Derby, prowadzone przez byłą gwiazdę Chelsea Londyn i reprezentacji Anglii Franka Lamparda, poinformowało wcześniej, że policja przesłuchała osobę zachowującą się w podejrzany sposób w pobliżu boiska treningowego.
"To prawda, że był tam ktoś z Leeds United. Jestem za to odpowiedzialny. Rozmawiałem z Frankiem Lampardem i powiedział mi, że jego zdaniem złamałem zasady fair play. Ja mam inne zdanie na ten temat, ale liczy się to, co myśli Frank Lampard i cały klub Derby County" - przyznał Bielsa na antenie Sky Sports.
Argentyński szkoleniowiec, który w latach 1998-2004 prowadził ojczystą drużynę narodową, dodał też, że decyzję podjął samodzielnie.
"Jestem jedyną odpowiedzialną za to osobą, nie prosiłem Leeds United o pozwolenie, by to zrobić. Nie czuję potrzeby tłumaczenia się z tego, praktykuję to od kwalifikacji mistrzostw świata z Argentyną. To nie jest zabronione. Niektórzy uważają to za niewłaściwe, inni mają odmienne zdanie" - powiedział Bielsa.
Lampard nie krył niezadowolenia. Jak zaznaczył, to zaburzyło przygotowania jego drużyny do piątkowego starcia w Leeds.
"Moim zdaniem na poziomie sportowym to po prostu coś złego. Można mówić, że to różnica kulturowa, że +robiłem to już gdzie indziej i nie było problemu+, ale mnie to nie przekonuje. Nie sądzę, żeby to było w porządku na tym poziomie" - denerwował się Anglik.
Lampard dodał, że do podobnego incydentu doszło w sierpniu przed pierwszym w tym sezonie spotkaniem obu zespołów. Wówczas Leeds, którego piłkarzem jest Mateusz Klich (w piątek rozegrał cały mecz), również odniosło zwycięstwo - 4:1.
"Leeds to świetny zespół i to normalne, że pokonuje kogoś wynikiem 4:1, ale wtedy też ktoś chował się w krzakach..." - relacjonował.
Podopieczni Bielsy zgromadzili 54 punkty w 27 meczach i wyprzedzają o pięć Norwich City; wicelider rozegrał jednak o jedno spotkanie mniej. Derby County jest na szóstej pozycji z 43 punktami w 27 spotkaniach.