W sobotę w stolicy Norwegii zmierzą się w biegu na 30 kilometrów, a w niedzielę w sprincie. W obu przypadkach biegać będą techniką dowolną. Pewna zdobycia Kryształowej Kuli za triumf w Pucharze Świata jest już Justyna Kowalczyk.

Reklama

Zawody Pucharu Świata w kompleksie sportowym Holmenkollen, zwanym przez miejscowych potocznie "Kollen", są dla wszystkich norweskich sportowców najważniejszym startem w sezonie.

"Jestem w nadzwyczajnej formie fizycznej, a w tak dobrej psychicznej dyspozycji jeszcze nigdy w swojej karierze nie byłam" - powiedziała Bjoergen.

"Marit jeszcze nigdy nie była tak pewna i konsekwentna w tym, co robi. Wreszcie, po wielu latach startów, uwierzyła w siebie" - powiedział trener biegaczki Egil Kristiansen.

"Nie mogę się doczekać startu na +Kollen+. Mam jeszcze dużo sił i energii. Moje konkurentki będą świadkami wybuchu" - dodała Bjoergen, która nie ukrywa, że dobre wyniki we wszystkich startach do końca Pucharu Świata są bardzo ważne ze względów finansowych.

Reklama

Za pięć olimpijskich medali, w tym trzy złote, nie otrzymała żadnej premii pieniężnej, ponieważ zarówno Norweski Komitet Olimpijski, jak i federacja narciarska ich nie przyznają.

Po finale PŚ w szwedzkim Falun za tydzień, Bjoergen spędzi Wielkanoc w rodzinnym Trondheim, aby - jak podkreśliła - zebrać siły na następne bardzo trudne "zawody". Będą to rozmowy ze sponsorami.

Reklama

Biegaczka jest obecnie najbardziej poszukiwanym obiektem reklamowym w Norwegii i - według dziennika "Aftenposten" - do rozmów z nią szykuje się bardzo długa kolejka sponsorów.

Ile jest warte jej nazwisko trudno powiedzieć, lecz według źródeł z norweskiej branży reklamowej, alpejczyk Aksel Lund Svindal był przed igrzyskami w Vancouver wart 8,7 miliona koron rocznie (4,35 mln złotych). Tyle samo kosztowały nazwiska biathlonisty Ole Einara Bjoerndalena i biegacza Pettera Northugga.

"Jednak to Bjoergen została królową igrzysk i ona trafi na czoło tej listy. Jest obecnie najbardziej rozchwytywaną osobą w Norwegii, a przed wyjazdem do Vancouver była warta zaledwie 2,9 miliona koron rocznie (1,45 mln złotych)" - podkreślił miesięcznik "Kampanje".