Skoki są dobre, chociaż oczywiście w dalszym ciągu mam nad czym pracować - ocenił Stoch i dodał, że w lecie celem głównym była poprawa pozycji najazdowej, a co za tym idzie uzyskiwanie wyższej prędkości na progu.

Reklama

To była konieczność, ponieważ najeżdżałem coraz wolniej, przez co odbicie było skierowane za bardzo w górę lub do przodu i traciłem prędkość w locie. Gdy do tego doszły perypetie związane z odejściem Stefana Horngachera, to przyznam, że końcówka sezonu była bardziej walką o przetrwanie niż rywalizacją, co dla mnie było szczególnie przykre, bo jakoś nie mogłem wydobyć z siebie tego, co mam najlepszego. Mam nadzieję, że ten sezon będzie pod tym względem zupełnie inny. Na dziś uważam, że jako grupa jesteśmy na bardzo wysokim poziomie, no i mamy najlepszy sztab szkoleniowy o jakim niektórzy mogą tylko pomarzyć - podkreślił trzykrotny złoty medalista olimpijski.

Czech Michał Dolezal, któremu powierzono prowadzenie reprezentacji po odejściu Horngachera, a wcześniej jego asystent, natychmiast zabrał się do pracy nad szwankującym u Stocha elementem. Czy udało się wyeliminować problem?

Częściowo na pewno tak, ale cel zadaniowy na ten sezon, to kręcić się w tym względzie w okolicach średniej, a co za tym idzie powiększyć sobie margines błędu. Dzięki temu być może rywalizacja będzie ciut łatwiejsza, bo moje skoki nie będą musiały być idealne - dodał Stoch.

Zapytany o nastawienie przed kolejnym sezonem powiedział, że jest ono optymistyczne.

Mimo tego, co do tej pory osiągnąłem, każdy sezon to nowe wyzwanie, a każdy skok jest wspaniałą przygodą. Wydaje mi się, że właśnie dzięki takiemu myśleniu chcę nadal uprawiać ten sport, dalej się rozwijać i co najważniejsze - cieszyć tym, co robię - zauważył.

Co roku ekipy prześcigają się w nowinkach technicznych, które mają pomóc skoczkom osiągnąć jeszcze lepsze wyniki. Polacy tym razem postawili na buty.

Mamy teraz polskiego producenta, z poprzednim zagranicznym bywało różnie, zwłaszcza jeżeli chodzi o terminowość. Teraz buty będą nam dostarczane wtedy, kiedy zajdzie taka potrzeba, a to niezwykle ważne. No i mnie naprawdę dobrze się w nich skacze, bo np. pomagają w prowadzeniu nart w locie - tłumaczył Stoch.

Początkowo obóz w Zakopanem, gdzie biało-czerwoni skaczą na igelicie, miał trwać cztery dni, a kolejny - ponad tygodniowy - zaplanowano w Wiśle. Założenia jednak musiały zostać zweryfikowane, gdyż skocznia im. Adama Małysza będzie niemal do ostatniej chwili przygotowywana do zawodów inauguracyjnych PŚ, które odbędą się 23 i 24 listopada.

Kubacki równie dobrze ocenił swoje przygotowanie do nadchodzącego sezonu.

Ostatni był bardzo dobry, udało się wywalczyć mistrzostwo świata, kilka razy stanąć na pucharowym podium, więc zdecydowanie mam więcej pewności siebie. Wiem też, że ciężko pracując udało mi się poprawić kilka elementów, więc tym chętniej już w marcu po zakończeniu rywalizacji zabrałem się za robotę, bo są rzeczy, które mogę robić jeszcze lepiej - podkreślił nowotarżanin.

Dodał, że teraz już tylko szlifuje detale. Pierwszy konkurs zweryfikuje, na ile to się udało. Nie lubię bawić się we wróżby, ale jestem spokojny o swoją dyspozycję, ponieważ lato i jesień przepracowałem naprawdę bardzo solidnie - zapewnił.