Poznaniacy po wyeliminowaniu litewskiego Żalgirisu Kowno (3:1 u siebie i 2:1 na wyjeździe), w czwartek w pierwszym starciu trzeciej rundy kwalifikacyjnej Ligi Konferencji podejmować będą trzeci zespół poprzedniego sezonu ligi słowackiej Spartaka Trnawa. Rywal "Kolejorza" już trzeci sezon z rzędu zakończył rozgrywki ligowe na trzecim miejscu, a do tego w 2022 i w tym roku dołożył krajowy puchar. Regularnie też występuje w rozgrywkach europejskich, w sezonie 2018/19 awansował do fazy grupowej Ligi Europy, zajmując trzecią lokatę.

Reklama

Van den Brom pytany o porównanie Spartaka do Żalgirisu, przyznał, że Słowacy będą bardziej wymagającym rywalem.

"Prawdę mówiąc nie lubię porównywać drużyn. Jeśli przechodzisz do kolejnej rundy, to siłą rzeczy ten następny rywal jest trudniejszy. Poza tym liga słowacka jest silniejsza od litewskiej, a Spartak jest przede wszystkim bardziej doświadczonym zespołem. To jest istotna różnica" - powiedział holenderski szkoleniowiec na konferencji prasowej.

Jeden z jego asystentów Maciej Kędziorek udał się na Słowację, by na żywo obejrzeć pucharowego przeciwnika.

"Przeanalizowaliśmy ich spotkanie i mogę powiedzieć, że to dobrze zorganizowany zespół. W składzie jest sporo zawodników, którzy mają doświadczenie, a ośmiu z nich i także trener miało okazję lepiej poznać polskie rozgrywki" - dodał van den Brom.

Grupa piłkarzy Spartaka, która ma za sobą grę w polskiej ekstraklasie jest imponująca. Są to: Dobrivoj Rusov, Martin Bukata (Piast Gliwice), Martin Mikovic i Samuel Stefanik (Bruk-Bet Termalica Nieciecza), Roman Prochazka i Filip Bainovic (Górnik Zabrze), Erik Daniel (Zagłębie Lubin) i Martin Sulek (Wisła Płock). Trenerem jest natomiast Michal Gasparik, który w latach 2011-2012 zdobył dla Górnika trzy gole w 15 meczach.

Opiekun "Kolejorza" przyznał, że nie może się już doczekać starcia ze Spartakiem.

Reklama

"Dla mnie ważne jest to, że jesteśmy dobrze przygotowani do tego meczu, choć ostatnie spotkanie ligowe nie było dobre w naszym wykonaniu. Byłem nawet zły analizując naszą grę w Lubinie. Natomiast mecze w europejskich rozgrywkach już są zawsze czymś wyjątkowym, a do tego gramy przed własną publicznością, co jest naszym atutem. Nie ukrywam, że wolałbym zagrać pierwszy pojedynek na wyjeździe, ale na to już nie mamy wpływu" - wyjaśnił.

Lech nie może narzekać na losowanie, bowiem nie trafił na rywali z czołowych lig europejskich, a do tego uniknął dalekich wyjazdów. Litwa, Słowacja, a w przypadku wyeliminowania Spartaka, w kolejnej rundzie eliminacji zmierzyliby się ze Slavią Praga lub SK Dnipro-1. Przed rokiem poznaniacy podróżowali po całym kontynencie: zagrali w Azerbejdżanie, na Islandii, w Gruzji i Luksemburgu.

"Brak dalekich wyjazdów na pewno jest ważny. Bo jest różnica, czy leci się godzinę, czy spędzamy w samolocie pięć godzin. Szczególnie, gdy gra się co trzy dni. Po powrocie z Kowna byliśmy szybciej niż po niejednym meczu w Polsce. A to ma ogromne znaczenie w kontekście regeneracji. Inaczej można zaplanować cykl treningowy" - tłumaczył van den Brom.

Szkoleniowiec odniósł się także do wtorkowej decyzji o przeniesieniu najbliższego meczu ligowego z Jagiellonią Białystok.

"Mamy sporo gier w sierpniu, a część zawodników jeszcze dochodzi do optymalnej formy. Po spotkaniu ze Spartakiem będziemy mieli w nogach sześć spotkań rozegranych w ciągu 18 dni. Rozmawialiśmy na ten temat zarówno w sztabie szkoleniowym, jak i ze sztabem medycznym. Mieliśmy taką możliwość i postanowiliśmy z niej skorzystać. Brakuje nam trochę czasu na normalny trening, a to jest taki ostatni miesiąc, żeby wykorzystać ten czas na przygotowanie się do grania do końca roku" - wyjaśnił.

Mecz Lecha ze Spartakiem rozegrany zostanie w czwartek o godz. 20. Jak poinformował rzecznik prasowy poznańskiego klubu Maciej Henszel, frekwencja powinna przekroczyć 25 tysięcy osób. Rewanż w Trnawie odbędzie się 17 sierpnia.

autor: Marcin Pawlicki