W Rogers Place w Edmonton ponad 18 tysięcy widzów na pierwszego gola czekało ledwie 21 sekund - Ryan Nugent-Hopkins wykorzystał olbrzymi błąd szwedzkiego bramkarza gości Jacoba Markstroema, który praktycznie wyłożył mu krążek, i z ostrego kąta posłał go do siatki.

Reklama

Flames po takim początku długo nie mogli się otrząsnąć i już po pierwszej tercji przegrywali 0:3. Nie zamierzali jednak się poddawać i systematycznie odrabiali straty. Dwa trafienia w drugiej tercji, a w 51. minucie - mimo gry w osłabieniu - za sprawą szwedzkiego obrońcy Rasmusa Anderssona doprowadzili do remisu.

Ostatnie słowo należało jednak do miejscowych. Najpierw drugiego gola w tym spotkaniu uzyskał Nugent-Hopkins, a 25 sekund przed końcową syreną krążek w pustej bramce gości umieścił Evander Kane. 30-letni napastnik "Nafciarzy", który sezon rozpoczął na zapleczu NHL, w 11 występach w play off zgromadził już 12 goli, m.in. w poprzedniej potyczce z Flames popisał się hat-trickiem.

Po dwie asysty zaliczyli we wtorek liderzy Oilers - Niemiec Leon Draisaitl i Connor McDavid.

Gol i dwie asysty Andrew Coppa przyczyniły się do wygranej New York Rangers w Madison Square Garden z Carolina Hurricanes 4:1 w czwartym meczu półfinału Konferencji Zachodniej. W serii jest remis 2-2, a na jej zwycięzcę w finale czekają już hokeiści Tampa Bay Lightning.

W ciągu 131 sekund, między 14. a 16. minutą, do bramki gości trafili Frank Vatrano oraz Adam Fox. Taka przewaga pozwoliła Rangersom na spokojniejszą grę, a w drugiej tercji Szwed Mika Zibanejad podwyższył na 3:0 i nadzieje Hurricanes na odwrócenie losów pojedynku jeszcze bardziej stopniały.

Myślę, że rozgrywamy bardzo dobrą serię. Z 0-2 doprowadziliśmy do remisu, czujemy się świetnie, rośnie nasza pewność siebie. Myślę, że to dobry moment, żeby pojechać do Raleigh i zrobić tam następny krok, choć wyzwanie przed nami olbrzymie - ocenił Copp, który w 52. minucie ustalił rezultat na 4:1.

Trener gości Rod Brind'Amour nie załamywał rąk po porażce.

Reklama

Najważniejsze, że tworzyliśmy zagrożenie w ofensywie, przeprowadziliśmy dużo składnych akcji. Bramkarz Rangers Igor Szestiorkin miał jednak swój dzień, zatrzymał nas i chwała mu za to - skomentował szkoleniowiec "Huraganów".

Kolejne mecze w obu parach - w czwartek.