Przed tygodniem na Bułgarskiej padł bezbramkowy remis. Holenderski szkoleniowiec nie był zadowolony z tego spotkania.

Własny stadion atutem rywala

Nie byłem do końca usatysfakcjonowany nie tylko z wyniku, ale też z tego, jak graliśmy. Tamto spotkanie można wykorzystać, by lepiej przygotować się do rewanżu w Izraelu. Spodziewam się trudniejszego meczu niż w Poznaniu – przyznał na konferencji prasowej.

Reklama

Jak dodał, w czwartek atutem rywala będzie z pewnością własny stadion.

Prawie każdy zespół w Europie gra lepiej na swoim stadionie, niż na wyjeździe. Wiele aspektów na to się składa. Hapoel ma wielu fanatycznych kibiców, co będzie ich atutem. Rywale, jeśli chcą dalej grać w europejskich pucharach, muszą ten mecz wygrać, ale my też mamy taki sam cel, bo zwycięstwo przybliży nas do awansu do kolejnej rundy. Dlatego oczekuję, że będzie to otwarte spotkanie - podkreślił trener.

Reklama

Poznaniacy zatracili skuteczność, w trzech ostatnich meczach zdobyli tylko jednego gola – w niedzielę z Radomiakiem, który zapewnił im skromne zwycięstwo. Van den Brom zapewnił, że nie ma powodów do niepokoju.

Byłby zmartwiony, gdybyśmy nie kreowali sytuacji bramkowych, tak jak może było to na początku sezonu. Przeciwko Radomiakowi mieliśmy wiele okazji, mogliśmy wygrać trzy lub cztery zero i dziś nie dyskutowalibyśmy na temat naszej skuteczności. Moi napastnicy są pewni siebie i wiem, że zaczną strzelać – podkreślił opiekun "Kolejorza".

Nocleg w Tel Awiwie

Lech właśnie wszedł w najbardziej intensywny dla niego moment sezonu. Do 12 listopada rozegra dziewięć lub dziesięć (w przypadku awansu do 1/8 finału Pucharu Polski) spotkań. Szkoleniowiec zapewnił, że pod względem fizycznym zespół jest bardzo dobrze przygotowany na najbliższe pojedynki.

Fizycznie jesteśmy bardzo mocni i wyglądamy lepiej niż przerwą na reprezentację. Im dalej w sezon, tym łatwiej jest się adaptować do wysiłku. Poza tym mogę rotować składem, Joel Pereira miał bardzo dużo meczów w nogach i przeciwko Radomiakowi nie zagrał. W jego miejsce pojawił się Alan Czerwiński. Mikael Ishak też jest gotowy na 90 minut, ale także dostał trochę odpoczynku, żeby mógł z pełną energią przystąpić do kolejnego meczu – tłumaczył.

Lech nie będzie trenował przed spotkaniem na stadionie Hapoelu, bowiem nocować będzie w Tel Awiwie i stamtąd, w dniu meczu wyruszy do Beer Szewy. 110-kilometrowa podróż zajmie ok. półtorej godziny. Krótko po zakończeniu spotkania drużyna z powrotem uda się do Tel Awiwu, a w piątek poleci do Katowic, bowiem kolejny mecz mistrzowie Polski zagrają w niedzielę w Zabrzu z Górnikiem (godz. 18.30).

Zabiegi dyplomatyczne nie pomogły

W Izraelu zabraknie kontuzjowanego od ponad pół roku Bartosza Salamona oraz Afonso Sousy. Portugalczyk doznał urazu podczas środowego treningu. Nie wystąpi też Iworyjczyk Adriel Ba Loua, bowiem nie otrzymał wizy.

Klub zwracał się z prośbą o pomoc do polskiej ambasady w Tel Awiwie, która w imieniu Lecha wysłała pismo do izraelskiego ministerstwa spraw zagranicznych. Mimo tych zabiegów dyplomatycznych nie udało się jednak ostatecznie załatwić wszystkich formalności. Wiza nie została wydana i Ba Loua jest zmuszony zostać w Polsce – poinformowano na oficjalnej stronie klubowej.

Mecz Hapoelu z Lechem rozegrany zostanie w czwartek o godz. 21. W innym meczu grupy C Austria Wiedeń podejmie lidera - hiszpański Villarreal (początek, godz. 18.45).

autor: Marcin Pawlicki