Skacze pan od ponad 15 lat. Co w tym czasie w skokach zmieniło się najbardziej?

Adam Małysz: Sprzęt i dotyczące go przepisy. Nie wiem tylko, czy te zmiany poszły w dobrym kierunku. Szybkość jest większa, a skoki coraz mniej interesujące. Kiedyś lataliśmy wolniej, ale stare kombinezony i narty potrafiły lepiej utrzymywać nas w powietrzu. Teraz większe szybkości generują większe obciążenia dla zawodnika. Ale to decyzje Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, my musimy się dostosować.

Reklama

Co pan sądzi o propozycji Miki Kojonkoskiego, żeby konkurs składał się z trzech serii?

Dyskusja na ten temat trwa od dwóch czy trzech lat. Wydaje mi się, że to nie jest głupi pomysł. Mogłoby być jak dawniej, kiedy oddawało się trzy skoki, a do wyników zaliczano dwa najlepsze. To byłoby chyba najbardziej fair. Ale to problem dla mediów, wiązałoby się to przecież z wydłużeniem transmisji. Poza tym w trudnych warunkach ciężko nam czasem rozegrać nawet dwie serie, a tu doszłaby jeszcze jedna.

>>>Małysz chce trzech serii skoków

Może rozwiązaniem byłoby przeniesienie skoków do hal?

Ja już pewnie tego nie doczekam, bo budowa takiej hali trwałaby pewnie 2 – 3 lata. To pomieszczenie musiałoby być bardzo szczelne, żeby organizatorzy nie pomagali swoim zawodnikom. Przecież wystarczy na chwilę zrobić przeciąg i już będzie skakało się inaczej. Teoretycznie zawody w hali byłyby bardziej sprawiedliwe. Ale może trzeba po prostu zamontować dmuchawę na skoczni i niech wszystkim wieje równo?

Reklama

Jest pan bardzo doświadczonym zawodnikiem. Upomina pan czasem popełniających błędy młodszych kolegów z reprezentacji?

Często mnie korci, żeby coś im powiedzieć, ale na razie się powstrzymuję. Kiedy coś widzę, idę do Łukasza (Kruczka – przyp. red.) i jemu zwracam na to uwagę. On i Zbyszek (Klimowski – red.) cenią sobie moje doświadczenie i rady, a ja szanuję ich postawę. O swoich błędach też zresztą mówię im otwarcie. Zdarza się, że Łukasz ma na ten temat inne zdanie, wtedy siadamy przed komputerem i sprawdzamy, czy słuszne były moje odczucia, czy jego obserwacje. Skok trwa tak krótko, że trener nie jest w stanie wychwycić wszystkich błędów. Dopiero w zwolnionym tempie widzi, co jest niedobrze. Często obaj mamy rację, ale zdarza się, że jeden musi uznać wyższość drugiego.

Większość rywali w pana wieku już zakończyła kariery. Podgląda pan już, jakie mają pomysły na życie po rezygnacji z uprawiania sportu?

Na razie postanowiłem na całego trenować przynajmniej do igrzysk. Wiem, że Andreas Goldberger i mój idol Jens Weissflog komentują skoki w telewizji. To na pewno interesująca praca, bo nie tracą kontaktu ze skokami.

>>>Małysz skoczył i... odwołali konkurs

Nie myślał pan o tym, żeby tak jak Jens Weissflog otworzyć hotel?

Wiele osób podpowiada mi knajpę, może pensjonat. Miałbym czym przyciągnąć ludzi. Trofeów mam sporo. Rozbudowuję nawet galerię, bo w piwnicach kryją się jeszcze pamiątki i sprzęt, którego kiedyś używałem. A rozdać tego nie mogę.