Sevilla potwierdza po raz kolejny, że zmagania w Lidze Europy, wcześniej pod nazwą Puchar UEFA, wyjątkowo jej służą. Pięciokrotnie triumfowała w tych rozgrywkach, co jest rekordem. Na dodatek wszystkie sukcesy odniosła w ciągu minionych 14 lat - w 2006, 2007, 2014, 2015 i 2016 roku.

Reklama

"To rozgrywki, na których bardzo nam zależy i kochamy bardziej niż jakiekolwiek inne. I piłkarze to czują" - powiedział agencji AP dyrektor sportowy Sevilli Ramon "Monchi" Rodriguez.

Jak podkreślił, Liga Europy pomogła rozwinąć się Sevilli. "Dzięki niej staliśmy bardziej znaczącym i znanym klubem. To rozgrywki, które wzmocniły nas najbardziej" - dodał.

Zaznaczył jednak, że zdaje sobie sprawę z prestiżu wyżej stawianej Ligi Mistrzów.

Reklama

"Jeśli ktoś mnie zapyta, to nadal wolałbym grać w Lidze Mistrzów, ponieważ to najważniejsze klubowe zawody na świecie, z większym prestiżem. Ale oczywiście Liga Europy wiele dla nas znaczyła i znaczy. Nie uważamy tego za coś mniej ważnego" - zakończył dyrektor sportowy hiszpańskiego klubu.

Ekipa ze stolicy Andaluzji zawsze, gdy osiągnęła ćwierćfinał, później triumfowała w LE lub wcześniej Pucharze UEFA.

Od wznowienia rozgrywek po przymusowej przerwie spowodowanej koronawirusem piłkarze trenera Julena Lopetegui są niepokonani, a łącznie nie przegrali już 20 kolejnych spotkań. Ostatniej porażki doznali 9 lutego.

Oba zespoły zaimponowały w półfinałach. Sevilla pokonała 2:1 dobrze spisujący się w poprzednich tygodniach Manchester United (trzecie miejsce w Premier League), choć przegrywała 0:1.

Natomiast naszpikowany gwiazdami Inter, z długą i wartościową ławką rezerwowych, wygrał z Szachtarem Donieck aż 5:0, osiągając wynik rzadko spotykany na tym etapie rywalizacji.

Przed decydującą fazą LE Sevilla dała swoim graczom sześć dni odpoczynku po zakończeniu sezonu ligowego w Hiszpanii 19 lipca. Wygląda na to, że się opłaciło. W sierpniowych meczach zespół prezentował się świetnie pod względem kondycyjnym, grał z dużą intensywnością w drugiej połowie z Romą w 1/8 finału (2:0), z Wolverhampton w ćwierćfinale (1:0) i półfinale z "ManU".

Reklama

Tymczasem ligi włoska i angielska zakończyły sezon nieco później niż hiszpańska.

Z drugiej strony, przykład wicemistrza Italii Interu pokazuje, że długo trwający sezon nie odbił się negatywnie na tym zespole.

W półfinale z Szachtarem szczególnie zaimponował duet nazywany przez światowe media "LuLa", czyli Belg Romelu Lukaku i Argentyńczyk Lautaro Martinez. Obaj zdobyli po dwie bramki.

Łącznie dorobek Interu w kończącym się sezonie, licząc wszystkie rozgrywki, wynosi 111 goli (z czego 81 w Serie A), co jest klubowym rekordem.

W ekipie z Mediolanu pod znakiem zapytania stoi w piątek występ kontuzjowanego Chilijczyka Alexisa Sancheza.

Inter trzykrotnie (1991, 1994, 1998) zdobył Puchar UEFA, a na powtórny prymat czeka 22 lata. Natomiast na triumf w jakichkolwiek rozgrywkach - od 2011 roku, gdy wywalczył Puchar Włoch.

"Sevilla ma duże doświadczenie. My z kolei mamy zapał, głód sukcesu i chęć zaimponowania ludziom" - powiedział trener Interu Antonio Conte.

Od ćwierćfinałów obecnej edycji LE zespoły nie rywalizowały - jak dotychczas, z wyjątkiem dwóch par 1/8 finału - systemem mecz i rewanż na swoich stadionach, ponieważ pandemia doprowadziła do znaczących przerw i opóźnień w piłkarskich rozgrywkach na całym świecie. Zamiast tego rozstrzygnięcia zapadają w jednym spotkaniu na neutralnym terenie.

Decydująca faza LE odbywała się w czterech niemieckich miastach. Początek piątkowego finału w Kolonii o godz. 21