Djokovic po raz trzeci triumfował w Australii, bowiem wygrał tu też w 2008 roku. W niedzielę do powtórki osiągnięcia z poprzedniego sezonu potrzebował pięć godzin i 53 minuty. Zaliczono do tego dziesięciominutową przerwą potrzebną do zasunięcia dachu nad Rod Laver Arena, wymuszoną przez deszcz przy stanie 4:4 w czwartym secie.
Był to najdłuższy finał w historii Wielkiego Szlema od 1968 roku, czyli w Open Erze tenisa (od wprowadzenia rozdziału zawodowców i amatorów). Emocje jakich dostarczył uświetniły 100. edycję Australian Open. Poprzedni rekord wynosił cztery godziny i 54 minuty, a ustanowili go Szwed Mats Wilander i pokonany przez niego Amerykanin - pochodzący z Czechosłowacji - Ivan Lendl w 1988 roku w nowojorskim US Open.
W Melbourne najdłuższy finał rozegrał również Wilander, pokonując w 1988 r. Australijczyka Pata Casha po czterech godzinach i 27 minutach. Dla porównania rekordowy mecz w historii tenisa stoczyli w pierwszej rundzie Wimbledonu w 2010 roku Amerykanin John Isner i Francuz Nicolas Mahut. W trzydniowej rywalizacji przekładanej z powodu deszczu, spędzili na korcie w sumie 11 godzin i pięć minut, a piątego seta rozstrzygnął na swoją korzyść zawodnik z USA 70:68.
Na początku niedzielnego finału Australian Open Djokovic grał dość asekuracyjnie - jego piłki lądowały najczęściej w okolicy linii serwisowej, zamiast przy końcu kortu. Nadal, triumfator tej imprezy z 2009 roku, takie "prezenty" bezwzględnie wykorzystywał kończąc wymiany zabójczymi strzałami w narożniki.
Ta taktyka okazała się skuteczna w pierwszym secie, w którym kluczowe okazało się przełamanie serwisu Serba w jedenastym gemie. Chwilę później swoje podanie utrzymał tenisista z Majorki, na 7:5, po 80 minutach. Później jednak, w miarę upływu czasu do głosu coraz częściej dochodził obrońca tytułu.
W sumie ta partia trwała zaledwie dwie minuty krócej niż cały sobotni finał kobiet, w którym Białorusinka Wiktoria Azarenka (nr 3.) pokonała Rosjankę Marię Szarapową (4.) 6:3, 6:0.
Drugi set niedzielnego finału mężczyzn przyniósł prowadzenie Serba 5:2. Nadal wyszedł na 4:5 i gdy wydawało się, że zdoła odrobić straty, przy 30-40, popełnił nieoczekiwanie podwójny błąd serwisowy po 66 minutach.
To wyraźnie go wytrąciło z równowagi Hiszpana i sprawiło, że stracił pewność gry. Coraz częściej inicjatywę w wymianach z głębi kortu przejmował Djokovic, który w trzeciej partii zdobył dwa "breaki" - w czwartym gemie na 3:1 i w ósmym na 6:2, rozstrzygając tym samym seta po 45 minutach.
Najdłuższy - 88 minut - i najbardziej wyrównany był czwarty set, zakończony tie-breakiem. W nim bliżej sukcesu był Serb, bowiem prowadził już 5-3. Przegrał jednak cztery kolejne wymiany i doszło do decydującej partii.
W niej Djokovic odskoczył na 4:2, ale nie wykorzystał przewagi jednego "breaka" i zrobiło się 4:4, a później 5:5. Chwilę później ponownie przełamał serwis Hiszpana, a zakończył spotkanie przy własnym podaniu i pierwszej piłce meczowej.
Był to ich 30. pojedynek, a tenisista z Belgradu poprawił bilans na 14-16, przy czym na twardej nawierzchni na 10-5.
Zwycięstwo w Australian Open warte było 2,3 miliona dolarów australijskich, co jest rekordową jednorazową premią w męskim tenisie. Djokovic obronił 2000 punktów do rankingu ATP World Tour, w którym prowadzi nieprzerwanie od 4 lipca.
W ubiegłym roku Serb był bliski zdobycia klasycznego Wielkiego Szlema, bowiem triumfował w Australian Open, Wimbledonie i US Open. Jedyne niepowodzenie odnotował w paryskim Roland Garros, gdzie w półfinale pokonał go Szwajcar Roger Federer, przerywając serię 45 wygranych meczów, a 43 od początku sezonu.