Rozstawiona z numerem 15. w Melbourne Świątek w ostatnich dniach rywalizowała w tym mieście w turnieju WTA, ale szybko pożegnała się z rywalizacją. Odpadła w 1/8 finału i przed Australian Open rozegrała w tym sezonie tylko dwa mecze o stawkę.

Reklama

"Moje nastawienie się zbytnio nie zmieniło, choć odpadłam teraz w imprezie WTA w trzeciej rundzie (na otwarcia miała tzw. wolny los - PAP). Bardzo czekam na mecz otwarcia z Arantksą Rus. Przegrałam z nią w Rzymie, więc pewnie teraz czeka mnie ciężki pojedynek. Ale jestem na to gotowa. Mam nadzieję, że jej się zrewanżuję, ale zobaczymy jak będzie" - zaznaczyła Polka podczas sobotniej konferencji prasowej.

Świątek czuje większą presję niż zwykle

Zajmująca obecnie 17. miejsce w światowym rankingu zawodniczka uległa 74. w tym zestawieniu Rus w ubiegłym roku niespodziewanie w pierwszej rundzie zawodów w stolicy Włoch.

"To była dla mnie trudna sytuacja, bo był to mój pierwszy w sezonie mecz na korcie ziemnym. Nawet chociaż uwielbiam grać na takiej nawierzchni, to kilka dni przygotowań to było dla mnie za mało. Bardzo wyczekiwałam tego spotkania, moje oczekiwania były duże. Rywalka grała naprawdę dobrze, posyłała trudne top spiny. Uważam, że warunki były wówczas dla niej idealne. Miało się wrażenie, że mogła grać długie wymiany i nie męczyła się przy tym w ogóle. Mam nadzieję, że na tutejszych kortach będzie inaczej, korzystniej dla mnie. Zamierzam użyć innych zagrań niż te, których próbowałam w Rzymie" - zapowiedziała podopieczna Piotra Sierzputowskiego.

Tuż po bolesnej porażce z Holenderką w Italii odniosła historyczny dla polskiego tenisa sukces - sięgnęła po tytuł w wielkoszlemowym French Open. Przyznała w sobotę, że obecnie jej położenie jest inne niż przed sukcesem w Paryżu, a ona wciąż z tym oswaja.

Reklama

"Czuję większą presję niż zwykle. Musimy pracować nad tym z moim sztabem obecnie. Oczywiście, pierwszy start w roku nie jest łatwy. Nie zyskałam zbyt wiele pewności siebie po tych dwóch spotkaniach, które ostatnio rozegrałam. Ale daję sobie czas. Wiem, że czasem trudno jest wrócić do rywalizacji po tak dużym triumfie, po zdobyciu pierwszego tytułu wielkoszlemowego. Mam nadzieję, że sobie z tym poradzę. Chcę cieszyć się przebywaniem na korcie, po prostu grać w tenisa. Czuję, że w tym ostatnim turnieju nie miałam na to szansy" - podsumowała.

Polka wymieniana wśród faworytek

Świątek stara się jednak także znaleźć pozytywny aspekt ostatniego występu.

"Mam już za sobą dwa mecze. Nawet jeśli nie były najlepsze w moim wykonaniu, to myślę, że dzięki nim podczas Australian Open będzie mi łatwiej rywalizować i skupić się na grze. Mecz to co innego niż trening czy nawet sparing. (...) Idealnie byłoby, gdyby rozegrała przed pierwszym Wielkim Szlemem kilka spotkań więcej, ale ze względu na pandemię COVID-19 nie było to możliwe. Musimy się z tym pogodzić" - zaznaczyła.

Przed wygraniem French Open była zaliczana do grona młodych i obiecujących tenisistek. Teraz wymieniana jest wśród faworytek kolejnych imprez.

"Czuję się nieco inaczej na korcie, bo mam poczucie, że ludzie nie traktują mnie już jako przedstawicielkę grupy słabszych. Muszę do tego przywyknąć. Ja sama nie chcę się zmieniać. Chcę czerpać radość z udziału w turnieju tak jak dotychczas. Muszę spróbować tylko obniżyć nieco moje oczekiwania i pamiętać, że nie ma znaczenia, w jakiej roli przystępuję do zawodów. Każdy tak naprawdę zaczyna z tej samej pozycji, kiedy jesteśmy na korcie" - podkreśliła Polka, która od kilku lat współpracuje z psycholożką sportową Darią Abramowicz.

Jak dodała, największa niespodzianka związana z paryskim triumfem - w jej odczuciu - nie miała pozytywnego wymiaru.

"Zawsze wyobrażałam sobie, że jak wygram turniej wielkoszlemowy, to będę się tym cieszyć przez resztę życia, będzie kolorowo i osiągnę pewien spokój ducha, skoro zrealizuję swój cel. Prawda jest taka, że ludzie chcą więcej. Mimo że dokonałam czegoś wspaniałego podczas French Open, to czuję większą presję i oczekiwania, sama chcę więcej. Trudno jest przygotować się na ten moment. Muszę to wszystko przepracować, wrócić do podstaw i po prostu cieszyć się grą. Po rozmowach z mediami idę ze swoim teamem na plażę. Może to pomoże" - analizowała.

Świątek ograniczyła znacząco korzystanie z telefonu komórkowego

Przyznała, że wcześniej, gdy trenowała z zawodniczkami ze światowej czołówki, to cieszyła się, gdy była w stanie rywalizować z nimi na równi.

"Gdy mi się to udawało, to cieszyłam się i czułam się dobrze. Teraz jak gram dobrze, to oczekuję sama od siebie, że nie tylko wygram, ale że zrobię to z większą przewagą. Trudno sobie z tym poradzić. W Paryżu pokonałam kilka świetnych zawodniczek, a takie coś potrafi namieszać w głowie" - zastrzegła.

Podczas ubiegłorocznego French Open Świątek ograniczyła znacząco korzystanie z telefonu komórkowego. Teraz jest podobnie, a dodatkowo dochodzi czynnik geograficzny.

"Zazwyczaj kiedy jestem poza Polską, to mniej korzystam z telefonu. Jak jestem na turnieju, to wykorzystuję to jako pretekst, by cały dzień czytać książki lub oglądać filmy. Nie używam więc zbyt często komórki, tym bardziej ze względu na dużą różnicę czasu. Kiedy chcę z kimś pogadać, to wszyscy przeważnie wtedy śpią" - relacjonowała.