John van den Brom (trener Lecha): Wczoraj na konferencji prasowej wspomniano mi o legendarnym meczu Lecha z Austrią z 2008 roku. To dzisiejsze spotkanie nie wiem, czy było legendarne, może nim zostanie, ale mogę powiedzieć, że stało na europejskim poziomie i toczyło się w świetnej atmosferze. Natomiast był to też bardzo trudny mecz, szczególnie w pierwszej połowie. Widać było, że nie graliśmy tego, co chcieliśmy. Mimo to udało nam się stworzyć sytuację, strzeliliśmy gola, ale bardzo szybko straciliśmy to prowadzenie. Ważnym momentem był rzut karny dla rywali - brawa dla Filipa Bednarka, który nas uratował.
- Austria zaskoczyła nas mocnym pressingiem, grali w pierwszej połowie bardzo intensywnie, ale po przerwie trochę brakowało im sił. Mieliśmy przez to więcej przestrzeni, mogliśmy kreować więcej sytuacji. Dobrą robotę wykonali też rezerwowi, dlatego często powtarzam moim zawodnikom, że my wszyscy potrzebujemy się nawzajem. Pokazaliśmy dziś prawdziwy +team spirit+ oraz mentalność zwycięzcy.
Manfred Schmid (trener Austrii): Gratuluję Lechowi zwycięstwa. Jeśli ktoś oglądał ten mecz do 70 minuty, to widział, jak dobrze graliśmy w tym spotkaniu. Na końcu każdy mógł być zaskoczony wynikiem. Lech grał skutecznie, w dodatku bramkarz obronił rzut karny. Nie ma w zespole wyznaczonego strzelca do strzelania karnych, może niepotrzebnie stworzyła się jakaś dyskusja i wkradła się dekoncentracja, ale nie chcę już o tym rozmawiać. Mogę stwierdzić, że naszej drużynie brakuje doświadczenia i rutyny w międzynarodowych meczach, ale z drugiej strony jak popatrzymy na te błędy, to z pewnością można było ich uniknąć. Oczywiście nie jest to wynik marzeń, ale ta porażka nie oznacza, że zostaliśmy już wyeliminowani. Cały czas mamy szansę na awans.