Na pewno mogę być zadowolona z tego występu. To był naprawdę solidny mecz w moim wykonaniu. Cieszę się także, że udało mi się dostosować do wiatru, ponieważ kiedy ćwiczyliśmy przed tym spotkaniem, nie było tak wietrznie. Zatem taktycznie i tenisowo wszystko było na swoim miejscu - podsumowała swój premierowy występ Polka, która w Kalifornii broni tytułu sprzed roku.

Reklama

Na konferencji prasowej powiedziała, że pewnie prowadząc w meczu najtrudniej jest zachować pełne skupienie.

Gdy jest taki wynik, właśnie o koncentrację jest najtrudniej, więc mogą się zdarzyć jakieś przestoje, momenty, w których poziom energii nieco spada. Tak właśnie było w końcówce drugiego seta. Byłam jednak świadoma, że muszę jak najszybciej wejść na większą intensywność, by skończyć mecz. Z drugiej strony wiele moich spotkań w ostatnich tygodniach wyglądało podobnie, więc wiedziałam, co muszę zrobić - analizowała.

Wskazała, że pasuje jej dość wolna nawierzchnia kortów w Indian Wells, bo na takich lepiej się czuje. Większym problemem może być jednak wiatr.

Reklama

Wiadomo, że wiatr lubi tu czasem poszaleć, a wczoraj sprawdzaliśmy pogodę i nie zapowiadało, że będzie tak wiało. Można się jednak przyzwyczaić. Ważniejsza jest chyba temperatura, bo od niej zależy przygotowanie rakiet. W każdym razie staramy się ze sztabem niczego nie zaniedbać - zauważyła z uśmiechem i dodała: Na pewno też przez ostatni rok zyskałam sporo doświadczenia i lepiej potrafię się dostosować do różnych uwarunkowań. Poza tym po treningach tutaj jestem pozytywnie nastawiona. Wszystko powinno być dobrze.

Świątek przyznała, że od zeszłego roku sporo się zmieniło w kwestii jej popularności i zainteresowania nią poza kortem.

Na korcie jest tak samo, mam zadanie do wykonania, ale poza nim... W czasie treningu, rozgrzewki czy gdy wchodzę do Strefy Kibica - czyste szaleństwo. Podoba mi się to, jak reagują na mnie fani, ale z drugiej strony czasami chcę się wyciszyć, pobyć sama ze sobą. Staram się to wszystko wypośrodkować, dać też fanom to, czego oczekują, bo doceniam ich wsparcie. Muszę jednak zachować równowagę i skupić się na swojej pracy - podkreśliła.

21-letnia tenisistka z Raszyna poruszyła też wątek społecznych oczekiwań. Mówiła, że zwłaszcza po premierowym zwycięstwie w Wielkim Szlemie musiała się odizolować, odciąć od wielu spraw, a innych nauczyć, jak dozowania informacji w mediach społecznościowych. Uważa, że nieźle radzi sobie ze swoimi sukcesami, ale są chwile, które nieco ją bolą.

Reklama

Jak po Dausze i Dubaju, gdzie pierwszy turniej wygrałam, w drugim byłam w finale, a ludzie jakby byli rozczarowani, że przegrałem. To dość niewiarygodne, ponieważ w zeszłym roku, gdybym miała taki wynik w tym czasie, byłoby to traktowane jak niesamowite osiągnięcie. Czasami te komentarze mają na mnie większy wpływ niż prawdopodobnie powinny mieć, choć ja też nie lubię przegrywać - zaznaczyła.

Są dwa wyjścia. Albo tego nie czytać, albo logicznie sobie tłumaczyć: Hej, Iga, to świetny wynik. Ludzie tak mówią, bo nie wiedzą, jak to jest być tenisistką i jak trudno jest regularnie wygrywać. Stosuję obie te metody - dodała.

Padło też pytanie o alpejkę Mikaelę Shiffrin, dla której Świątek kilka razy nie kryła uznania, a obie zawodniczki wymieniały się pochwałami i gratulacjami w mediach społecznościowych. W sobotę Amerykanka osiągnęła historyczny sukces wygrywając 87. w karierze pucharowe zawody i poprawiając jednocześnie rekord Szweda Ingemara Stenmarka.

Ona po prostu zdominowała swoją dyscyplinę Myślę, że w tenisie dorównuje jej tylko męska "Wielka Trójka" (Djokovic, Nadal, Federer - PAP) oraz Serena (Williams), choć "Big3" musiała ze sobą konkurować, przez wiele lat była na podobnym poziomie, a ona jest lepsza niż ktokolwiek inny. Daria (Abramowicz) wybrała się nawet kiedyś do Czech, by zobaczyć ją na żywo i mówiła, że kiedy oglądasz to z bliska, to różnica jest jeszcze większa, bo jej jazda wydaje się bardziej płynna, taka gładka. Musi mieć olbrzymi talent, ale też na pewno bardzo ciężko pracuje, by zoptymalizować swój potencjał i jeździć na nartach jak najlepiej pod względem psychicznym, fizycznym i technicznym. Naprawdę to szanuję. Ona na to zasługuje. No i jest miła. Jeszcze się nie spotkałyśmy, ale z wiadomości na Instagramie wynika, że jest miła. Ogromne gratulacje dla niej" - powiedziała liderka rankingu tenisistek.

W poniedziałek o awans do 4. rundy (1/8 finału) Świątek powalczy z Biancą Andreescu. Talent rok starszej od Polki Kanadyjki objawił się w 2019 roku, kiedy wygrała nie tylko w Indian Wells, ale też wielkoszlemowe zmagania w US Open. Po tym sukcesie pochodząca z Mississaugi tenisistka dotarła do czwartego miejsca na liście WTA.

Jej sportowy rozwój znacznie wyhamowały pandemia COVID-19 i kłopoty zdrowotne, m.in. w 2020 roku w ogóle nie pojawiła się na korcie. W dwóch następnych sezonach zaliczyła po jednym finale - w Miami i na trawie w Bad Homburg, ale nie wróciła do dawnej dyspozycji. Obecnie jest 36. w świecie. W tym roku była w półfinale z Hua Hin, ale skreczowała z powodu kontuzji ramienia.

Ze Świątek zmierzyła się raz - w ostatniej edycji turnieju w Rzymie Polka w dwóch setach wyeliminowała ją w ćwierćfinale. Były też na "kursie kolizyjnym" w tegorocznym Australian Open, ale Andreescu rundę wcześniej niespodziewanie przegrała z Hiszpanką Cristiną Bucsą.