Okazuje się, że nie jest to takie proste. Prokuratura Okręgowa w Katowicach (Marek trenuje tam w klubie AZS AWF) na razie nie widzi podstaw do podjęcia postępowania z urzędu ani do przeprowadzenia czynności sprawdzających. "Nie wykluczam jednak, że w przypadku pojawienia się nowych okoliczności takie postępowanie zostanie podjęte" - mówi DGP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek.

Reklama

PZN wierzy w komisję

Za takie okoliczności mogłoby zostać uznane narażenie zawodniczki na bezpośrednią groźbę utraty zdrowia lub życia. Zdaniem specjalistów stosowanie EPO może stanowić taką groźbę, a w przeszłości było już kilkanaście przypadków śmiertelnych wśród kolarzy. Dla prokuratury to jednak na razie za mało.

Oczywiście postępowanie zostałoby wszczęte z urzędu w przypadku skierowania zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez Polski Związek Narciarski (PZN). Marek nie przyznaje się do świadomego stosowania dopingu, utrzymuje natomiast, że jedyne zastrzyki, jakie przyjmowała, podawał jej fizjoterapeuta kadry Witalij Trypolski, który także twierdzi, że jest niewinny. Związek na razie nie zamierza szukać wyjaśnienia afery z pomocą prokuratorów. "Nie ma takiej potrzeby, wierzę, że komisja dyscyplinarna, której skład wybrany zostanie w poniedziałek, znajdzie sprawcę tego czynu. Trzeba czekać" - wyjaśnia sekretarz generalny PZN Grzegorz Mikuła, który jednocześnie zapewnia o wielkiej determinacji związku w rozwikłaniu tej sprawy.

Reklama

czytaj dalej



Ktoś musiał złamać przepisy

Reklama

Zainteresowanie prokuratury może wzbudzić sposób, w jaki niedozwolony środek trafił do kogoś z otoczenia Marek (lub jej samej, jeśli zażywałaby go samodzielnie, w co jednak mało kto wierzy). "Mogło dojść do złamania prawa farmaceutycznego. Problem w tym, że nie ma na razie żadnych informacji, w czym ten środek został zawodniczce podany. Przecież stosuje się go również leczniczo" - mówi Zawada-Dybek.

Takie stanowisko może trochę dziwić, bo złamanie przepisów jest w tym przypadku ewidentne. EPO stosuje się wyłącznie w lecznictwie zamkniętym, więc inne użycie tego środka jest nielegalne. Z kolei nieuczciwi sportowcy używają przeróżnych odmian EPO, które stale są modyfikowane, co też nie jest dozwolone.

Na pewno sprawą dopingu zajmą się prokuratorzy w Strzelcach Krajeńskich, jednak w nieco innym zakresie. Do miejscowej prokuratury został skierowany wniosek Polskiego Związku Kolarskiego (PZKol) o zbadanie wypowiedzi jednego z menedżerów belgijskich, który zasugerował, że w aferę dopingową z udziałem braci Kacpra i Pawła Szczepaniaków wmieszany jest polski trener. "Z tego, co wiem, w polskim prawie doping w sporcie nie stanowi przestępstwa" - mówi nam rzecznik PZKol Tomasz Piechal. "Poprosiliśmy jednak o rozpoznanie sprawy podejrzeń wobec naszego trenera. Jeśli ci, którzy takie podejrzenie rzucili, przedstawią dowody potwierdzające zarzuty, a sprawa będzie wyczerpywać znamiona przestępstwa, to prokuratorzy zajmą się tym automatycznie".

Wyzwanie dla prokuratury

Co do jednego nie ma wątpliwości - śledztwo byłoby bardzo pracochłonne. "Należałoby ustalić, czy środek został podany, gdzie, za zgodą zawodniczki czy nie, jaki wpływ miało to na jej zdrowie" - usłyszeliśmy w katowickiej prokuraturze.

Wszystko wskazuje na to, że niedługo prokuratorzy będą się jednak musieli z takimi zadaniami mierzyć. W przygotowaniu są przepisy, które przewidują odpowiedzialność karną dla osób pomagających w podawaniu dopingu.