłki, w środku pola rządzili piłkarze gości, a zobaczyć zawodnika Śląska pod bramką gości była absolutnie niemożliwe. Kolejne bramki były kwestią czasu - najpierw gola strzelił Samperio, potem Perotti. Podsumowaniem całej gry Śląska był gol z 87 minuty, gdy Carlos Bacca dostał podanie od Rafała Glikiewicza i spokojnie kopnął futbolówkę do pustej bramki.
Śląsk zaliczył najwyższą porażkę w pucharach, przegrywając łącznie 1:9, ale nie stracił szans na dostarczanie punktów kolejnym rywalom w fazie grupowej Ligi Europy - po wyrzuceniu Fenerbahce Stambuł, miejsce tureckiego klubu zajmie jedna z drużyn, które odpadły w czwartej rundzie.